Wiara w moc synapsów posła Porwicha od dawna była czymś w rodzaju „wishful
thinking” , a więc myśleniem życzeniowym i mocno na wyrost, że wobec
objęcia poselskiego mandatu, jego neurony zaczną się ze sobą wreszcie komunikować.
Mimo podejmowanych wysiłków, w polityce nadal odstaje od lubuskiej średniej,
ale cieszy iż jeżdżąc do Warszawy nie robi tego pod prąd, nie siusia na linie
wysokiego napięcia w Świebodzinie i nie wkłada gwoździ do sejmowych kontaktów z
prądem. Pozostaje pytanie: czy nazwany w literaturze „cham” – tym razem z mandatem posła - ma prawo zwracać się do
jednego z najwybitniejszych i utalentowanych samorządowców w sposób lekceważący
i poniżajacy jego dokonania ?
![]() |
FOT.:Gazeta Wyborcza/Nadwarta |
Zawodowa
i samorządowa droga prezydenta Nowej Soli Wadima
Tyszkiewicza w konfrontacji z brakiem jakiejkolwiek zawodowej drogi posła Jarosława Porwicha, daje jakąś
odpowiedź, choć już dzisiaj wiadomo, że czytelnicy Nad Wartą doczekają się
długich bród, zanim ów „metr z Sevres”
politycznego prostactwa, zacznie rozumieć, że chamskie konstatacje typu: „Panie Tyszkiewicz przygadał kocioł garnkowi”
czy „Panie Tyszkiewicz, nie pamięta wół
jak cielęciem był”, w jego przypadku są absolutnie nie na miejscu.
Poszło
o media publiczne, które słusznie obawiający się dłuższej ręki ministra Zbigniewa Ziobry poseł KUKIZ’15
wychwala w niebogłosy, a politycy opozycji – od poseł Krsytyny Sibińskiej po Wadima
Tyszkiewicza z Nowoczesnej - słusznie dziś w Radiu Zachód krytykowali.
„Po komuniźmie media jeszcze nigdy nie były
tak upolitycznione i podporządkowane rządowi” – mówił prezydent Nowej Soli,
podając konkretny przykład, gdy nie został wpuszczony do udziału w programie
TVP Gorzów „Karty na stół”. „Choć mieli tam wystąpić przedstawiciele PiS,
PO i Nowoczesnej, to gdy usłyszano moje nazwisko, powiedziano mi, że nie mam
wstępu” - mówił w „Lubuskim Forum”
samorządowiec i lider Nowoczesnej.
Wtórowała
mu poseł Sibińska. „Nigdy za rządów
PO-PSL w jednym programie TVP Gorzów nie występowało dwóch polityków PiS-u
spijających sobie z dziubków i wzajemnie się zachwalających” – mówiła wiceszefowa
klubu parlamentarnego PO.
To
mocno podnieciło posła Porwicha, który wykorzystując obecność w studiu lidera
PiS Marka Surmacza, dziarsko podjął
próbę wejścia jego partii tam, gdzie wkłada się palec, by wydobyć „farbę” do namalowania na drzwiach
miejskiego szaletu: „PiS-ie kocham Cię !”.
W tym miejscu lubuski lider KUKIZ’15 wypalił: „Ja pamiętam jak wyglądały media w latach 2007-2015, widzę jak
wyglądają teraz i mogę powiedzieć panu Tyszkiewiczowi: <Przygadał kocioł
garnkowi>. Macie swoje tuby, więc nie macie wielkiej krzywdy”.
Prezydent
Tyszkiewicz, jak na polityka formatu znacznie przewyższającego cały
parlamentarny klub Pawła Kukiza
starał się trzymać fason: „Słuchając pana
Porwicha, jest mi przykro i zastanawiam się, czy panu nie jest wstyd”.
Odpowiedź otrzymał szybciej niż myslał: „Panie
Tyszkiewicz, niech pan powie co panu leży na wątrobie ! Mmmmm, hahaha...(...)
Panie Tyszkiewicz, zapomniał wół, jak cielęciem był ?”.
Pierwszy
wniosek jest taki, że jeśli efektem „dobrej
zmiany” w Lubuskiem będzie częstsze zapraszanie do narodowych mediów posła
Porwicha, to będą one miały na swoim koncie więcej ofiar niż świńska grypa.
Jego poselska
aktywność w mediach przypomina komputer „Hall”
z „2001: Odyseja kosmiczna” Arthura C. Clarke’a, który
wyeksploatował swój wielki elektroniczny mózg do wykończenia załogi statku
kosmicznego, choć miał jej pomagać. On swoim ludziom w Lubuskiem nie pomaga.
To odwrotnie
niż w przypadku prezydenta Tyszkiewicza, którego wyjątkowość polega na tym, że
za niego nie mysli partia i stać go na luksus formułowania własnych opinii,
które są nie tylko stylistycznie odmienne od tych „zakrapianych” u Porwicha,
ale przede wszystkim wynikają z doświadczenia i bilansu dokonań.
„Jeśli pan Porwich mówi do mnie, że jestem wołem
czy cielęciem, to ja wymiękam, zastanawiając się głośno co ten człowiek w życiu
dokonał, skoro nie ma w swoim życiorysie zbyt wielu zawodowych punktów
zaczepienia” – powiedział NW już po
programie prezydent Tyszkiewicz.
W kwestii nie
wpuszczenia go do TVP Gorzów, PiS-owski dyrektor Robert Jałowy nie zdecydował się na oficjalny komentarz dla Nad
Wartą, ale to nikogo nie dziwi, bo odwagą nie grzeszył nigdy, acz koniunkturalizmem zawsze...