Dziwną jest sytuacja w której robi się władzom województwa zarzut, że
mobilizują beneficjenta do jeszcze większej „pazerności” w pozyskiwaniu unijnych środków, bo prawdziwy powód do
politycznych awantur byłby dopiero wtedy, gdyby nikt nie podnosił alarmu. Nie
dalej jak miesiąc temu marszałek Polak znacznie bardziej dosadnie ponaglała
również Zieloną Góra, ale tam zamiast przerzucać się argumentami, przystąpiono
do pracy. Nieoczekiwanie w dyskusję na temat Zintegrowanych Inwestycji
Terytorialnych włączył się wojewoda lubuski - obnażając swój brak identyfikacji
z decyzjami rządu dla którego pracuje...
![]() |
FOT.: lubuskie.pl |
...a przysłowiową
„kropkę nad i” postawiono dzisiaj podczas
sesji Rady Miasta, gdzie poinformowano radnych, że do kończa marca 2017 roku zakontraktowane
zostaną strategiczne zadania w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych,
zarzucając tym samym urzędnikom
Urzędu Marszałkowskiego, że „przetrzymują
wnioski” gorzowskiego ZIT-u.
„Byłem na roboczym spotkaniu z marszałek i miałem
wrażenie, że doszliśmy do porozumienia. Urząd Marszałkowski zaczął jednak tłumaczyć,
że trzeba przyśpieszyć i wywierał presję, ale ja nie dostrzegam winy Urzędu
Miasta, jeśli tam się przetrzymuje nasze umowy” – wypalił podczas sesji
wiceprezydent Artur Radziński, co
spowodowało szybką reakcję lidera Platformy Obywatelskiej Roberta Surowca. „Mówi pan, że
w Urzędzie Marszałkowskim są przetrzymywane wnioski, proszę więc o informację
jakie to wnioski i czego dotyczą” – dociskał wiceprzewodniczący Rady
Miasta. Po kilkunastu minutach Radziński oświadczył: „Nie, nie jestem w stanie na tą chwilę przedstawić takiego wykazu”.
Nad Wartą
zapytało więc w przedmiotowej sprawie rzecznika Zarządu Wojewódzkiego, a
odpowiedź tylko potwierdziła przypuszczenia. „To jakiś absurd, bo nie ma w urzędzie żadnych przetrzymywanych wniosków”
– odpowiedział Michał Iwanowski.
Wszystko to potwierdza
niestety tezę, że na własne życzenie i wbrew interesowi mieszkańców, Gorzów
stał się „dzieckiem specjalnej troski”,
choć biorąc pod uwagę to, że swoją strategię ZIT miał przez urzędniczy zespół eksprezydenta
Tadeusza Jędrzejczaka przygotowaną
jako pierwszą w Polsce, dzisiaj powinien być liderem. Najtrudniejsze będzie
poradzenie sobie z wizerunkiem „chorego
człowieka Lubuskiego”, bo obecna dyskusja nie służy interesom miasta, a z
Urzędu Miasta odeszło wielu kompetentnych ludzi, którzy byli autorami strategii
ZIT i Planu Transportowego.
Katalog
błędów, niepotrzebnych słów oraz zwykłych zaniedbań ekipy prezydenta Jacka Wójcickiego jest długi,
różnorodny i zawstydzajacy. Potwierdził to dzisiejszy poranek, który zaczął się
od dwóch mocnych akordów: marszałek Elżbiety
Polak oraz starającego się sprostać obowiązkom wojewody Władysława Dajczaka.
„Pan prezydent nie interesuje się wdrażaniem ZIT-ów. Osobiscie pofatygowałam się do Gorzowa, przedstawiłam fakty i poprosiłam o osobista interwencję” – skonstatwoała Polak, przypominając o tym, że nie dalej jak miesiąc temu, dyscyplinowała także Zieloną Górę. „Ale oni podeszli ze zrozumieniem, bo wiedzą, że pieniadze są na stole. O czym my mówimy: czy ja mam prosić gminy żeby brały pieniadze, gdy inni muszą się o nie bić w ramach konkursów” – grzmiała w Radiu Zachód marszałek.
„Pan prezydent nie interesuje się wdrażaniem ZIT-ów. Osobiscie pofatygowałam się do Gorzowa, przedstawiłam fakty i poprosiłam o osobista interwencję” – skonstatwoała Polak, przypominając o tym, że nie dalej jak miesiąc temu, dyscyplinowała także Zieloną Górę. „Ale oni podeszli ze zrozumieniem, bo wiedzą, że pieniadze są na stole. O czym my mówimy: czy ja mam prosić gminy żeby brały pieniadze, gdy inni muszą się o nie bić w ramach konkursów” – grzmiała w Radiu Zachód marszałek.
Godzinę później
odpowiedział jej w Radiu Gorzów wojewoda Dajczak, ale raczej nie przekonał nikogo
iż jest politykiem inteligentnym, a tym bardziej mającym kontakt nie tylko z
rzeczywistością, lecz również z rządem, którego jest przedstawicielem w terenie.
„Marszałek Polak, mówi iż jest za rozwojem
Gorzowa i Zielonej góry, a z drugiej strony podejmuje jakieś niezrozumiałe
decyzje, chociażby dotyczące tych ZIT-ów. Jak słyszę, że skracane są terminy na
realizację i na składanie wniosków, zaskakiwani są potencjalni beneficjenci
tego programu, to nie rozumiem takich rzeczy” – mówił wojewoda, jakby
zapominając iż to nie włądze województwa, ale wicepremier i minister rozwoju
Mateusz Morawiecki nakazał marszałkom województw przyśpieszenie i sam
drastycznie skrócił terminy.
„Moje działania, podejmowane w celu przyśpieszenia kontraktacji środków
przez gorzowski i zielonogórski ZIT, dokładnie wpisują się w oczekiwania rządu,
którego Pan jest przedstawicielem” – odpowiedziała popołudniu wojewodzie, marszałek Polak w specjalnym oświadczeniu.
Tymczasem gorzowscy urzędnicy deklarują, że nie ma problemu i dadzą radę.
„Robimy
wszystko, by projekty strategiczne, a więc ulica Kostrzyńska oraz Centrum
Edukacji i Biznesu zostały złożone do końca marca 2017” – powiedziała radnym
dyrektor Iwona Olek z Urzędu Miasta, ale radnym umknął ważny werbalny szczegół
tej deklaracji, że złożone zostaną „projekty
strategiczne”, bo pozostaje pytanie: co z resztą i w którym obszarze Gorzów
nie da rady być gotowym, zgadzając się na przesunięcie tych środków do
procedury konkursowej.
Nie wydaje
się, by ktokolwiek z Gorzowem walczył, bo przez lata od wejścia Polski do Unii
Europejskiej o środki finansowe trzeba było mocno i często bezskutecznie zabiegać,
a teraz w ramach ZIT-ów są one dla Gorzowa zagwarantowane. Trzeba tylko
przygotować odpowiednie dokumenty. Nie wydaje się, aby było to realne, jeśli
dokumentacja projektowa przebudowy ulicy Kostrzyńskiej oraz Centrum Edukacjio
Zawodowej i Biznesu jest jeszcze w rozsypce.
„Stan wdrażania ZIT-ów budzi nasz głęboki
niepokój” – oświadczył lider Nowoczesnej
Jerzy Wierchowicz, a klub Platformy Obywatelskiej wydał w tej sprawie
specjalne oświadczenie.
„My składamy cały czas wnioski i dopingujemy
inne gminy” – perorował wiceprezydent Radziński, choć wcześniej marszałek
Polak w Radiu Zachód stwierdziła: „Gorzów
ma złożone dwa wnioski, ale nie dołączył do nich załącznków”.
W tym miejscu należy zadać pytanie: dlaczego w Urzędzie Miejskim nie pracuje już Krzysztof Karwatowicz oraz członkowie jego zespołu, a pracują ludzie klasy i pokroju Agaty Dusińskiej i czy nie miało to wpływu na całą sytuację z ZIT-ami ?