Przejdź do głównej zawartości

Tajemnice poselskiego pokoju 326

Wiocha” to nie jest pojęcie geograficzne, ale socjologiczne – wyrażające stan umysłu oraz intelektualnych predyspozycji. Kiedy „wiocha” przyjeżdża do stolicy, to - przy dobrym kamuflażu - można jej nie zdekonspirować: garnitur, okulary, bródka. Bez złudzeń - prawdziwa „wiocha” dekonspiruje się sama …

Dobrze, że łóżka nie mówią, a jeszcze lepiej iż niektórych wpuszczają do Domu
Poselskiego, żeby robili tam sobie zdjęcia i upubliczniali je na Facebooku ...
...a sformułowania: „Wart Pac pałaca, a pałac Paca”, czy też: „Jaki pan, taki kram” - do współpracownika marszałek Elżbiety Polak oraz przewodniczącej PO Bożenny Bukiewicz pasują jak ulał. Kiedy więc władze samorządowe województwa szarżują od USA, przez Grecję, Cypr, Belgię, Chiny, Portugalię i Włochy – nie martwiąc się przy tym o koszty – bo zawsze można je legalnie wpisać w europejski program i rozliczyć poza kontrolą szeregowych radnych wojewódzkich, wybiedzony pracą w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubuskiego urzędnik Departamentu Infrastruktury Mirosław Gancarz na „krzywy ryj” nocuje kilka dni w Domu Poselskim. To jeszcze nic - robi sobie z tego miejsca zdjęcia i umieszcza je – jak największy prostak – na portalu społecznościowym, fotografując nawet klucz do pokoju 326 w którym na co dzień nocuje… poseł Bożenna Bukiewicz. Wszystko miało miejsce 22 kwietnia br., gdy samorządowiec – ale wówczas nie związany jeszcze w żaden oficjalny sposób z poseł Bukiewicz – melduje się w recepcji hotelu poselskiego na ul. Wiejskiej w Warszawie. Nie byłoby w tym problemu i kolejnego żenującego zachowania szefowej lubuskich struktur PO – w końcu autor tekstu jest ostatnim, który powinien podejrzewać kogoś o romans: nawet w sejmowym hotelu – gdyby nie to, że M. Gancarz nie był w dniu „logowania się” w hotelu posłem, członkiem rodziny posła, ani nawet współpracownikiem. Jak więc w hotelu przeznaczonym dla parlamentarzystów nocował Gancarz,  pracownik wydziału infrastruktury urzędu marszałkowskiego województwa lubuskiego w Zielonej Górze? Takie pytanie zadali mu dziennikarze ogólnopolskiego dziennika, ale ten odmówił odpowiedzi. Tymczasem zasady zakwaterowania reguluje uchwała Prezydium Sejmu i zarządzenie szefa Kancelarii Sejmu, która nie kwestionuje  noclegu lubuskiego urzędnika i przyznaje iż przebywał tam na wniosek wiceprzewodniczącej Klubu PO. „Jest asystentem społecznym poseł Bożenny Bukiewicz. Zgodnie z uchwałą 39 Prezydium Sejmu może być na wniosek posła – za zgodą szefa Kancelarii Sejmu – nieodpłatnie zakwaterowany w Domu Poselskim" – tłumaczy Kancelaria Sejmu. Problem w tym, że jak wynika z sejmowej strony posłanki Bukiewicz, miała ona dotychczas trzech współpracowników oraz jednego asystenta społecznego, ale nie było wśród nich Gancarza. Pojawił się tam dopiero w piątek 25 kwietnia późnym popołudniem – już po wymeldowaniu z hotelu poselskiego – z datą zawnioskowania o wpisanie go na taką listę… 25 kwietnia. Bohater „aferki” przemówił w „Rzeczpospolitej”. „Z panią poseł Bukiewicz współpracuję od dawna, ale więcej nie będę rozmawiał na ten temat. Jestem ponadto na urlopie” – powiedział urzędnik i to nie jest przypadek, bo urlop trwa do 25 maja, a więc do dnia wyborów do Parlamentu Europejskiego, a to oznacza, że wbrew prawu podatnicy kolejny raz dorzucili się do kampanii Platformy Obywatelskiej. Chyba iż kandydatka do PE wykaże ten koszt w sprawozdaniu finansowym. I jeszcze jedno – ofiary „seksafery” polityków „Samoobrony” też były lokatorami Domu Poselskiego - warto więc zachować czujność absolutną…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...