Przejdź do głównej zawartości

"Gorący pies" i talenty Zwolskiej

Sukcesy tej niezwykle skromnej mieszkanki Gorzowa uprawniają do postawienia tezy, że mimo iż młodych nad Wartą coraz mniej, to z ukrytymi talentami - wrażliwymi artystycznie, jest odwrotnie: raz co raz objawiają się nowe i niezwykłe osoby. Niej jest łatwo w czasach, gdy wszyscy chcą być pisarzami, projektantami, fotografami i dziennikarzami, przebić się do ścisłej czołówki w kraju. Krystynie Zwolskiej udało się to w dwóch kategoriach – jako wybitnej blogerce oraz bystrej fotografce...


...która została właśnie laureatką konkursu fotograficznego, który zorganizował prestiżowy miesięcznik „Forbes”.

Jej zdjęcie pt. „Gorący pies” - a więc hot-dog - przedstawiające dużą sklepową witrynę z jeszcze większym obrazem hot-doga i siedzącego obok psa, okazało się na tyle ciekawe, osobliwe i godne zapamiętania, że członkowie kapituły wśród których znalazły się takie osobowości jak Grazyna Kulczyk, Rafał Brzozka czy Zbigniew Grycan, postanowili uhonorować gorzowiankę Krystynę Zwolską.

To nie pierwszy jej sukces, bo kilka lat temu na Wirtualnej Polsce prowadziła bloga, który był pozycjonowany obok tak wybitnych osób jak Maria Czubaszek, Jerzy Bralczyk i Magda Umer. „Już nie piszę. Przestałam, jak połknęłam bakcyla fotografii. Przyznaję, że brakuje mi słów, choć kiedyś nie potrafiłam zasnąć bez napisania postu. Czułam jakąś wewnątrzną potrzebę, ale już się chyba wygadałam” – mówi Nad Wartą autorka bloga, który został wybrany spośród milona innych do kategorii: „Znani piszą, blogi ekstra”.

Kiedyś klucz do wyobraźni odbiorców znajdowała słowem, teraz postanowiła to robić aparatem fotograficznym. „Zaczęło się niewinnie od sugestii lekarza, ze powinnam duzo chodzić, a ja nie chciałam tak się szwendać bez celu i sensu. Najpierw zwykły kompakt, chodziłam i pstrykałam” – mówi Zwolska po czym dodaje: „Ulica szybko mnie <połknęła>. Obserwowałam ten odwieczny teatr, a on mnie wciągał”.

Na sukces zapracowała sobie przede wszystkim samodyscypliną, cierpliwością oraz otwartością w kontaktach z innymi, często skonfudowanymi nieznajomymi. „Nie jest łatwo, bo ludzie różnie reagują na wycelowany w nich obiektyw” – konstatuje.
                Trudno oprzeć się wrażeniu, że to dopiero początek jej sukcesów, bo jak sama podkreśla, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ona ma w mieście nad Wartą jeszcze sporo do sfotografowania. W tym zacięciu do utrwalania otaczającej rzeczywistości na zdjęciach podkreśla, że najlepszego zdjęcia jeszcze nie zrobiła.

Jak widzi Gorzów w obiektywie ?

Miasto jest smutne i brakuje mu klimatu, ale to jest moje miasto. Z każdego miejsca, nawet najbardziej zaniedbanego, można wycisnąć coś pięknego” – mówi Zwolska.

Dzięki takim ludziom jak ona, nawet jeśli gołym okiem miasto, że wyludnia się z młodych, a radni oglądają je w zdecydowanej wiekszości tylko przez okna samochodu, jest nadzieja iz może być skromniej, bardziej prowincjonalnie i swojsko, ale miło – bo wszędzie jest coś godnego uwagi.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...