Przejdź do głównej zawartości

Prezydent wychwala potencjał, a jego zastępca pluje w twarz marszałek województwa...

Od lat, w regularnych odstępach, mamy nad Wartą do czynienia z medialnymi wyskokami polityków szukających wrogów tam, gdzie powinni szukać raczej sojuszników. Trudno się oprzeć wrażeniu, że w gorzowskim Ratuszu próbuje się w ten sposób odwrócić uwagę od niedociągnięć w przygotowaniach do pozyskania dla miasta środków unijnych oraz znaleźć usprawiedliwienie do własnych błędów i zaniedbań w tym zakresie. Gorzów rzeczywiście wygląda jak plac budowy, ale nowy wiceprezydent do spraw gospodarczych lubuje się w polach walki. Inna sprawa, że w mieście w którym „potencjałem” są "walory"dyrektor od inwestycji oraz jej „obrotność” - a nie rozum, wiceprezydent „drugiej świeżości” – jest jak kawior z zepsutego jesiotra.

FOT. Lubuskie.pl, Gorzow.pl

Jest jedno pytanie, komu wyskoki Artura Radzińskiego służą i czy jest on tylko „politycznym szaleńcem”, czy raczej typem osławionego miejskiego „kornika drukarza”. Jedni uważają go za postać pożyteczną – mimo iż podgryza to i owo – a inni wprost przeciwnie, widzą jedynie politycznego szkodnika.
         
       Od zawsze biegał jak kot z pęcherzem, wymyślając efekciarskie zagrania, jak to zła jest Zielona Góra i marszałek Elżbieta Polak, ale teraz nie szkodzi na własne konto, lecz szkodzi miastu. Nie wiadomo kto nim nawiguje, ale pewnym jest iż gorzowskie marzenia o rozwoju za unijne pieniądze prowadzi wprost na rafy i góry lodowe. Tam, gdzie potrzebny jest umiar, spokój i rozwaga, prezydent Radziński wprowadza bełkot, semantykę wojny oraz leczenie własnych kompleksów. Nie jest istotnym, że ma jeszcze wiele do poprawienia w przedmiocie garderoby - nie zapina się drugiego guzika nawet w prezydenckiej marynarce - ale mógłby chociaż nie szkodzić miastu w sprawach ważnych.

   „Dobrze by było, żeby zarząd województwa na czele z marszałek przestał żartować i zaczął przekazywać nie kwoty rzędu pięciuset tysięcy złotych, tylkjo te dziesiątki milionów, które trafiały na rozwój Uniwersytetu Zielonogórskiego. Tak powinna wyglądać realizacja Strategii Zrónoważonego Rozwoju i na to uczelnia w Gorzowie czeka” – mówił w Radiu Zachód w przedmiocie Akademii im. Jakuba z Paradyża.

To jednak nic, bo dość prędko wiceprezydent Radziński mówiący co wie – lecz nie wiedzący co mówi, zaczął uzywać słowa jako celu swojej pracy i środka do deprecjonowania dokonań poprzednika, podczas gdy „wygibasy słowne” powinny być zaledwie cieniem jego czynów.

Spółki przejąłem w sytuacji takiej, gdy mój poprzednik, jak zauważyłem w dokumentach, właściwie nie prowadził nadzoru nad spółkami i dlatego musiałem zmienić procedury i wprowadzić ściśle określone zasady” – ocenił działalność ekswiceprezydenta, a dziś sekretarza Łukasza Marcinkiewicza nowy wiceprezydent w radiowym wywiadzie, po czym dodał – krytykując w ten sposób w sposób pewnie dla niego nieświadomy także prezydenta Jacka Wójcickiego: „Nadzór właścicielski powinien być bardziej  daleko idący, niż to miało miejsce w przeszłosci”.

Im więcej i dłużej wiceprezydent Radziński mówi, tym bardziej już jego stara i mało świeża strategia atakowania marszałek Polak, Zielonej Góry i współpracowników, robi mniejsze wrażenie. Jakby nie wiedział, że to wszystko już było, a jego działalność „bez hamulców”, szkodzi miastu.

Któż nie czytał „Mistrza i Małgorzaty”, a co za tym dalej idzie, nie słyszał o nędznym kierowniku bufetu Fokiczu, który pędzlował klientom zepsutego jesiotra, a gdy usłyszał watpliwości, tłumaczył, że przysłano mu rybę „drugiej świezości”. Historyjka z powieści Michaiła Bułhakowa - wypisz i wymaluj - pasuje do poczynań wiceprezydenta Radzińskiego. Używając tych samych figur retorycznych co lata temu, próbuje mieszkańcom Gorzowa podsunąć pod nos „jesiotry drugiej świeżości” - pełne miejskie stoły „opowieści dziwnej treści” o złej marszałek Polak, źle zarządzanych spólkach, źle realizowanych inwestycjach, krzywdach ze strony Zielonej Góry i geniuszu samego siebie. Sam jest mocno nadpsutym, ale wyjątkowo żwawym - jesiotrem, który „zasmradza” pomieszczenie w którym próbuje udawać rybę pierwszej świeżości.

Świeżość bywa tylko jedna – pierwsza i tym samym ostatnia. A skoro jesiotr jest drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, że jest zepsuty” – można przeczytać w „Mistrzu i Małgorzacie”.

 „Tam w Zielonej Górze wykorzystano możliwości, równiez kosztem Gorzowa, dlatego iż ogromne pieniądze trafiły na tą strefę, która znajduje sie pod Zieloną Górą i w rejonie Starego Kisielina” - perorował w Radiu Zachów wiceprezydent Radziński, jakby zapominając iż właśnie w Winnym Grodzie przyjdzie mu negocjować warunki Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, a tam nie cieszy się opinią ryby „pierwszej świeżości” - tym bardziej jesiostra - a co najwyżej płotki lub osoby „stającej okoniem”.

Gdyby ów genialny wiceprezydent był tak kompetentny jak o sobie mówi, Gorzów nie byłby dziś zakorkowany. Słusznie zauważyła znana aktywistka, ale też osoba znająca sprawę - Katarzyna Milczał, że w większości umów na roboty budowlane w obszarze dróg, procent kar umownych za dzień zwłoki wynosi 0,2 procent - co przy inwestycji na Walczaka i Warszawskiej powinno stanowić kwotę niemal 30 tysięcy złotych od 14 846 72 - ale dzięki geniuszowi wiceprezydenta Radzińskiego jest to kwota 1000 złotych dziennie.

Powstaje pytanie: jak wiceprezydent Radziński powinien sprawować swój urząd ? Odpowiedź jest prosta: jak najkrócej.

W gorzowskim Ratuszu nic już nie zdziwi, skoro prezydent Wójcicki zachwalając nową dyrektor Wydziału Obsługi Inwestora i Biznesu powiedział wprost:Potencjał dyrektor Dusińskiej jest bardzo duży. Pani Dusińska jest niezwykle obrotną osobą, potrafiącą budować relacje międzyludzkie. Te relacje są niezwykle ważne w biznesie i dzięki nim chcemy pozyskiwać inwestorów zewnętrznych”.

Nawet najbardziej subtelny "sutener" nie wyartykułowałby tego bardziej bezczelnie, a od prezydenta oczekuje się większej subtelności, nawet jeśli wie więcej niż potencjalni inwestorzy. Zwłaszcza dlatego, że Agata Dusińska - co piszący te słowa zweryfikował podczas krótkiej rozmowy osobiście - to osoba subtelna, miła i zasługuje na lepsze rekomendacje niz seksistowski bełkot.

Przedstawienie, które wszyscy obserwują świadczy o tym, że prezydent Wójcicki chce budować "relacje" z inwestorami, których nie będzie, ale jednocześnie wysyła swojego zastępcę, by niszczył relacje z Urzędem Marszałkowskim, który jest Gorzowowi potrzebny.


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...