Przejdź do głównej zawartości

GORZÓW - CHORY CZŁOWIEK LUBUSKIEGO ?

Nie jest dobrze, a gorzowskie marzenia mogą pęknąć jak mydlana bańka. Stara prawda, że kłamstwo ma krótkie nogi, w przypadku Gorzowa niestety potwierdziła się w stu procentach. Manipulując danymi, aby ukryć przed opinią publiczną prawdę, prezydent Wójcicki mocno zlekceważył media, obraził mieszkańców miasta oraz wypowiedział wojnę ośrodkowi administracyjnemu z którym – przy wszystkich zastrzeżeniach w kwestii zrównoważonego rozwoju regionu – należy budować relacje i zabiegać o jego sympatię. Poza dyskusją, dane przedstawione przez miejskich urzędników i „papugowane” następnie przez koalicyjnych osiłków z Prawa i Sprawiedliwości, są selektywne i nijak się mają do rzeczywistości...


...która dla miasta Nad Wartą nie rysuje się w kontekście pozyskania środków europejskich w ramach Zintegrowanych Inwestycji terytorialnych kolorowo, bo istnieje groźba – granicząca z pewnością - iż część środków zostanie przesunięta z gwarantowanych dla miasta ZIT-ów do otwartych dla wszystkich samorządów konkursów.

Nieprawdą jest to, co mówił w mediach przewodniczący Pieńkowski oraz inni gorzowscy politycy. Liczbą obnażającą tą nieprawdę jest 0,8 procenta, co przezdstawia poziom zakontraktowanych środków dla Gorzowa w ramach ZIT” – tymi słowami rozpoczęła dzisiejszą konferencję marszałek Elżbieta Polak, odnosząc się w ten sposób do hurraoptymistycznego komunikatu służb prasowych prezydenta Jacka Wójcickiego oraz wypowiedzi przewodniczącego Rady Miasta Sebastiana Pieńkowskiego.

Wynikać by z tych kłamliwych komunikatów miało, że: „ZIT-y w województwie  lubuskim znajdują się w czołówce województw pod względem liczby ogłoszonych i zakończonych naborów, a Gorzów jest pod tym względem na 3 miejscu w Polsce”, co jest oczywistą manipulacją i oszustwem obliczonym na zmanipulowanie lokalnych mediów oraz opinii publicznej.

To jak interpretować informacje gorzowskich urzędników i polityków ? – to pytanie skierowane podczas konferencji do marszałek Polak przez Nad Wartą, a odpowiedź nie pozostawia żadnych wątpliwości: prezydent Wójcicki świadomie wprowadził wszystkich w błąd. „Nie ma takiego wskaźnika, bo liczba naboru o niczym nie świadczy, gdyż bierze się pod uwagę stan alokacji i certyfikacji, a więc wypłaconych środków. Komuś w gorzowskim urzędzie coś się pomyliło” – krótko skonstatowała marszałek, informując iż Gorzów ma obecnie podpisane tylko 2 umowy na 4,6 milionów złotych.

Prezydent Wójcicki napisał w swoim komunikacie, że „Gorzów dokłada wszelkich starań, aby przyśpieszyć wdrażanie środków ZIT”, ale fakty świadczą całkowicie o czymś innym i jest się czym niepokoić. W czerwcu br. przedstawiciele miasta nad Wartą zadeklarowali w Zielonej Górze zakontraktowanie do końca roku 90 milionów złotych. Dwa dni po spotkaniu z Ratusza do Urzędu Marszałkowskiego popłynął sygnał, że Gorzów obniża ten poziom do 63 milionów złotych, a ostatnio został on obnizony do 44 milionów. „Uznali, że po co się wysilać, skoro pieniądze są zagwarantowane” – skomentowała sprawę Polak.

Całkiem inaczej wyglądało to w przypadku Zielonej Góry, która najpierw zadeklarowała zakontraktowanie do końca roku 97 milionów, w pierwszej połowie października przedstawiciele Winnego Grodu podnieśli plan do 108 milionów, a w ubiegłym tygodniu prezydent Janusz Kubicki zapowiedział, że będzie to kwota 136 milionów.

Chwilowo udało się więc Wójcickiemu i Pieńkowskiemu odwrócić uwagę od smutnej prawdy, że słuzby odpowiedzialne za pozyskiwane srodków nie działają prawidłowo, a Gorzów może stracić część środków europejskich, ale po dzisiejszej konferencji władz województwa będzie to trudniejsze, szczególnie dlatego iż prezydenccy urzędnicy posłużyli się zwykłą manipulacją.

Musimy sie traktować po partnersku i jeśli ustalony plan nie zostanie przez gorzowski ZIT zrealizowany, środki zostaną przesunięte i Gorzów będzie mógł się o nie starać, ale w otwartych także dla innych samorządów konkursach” – powiedziała marszałek Elżbieta Polak, a w dyskusji brak jakby radnych wojewódzkich z Pólnocy oraz parlamentarzystów. Województwo lubuskie śpieszy się z wydatkowaniem środków, bo istnieje ryzyko iż w związku z „Brexitem” budżet europejski na lata 2014-2020 będzie korygowany na szkodę największego biorcy jakim jest Polska. Stąd ustalone przez Ministerstwo Rozwoju wskaźniki alokacji.

Nieoficjalnie na korytarzach Urzędu Marszałkowskiego nie widać wiary w to, że Gorzów sprosta zadaniu alokowania do końca grudnia 20 procent środków, a do marca 100 procent, bo wszystko jest w rozsypce. Tydzień temu wiceprezydent Jacek Szymankiewicz poinformował pisemnie Zarząd Województwa, że Centrum Edukacji Zawodowej w poszpitalnych budynkach przy Warszawskiej nie będzie realizowane w 2016, ani w 2017 roku, ale w drugiej połowie 2018.

Czy to oznacza, że nie bedzie na nie środków w ramach ZIT-ów ?

Czuję się niezręcznie, bo muszę się tłumaczyć, że rozdajemy unijne pieniądze, a ktoś nie chce ich brać. Jeśli te pieniądze nie zostaną zakontraktowane, to zmienimy alokację” – powiedziała marszałek.

Przewodniczący gorzowskiej rady Sebastian Pieńkowski zarzucił marszałek Polak zmianę zasad naboru wniosków. „Nie zmienia się reguł gry” – mówił w Radiu Gorzów, ale nic bardziej błędnego, bo te reguły zmienił jego partyjny kolega wicepremier Mateusz Morawiecki z PiS, który oficjalnie na spotkaniu z marszałkami województw zapowiedział, że środki niezakontraktowane w ramach ZIT do marca 2017 roku, zostaną przekazane na realizację „Planu Morawieckiego” w którym województwo lubuskie niemal nie istnieje.

Inaczej mówiąc – nie ważne iż największa edukacyjna szansa dla Gorzowa nie otrzyma dofinansowania europejskiego, pod znakiem zapytania stoją inne ważne inwestycje, bo liczy się partyjna poprawność oraz to, że w mieście nad Wartą będzie „w sam raz”, a w budynku po byłej „Przemysłówce”, rozpoczną pracę urzędnicy, by ożywić centrum miasta w którym nie będzie już nic.

To wszystko dzieje naprawdę i jest to już ostatni dzwonek, by bez krytyki i obrażania się, potrząsnąć prezydentem Wójcickim i wziąć się do pracy, bo w kwietniu zostanie nam już tylko utyskiwanie: „Zielona Góra znów nam coś zabrała”...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...