Przejdź do głównej zawartości

Piękna i bestia, treść kontra plastik...

Dwa wywiady i dwie różne planety – na jednej treść, poświęcenie, szczere zaangażowanie i delikatna nieśmiałość, a druga wypełniona „plastykiem”, wytrenowanym luzem i młodzieńczą butą. Jak w soczewce, można na jednym biegunie ujrzeć osobę, której o „coś” ważnego chodzi, a po przeciwległej stronie, sytuację w której komuś udało się „coś” na jakiś czas złapać w garść. Te dwa wywiady, to zaskakujący obraz lokalnej polityki, gdzie spotykają się dwa obce sobie światy: „polityczne sacrum” – implikujące w sobie chęć zmiany otoczenia dla dobra wspólnego, a także „polityczne profanum” – gdzie otoczenie ma służyć do zmiany osobistego statusu i pozycji...
        
FOT.: Telewizja TELETOP, EchoGorzowa.pl

        ...a wszystko przypomina Putnamowską koncepcję „ziemi bliźniaczej”, a więc sytuację w której spotykają się dwa różne światy.

  „Ziemianin” częstuje gościa wodą, uczenie nazywając ją „H2O”, ale dla przybysza z „ziemi bliźniaczej”, ta sama woda jest czymś innym – bo mimo iż przedstawiciele obu światów żyją w analogicznych warunkach, to ich świat wygląda zupełnie odmiennie, bo inaczej został przez nich rozpoznany i nazwany. Dla „ziemianina” polityka to służba, a objęcie urzędu jest równoznaczne z posiadaniem kwalifikacji, lecz „bliźnianin” rozumie to diametralnie różnie, gdyż polityka jest dla niego okazją i zwykłym „geszeftem”.

 Łatwo sobie wyobrazić spotkanie politycznego „ziemianina” z politycznym „bliźnianinem” na przykładzie spotkania radnej Marty Bejnar-Bejnarowicz z wiceprezydentem Radosławem Sujakiem, gdzie te same wydarzenia, zjawiska oraz udział w nich, znaczą absolutnie co innego i mają inną wartość dla mieszkańców Gorzowa.

 „Zawsze wychodzę z założenia, że człowiekiem się jest, a funkcje się miewa. Raz pracujesz tu a raz tam, raz jesteś zastępcą prezydenta, raz asystentem pani marszałek, raz zastępcą dyrektora Regionalnego Centrum Animacji Kultury, ale Błaszczak jest jeden, nie ma co ukrywać” – mówił w audycji Romana BłaszczakaFabryczna 19” młody człowiek, którego system polityczny wypchnął z wiejskich sal na scenę dużego teatru, by zamiast odtwarzać rolę Lutka Danielaka z filmu „Wodzirej”, zagrał coś na poważnie.

 Perfekcyjnie udało mu się „rozegrać” redaktora Błaszczaka, który po raz pierwszy od lat był w defensywie, a nawet zauroczyć słuchaczy i telewidzów – bo medialnie był absolutnie profesjonalny – ale nie zatarł niestety wrażenia, że jest Putnamowskim „bliźnianinem”, który posadę otrzymał nie za to iż coś wie, ma doświadczenie i predyspozycje, ale miał polityczne plecy.

 Postanowił jednak publicznie bredzić bez rumieńców wstydu, że jego awans to nie jest owoc politycznej „orgii” prezydenta Jacka Wójcickiego z Platformą Obywatelską oraz Prawem i Sprawiedliwością, ale efekt dłuższego romansu z samorządem w tle – lub odwrotnie.  

          „Jak to się stało, że ty zostałeś wiceprezydentem ?” – indagował Błaszczak.

 „To jest fajna historia. Robotę załatwiła mi Elżbieta Polak, robotę załatwiła mi Sibińska, Surowiec jeszcze dzwonił, ja dodam od siebie, że interweniował jeszcze Schetyna, a żeby było śmieszniej, to poprosiłem Tuska. Bez jaj ! z Jackiem Wójcikim znam się od lat” - perorował wiceprezydent Sujak, zapominając jednak o tym, że szkolenie z zakresu niewygodnych plotek będących prawdą, które należy obśmiać lub doprowadzić do absurdu, przechodziło w tym kraju więcej osób niż on sam.

Zagadką pozostaje co najwyżej konstatacja „bez jaj”, co w kontekście wiceprezydenta i prezydenta w stanie wolnym, ma prawo zastanawiać.

Na przeciwległym biegunie mieszkańcy Gorzowa mogli posłuchać drugiej już „Rozmowy o Gorzowie”, którą redaktor naczelny echogorzowa.pl Jan Delijewski przeprowadził tym razem z szefową klubu radnych Ludzie dla Miasta Martą Bejnar-Bejnarowicz.

Trudno o bardziej dołujący obrazek, gdy ambitna radna intelektualnie miażdży wiceprezydenta Gorzowa, pokazując iż celem politycznej aktywności nie jest „miewanie funkcji” – jak to lapidarnie opisał siebie kolejny „cud prezydenta Wójcickiego” - ale coś znacznie istotniejszego.

„My mamy cały czas ten sam program i ideały. Tu nic się nie zmieniło. Cały czas idziemy ta samą drogą. Możemy błądzić nie znając układów partyjnych i politycznych, a także tego że trzeba coś kupić i komuś coś dać w zamian za coś. Ja nie uznaję zatrudniania ludzi tylko i wyłącznie z klucza politycznego”- mówiła w echogorzowa.pl szefowa Ludzi dla Miasta.
          
           Dlaczego drogi jej organizacji rozeszły się z drogą prezydenta Wójcickiego ?
    
        Na to pytanie przewodnicząca Bejnar-Bejnarowicz gorzko stwierdziła: „Pierwszym sygnałem było to, że on sam będzie sobie dobierał najbliższych współpracowników, bo to jest jego odpowiedzialność, a nam chodziło o to, by wpływ na miasto miały osoby, które rozumieją z jakim przekazem szliśmy do ludzi(...). Najwazniejszą rzeczą, która nas rozdzieliła, była sprawa z zarobkami doradcy Piechowicza, gdy prezydent odmówił tego. A przecież jawność była jednym z najważniejszych naszych punktów programoiwytch

       Intelektualne różnice pomiędzy Bejnar-Bejnarowicz i Sujakiem są aż nadto widoczne, by je komentować, ale co w przyszłości ? Nazwisko wiceprezydenta anegdotycznie jest dzisiaj zamieniane na „Psujak”, a błyskotliwa i aktywna radna wymieniana jest w gronie tych, którzy mogliby uwolnić miasto od partyjnych układów z wizerunkiem niepartyjnego prezydenta Wójcickiego.
  
       „Ja się od polityki nie odżegnuję, bo to jest dbałość o dobro wspólne. Ja bym chciała, żeby miasto szło do przodu i nie ma znaczenia, kto to zrobi” – to opinia szefowej LdM, a nowy wiceprezydent po prostu cieszy się z nowej roli. „Moje zarobki to jest kwestia około dziesięciu tysięcy brutto, oczywiście mówimy z dodatkiem specjalny, czy funkcyjnym” – mówił w „Fabryczna 19”.
  
            „Zarabiałam więcej, gdy nie byłam radną. Obroty firmy były większe, bo więcej czasu mogłam jej poświęcić” – skonstatowała w rozmowie z red. Delijewskim radna Bejnar-Bejnarowicz.



Fabryczna 19:
http://tvgorzow.pl/2016/10/10/radoslaw-sujak-wiceprezydent-gorzowa/
Rozmowy o Gorzowie:
http://www.echogorzowa.pl/news/41/rozmowy-o-gorzowie-w-hotelu-gorzow/



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...