Przejdź do głównej zawartości

Czarny Protest w Gorzowie - runda II

Pierwszy „Czarny Protest”, dzięki niespotykanej dotąd aktywności i zaangażowaniu kobiet okazał się sukcesem, ale już dzisiaj widać, że spontaniczne przedsięwzięcie – wbrew oczekiwaniu rycerzy „dobrej zmiany”, którzy podniesli Polskę z kolan, ale sami upadli na głowę – słusznie przekształca się z inicjatywy na rzecz jednej sprawy, w przedsięwzięcie idące dalej. Okazuje się, że „dogrywka” jest konieczna i za kilka dni odbędą się w Lubuskiem kolejne „Czarne Protesty” w obronie godności i praw kobiet, ale jest poza dyskusją, że temat aborcji będzie już tylko jednym z wielu, bo do prawa do aborcji, dochodzą kolejne uzasadnione postulaty kobiet...


        ...które dotyczą dostępu do antykoncepcji, tabletek „ellaOne”, udziału kobiet w życiu publicznym, sposobu traktowania ich w procesach awansu oraz wynagradzania za pracę.

 Wydaje się więc, że „Czarne Protesty” w sprawie przepisów aborcyjnych, to dopiero zakąska, bo daniem głównym będzie szereg innych postulatów, które przy utrzymaniu dynamiki kobiecej aktywności, mogą scenę polityczną zmienić nie do poznania. I dobrze, bo w sytuacji, gdy opozycja o twarzach Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, reaguje na konkretne działania Prawa i Sprawiedliwości po swojemu - a więc wcale, opieszale lub starymi metodami i opowieściami – protesty kobiet okazują się być inicjatywami daleko wykraczajacymi poza to, co pokazały nam dotychczas partie polityczne.

Co ciekawe, nie mogąc odnaleźć przedstawicieli gorzowskich elit w partiach politycznych, a także wszędzie tam, gdzie zwyczajowo powinny się w takim mieście znajdować – od nowej Akademii im. Jakuba z Paradyża po instytucje publiczne – nie sposób było zauważyc podczas wrześniowego „Czarnego Protestu” pod gorzowską Katedrą, że kobiet mądrych, posiadających ogromne doświadczenie zawodowe i życiowe oraz świadomość swoich praw, było tam proporcjonalnie więcej niż w życiu publicznym na co dzień i poza tym protestem.

Była to pierwsza w historii miasta nad Wartą sytuacja, gdy kobiety w poważnej liczbie i nie reprezentujące partii politycznych lecz siebie, zabrzmiały tak donośnie, tak stanowczo i tak mądrze. Kto był, ten widział, że to nie były przedstawiane często w krzywym zwierciadle feministki, lecz normalne kobiety, jakich co dzień spotykamy setki w biurach, pubach, urzędach oraz własnym domu.
         
      Wszystko to, działo się w mieście z którego pochodzi „polityczna gwiazda” PiS-owskiego rządu minister Elżbieta Rafalska, która wspominając początki swojej kariery i jeszcze jako radna z czasów Akcji Wyborczej Solidarność – o czym piszący te słowa zaświadcza własną głową – miałaby również powody do tego, by dziś głośno krzyczeć, że nie jest rzeczą ani przedmiotem do „poklepywania po tyłku”  i traktowania „per noga”, czego wiele razy doświadczała ze strony gorzowskich polityków o poglądach konserwatywnych.

       Cieszy więc, że w następny poniedziałek 24 października o godzinie 16.00 przed gorzowską Katedrą, kobiety – i oby wraz z nimi jak najwięcej mężczyn – spotkają się ponownie. „Nie byliśmy wystarczajaco przekonujący ostatnio i rząd w dalszym ciagu planuje zaostrzyć ustawę aborcyjną. Nikt nie może kobiet zmuszać do heroizmi i kazać im rodzić chore dzieci. Pokażmy, ze nie jesteśmy jednorazowym zrywem, ale należy słuchac naszego głosu” – mocno zapowiada w imieniu organizatorów Monika Twarogal.

           Ważne podkreślenia jest to, że protestującym trudno będzie zarzucić  to, co często próbuje się cynicznie robić względem Komitetu Obrony Demokracji – iż są to ludzie pozbawieni stanowisk i wpływów po przejęciu władzy przez rząd PiS-u. Dojrzałe i mądre wypowiedzi kobiet z pierwszedgo „Czarnego Protestu” są dowodem na to, że gdyby one w życiu publicznym miasta i regionu funkcjonowały w liczbie większej niż dotychczas, to i jakość życia publicznego byłaby lepsza.

           Dzisiaj terzeba ten ruch wspierać, dmuchć i chuchać, aby kobiet było więcej i to one były pierwszoplanowymi postaciami życia publicznego. Na początek warto po prostu być pod Katedrą 24 październia br. o godz. 16.00 by potwierdzić, że mają rację i to ma sens.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...