Wszystko jasne –
marszałek województwa mówi o regionie jak o prywatnym polu, a skoro tak, to jej
protektorka ma prawo robić na nim co się jej podoba: zapraszać lub nie
zapraszać, inaugurować lub „tylko
puszczać ruch”. Moment rzeczywiście historyczny i godny uczczenia, ale
zabrakło tych, którzy w realizację przedsięwzięcia włożyli nie mniej – a może
nawet dużo więcej – zaangażowania i pracy, niż obecni na otwarciu drogi
ekspresowej S 3…
Polityczny ogrywanie, blefowanie
i delikatne krętactwa, to dla niektórych uczestników lubuskiego życia
politycznego chleb powszedni. Można by nawet posłużyć się cytatem bohatera
filmu „Wieki Szu” na temat gry w
pokera: „Tu nie ma żadnych tajemnic. Są
tylko lepsze i gorsze numery”. Ten numer wyszedł posłance i przewodnicząca
lubuskiej Platformy Obywatelskiej Bożennie
Bukiewicz doskonale. Wzorem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – „zawiesiła
kampanię” i pojawiła się na oddawanym do użytku węźle drogi ekspresowej S
3. Wszystko oczywiście „poza”
kampanią do Parlamentu Europejskiego i wcale nie po to, by inwestycję promować
jako jedynie swoje dokonanie. „Ta droga
będzie cieszyła wszystkich korzystających. Na tą okoliczność przyjeżdża
wicepremier Bieńkowska i będzie to tylko takie puszczenie ruchu” – mówiła na
kilka godzin przed wydarzeniem, nie zapominając o „martwych duszach”, które – choć nie głosują – mogą w kampanii być
równie pomocne: „Ofiary śmiertelne, to są
rzeczy o których myślę zawsze bardzo smutno”. Sam sposób otwarcia drogi
przez wicepremier Elżbietę Bieńkowską,
marszałek Elżbietę Polak i szefową
PO, niczym nie odbiegał od taniego sitcomu, a różnica polegała tylko na tym, że
rolę publiczności pełnili zwiezieni na drogę - mniej lub bardziej „niezależni” dziennikarze – którzy jednak
nie rżeli jak w sitcomie, a nawet nie zadawali pytań, ale z powagą grabarzy wsłuchiwali
się w opinię „budowniczych dróg”. „Będziemy
mogli się płynnie poruszać na trasie z Gorzowa do Międzyrzecza” – mówił wojewoda
Jerzy Ostrouch, który na okoliczność
wydarzenia został „płynnie spławiony” do drugiego szeregu, by nie było wątpliwości,
kto w regionie jest najważniejszy. „To
symbol integracji przestrzennej. Tu w moim regionie widzimy rozwój gospodarczy”
– mówiła marszałek Polak, jakby zapominając o tym, że gdy za kilka lat skończą
się unijne pieniądze – miejsca i role diametralnie się zmienią. Tragifarsa zwana
otwarciem – za osobistą decyzją marszałek Polak i przewodniczącej Bukiewicz –
odbyła się bez parlamentarzystów, prezydenta Gorzowa oraz włodarzy Międzyrzecza,
Skwierzyny, Bledzewa i Deszczna, choć pracy i zaangażowania w przedsięwzięcie
na różnych etapach i w różnym obszarze włożyli całkiem sporo, a na pewno więcej niż kandydaci do medali.„Chcę nieskromnie powiedzieć, że to ja
zapewniłem finansowanie tej drogi S3 na którą w tej chwili mamy zagwarantowane
prawie dwa miliardy złotych. Chciałbym, aby każdy poseł do Parlamentu
Europejskiego postawił sobie za cel zapewnienie jakieś inwestycji dla regionu: drogi
lub mostu” – mówił już w 2009 roku „ojciec
S3” i europoseł SLD Bogusław Liberadzki.
Niestety, mimo pobytu w dniu otwarcia w Gorzowie i Międzyrzeczu, na otwarcie
zaproszony nie został. „To świadczy o braku
klasy i tak nie powinno być, bo gdy my otwieraliśmy zachodnią obwodnicę miasta –
gdzie miasto wykonało niemal całą pracę – zaprosiliśmy wszystkich polityków i
samorządowców. Zabrakło tu klasy i wszystko przez kampanię wyborczą, gdzie za
sukcesy ordery przypinają sobie wszyscy, choć nie wszyscy brali w tym udział”
– uważa prezydent Tadeusz Jędrzejczak.
Sam Liberadzki do sprawy odniósł się w obecności b. premiera i szefa SLD Leszka Millera. „Nieeleganckie i przykre, ale moje zasługi są znane i nic udowadniać
nie muszę” – powiedział. Na czym polega różnica sukcesów poseł Bukiewicz i
posła Liberadzkiego ? Ta pierwsza ma je głównie na papierze oraz w obszarze
deklaracji. Pisarz i kamieniarz z zawodu w jednym - Jan Himilsbach, zapytany o to, co dla niego stanowi większą
wartość: obrazy czy kamienne figury, odpowiedział iż woli te drugie, bo nikt sobie
nimi nie podetrze tyłka. Liberadzki może więc być spokojny – jego sukces jest
namacalny, a jego „konkurentka” do PE
ryzykuje, że drogowe POP-y zapełnione będą nie papierem toaletowym, ale jej
papierowymi deklaracjami. Teraz czas rozjechać żagańskie drogi Leopardami …