Przejdź do głównej zawartości

Sobolewski: z Mickiewiczem nie postąpimy jak z Saddamem Susajnem !

Całkiem niepotrzebnie były przewodniczący wystawia się na cel, by traktować go jako lokalną wersję „Jasia Fasoli”. Pewne jest, że gdyby obciąć mu język lub chociaż zakleić buzię, to mógłby zostać prezydentem miasta. Wprowadził do głównego nurtu lokalnej polityki elementy kabaretowe, ale jest zbyt uczciwym i porządnym człowiekiem, by pozwolić mu na werbalne samobójstwo w mediach. W mniej bolesnej wersji, warto więc pokazywać go tylko na boisku, a pytać o zdanie tylko w kwestiach sportu...


...bo w tej ziedzinie ekswiceprzewodniczący Jerzy Sobolewski jest absolutnym profesjonalistą i z trudnem znaleźć w Gorzowie lepszego.

Kiedy więc główny zarzut względem opozycyjnej Platformy Obywatelskiej brzmi dzisiaj, że jest to partia niema, na gorzowskim rynku jest całkowicie odwrotnie i panuje tu inflacja słów, przy sporym deficycie osobowości. Próbki retorycznego kunsztu polityków tej partii – zresztą już nie pierwszy raz w mieście nad Wartą – można było doświadczyć podczas sobotniego „Politycznego podsumowania tygodnia” w Radiu Gorzów, gdzie gorzowscy radni dyskutowali m.in. o przeniesieniu pomnika Adama Mickiewicza.

Słowo mówione może wiele wyjaśnić, ale bywa i tak, że nawet w ustach generalnie bystrego samorządowca, jest po prostu ośmieszajacą go „sieczką” czy też opisując stan rzeczy bardziej lapidarnie: „mową trawą”. Radny Sobolewski dal popis retorycznego kunsztu, którego owoc  był trudny do przepisania, a zrozumienie sensu wypowiedzi, powinno zostać uhonorowane przynajmniej literacką Nagrodą Nobla.

Cała dokumentacja mówi o tym, że ten pomnik koliduje z tą dokumentacją i dlatego pomnik musi być przesunięty. Pomnik zostanie przesunięty według tego co my dostaliśmy parę metrów. Park jesli będzie jeszcze rewitalizacja tego parku koło właśnie pomnika, jak najbardziej jest wskazane, żeby pomnik był w parku, można nazwać park imieniem Mickiewicza, można nazwać rondo imieniem Mickiewicza, ażeby jakby bardziej to miejsce było związane z tym pomnikiem. Także ja nie widzę jakichś wielkich przeszkód. Myślę, że, to co kolega właśnie powiedział odnoście tego, że jak się zjeżdża z Orląt Lwowskich, to rzeczywiście ten węzeł komunikacyjny jest tutaj fatalny, bo nie można do Sikorskiego przejechać od strony ulicy Konstytucji i od Orląt Lwowskich  - od Akademii Wychowania Fizycznego. Takze ja też uważam, że w połączeniu z całym projektem i całą dokumentacją, ta propozycja jest taka że też ja nie jestem przeciw temu, żeby ten pomnik parę metrów został przesuniety” – dziarsko i tyleż obciachowo, „perorował” radny Sobolewski.

Gwóźdź do trumny, a dokładniej pogrzebu powagi radnego Sobolewskiego dopiero miał nastąpić i jak u Alfreda Hitchocka nastąpił, a kończenia swoich przemówień mogliby się u niego uczyć wszyscy: od Sokratesa i Platona, a na Martinie Luterze Kingu kończąc.

„On nie zostanie zniszczony jak pomnik Saddama Husajna tylko po prostu przesunięty w inne miejsce i będzie tutaj dalej chwałą” – wypalił Sobolewski, co szybko rozbawiło innych radnych. „Co ma Husajn do Mickiewicza ?” – pytał radny Patryk Broszko, a mecenas Jerzy Wierchowicz uspokajał radengo PO: „Nikt nie nastaje na pomnik Mickiewicza i nie chce go zniszczyć Jurek”.

Nie o Sobolewskiego tu jednak tylko chodzi, ale jakość gorzowskiej Platformy Obywatelskiej. On sam może się ośmieszać do woli i ile mu zdrowia starczy, poza tym – jest człowiekiem niezwykle sympatycznym i uczciwym. Tylko iż taką „retoryką” i werbalnym bełkotem, deprecjonuje i tak atły już wizerunek Platformy Obywatelskiej. Jest w tej partii dostatecznie wielu mądrych i doświadczonych ludzi – od Tomasza Gierczaka, przez Radosława Wróblewskiego, Urszulę Niemirowską, Sławomira Szenwalda, a na Henryku Macieju Woźniaku kończąc, że radiowe głośniki nie muszą być zalewane falą słownych łamańców.


Problem radnego Sobolewskiego polega na ty, że gdy kończy rozpoczęty watek, nie pamięta w jaki sposób go rozpoczął....


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...