„Lepsze” już było, „dobre” się właśnie kończy, a „gorsze” nadchodzi i będzie dla
gorzowskiej Platformy Obywatelskiej zabójcze. Dzisiaj partia w mieście
przypomina podstarzały okręt w jednej z nadmorskich zatok: oficerowie
opowiadają załodze o pełnomorskiej wyprawie – prawdziwych rządach w mieście, a
nawet podzielili już gubernatorskie wpływy na zdobytych wyspach – w miejskich
wydziałach oraz instytucjach…
…ale mało kto w to wierzy, bo
gospodarze mostka kapitańskiego wydają się mocno podchmieleni, a wiarygodność
stracili kilka sztormów wcześniej. „Robert
ciągnie nas w dół, bo o ile Kryśka robi swoje, Jurek całą tą swoją rolą się
głównie bawi, to Robert leczy swoje kompleksy i to jest dla nas złe” – mówi
Nad Wartą działaczka, która szanuje przewodniczącego gorzowskich samorządowców
PO Roberta Surowca za wiedzę,
kompetencje i biznesowy talent, ale nie wierzy w jego przywództwo. Nie ona
jedna, bo w ciągłą krytykę prezydenta Tadeusza
Jędrzejczaka oraz zwalanie winy za swoją nieudolność na marszałek Elżbietę Polak i przewodniczącą
lubuskich struktur PO Bożennę Bukiewicz,
nie wierzą także inni działacze. „Proszę
sobie wyobrazić obrazek z dnia w którym sąd uniewinnił Jędrzejczaka. Surowiec
zdejmuje okulary, przeciera oczy i niemal ze łzami w oczach mówi do zebranych
<Teraz to już nigdy nie wygramy>. Przecież tak nie zachowuje się lider”
– zdradza działacz Platformy Obywatelskiej. Sporo w tym racji, bo gorzowscy
radni tej partii dokonali rzeczy niemożliwej: są miejskimi samorządowcami
opłacanymi z miejskich pieniędzy, ale sabotują wszystkie przedsięwzięcia władz
miasta. Nie sami i od siebie, bo są ludźmi inteligentnymi – co udowodnili m.in.
Grażyna Ćwiklińska i Jerzy Synowiec (ostentacyjnie współpracujący z Jackiem Bachalskim) ale w wyniku partyjnej dyscypliny. Przykłady
? Jest ich mnóstwo i niestety wszędzie zauważalna jest duża aktywność przewodniczącego
Surowca. Zablokował i opóźnił prace nad uchwałą śmieciową. „Sami ustalimy sobie stawki, ale po dyskusji
i na spokojnie” – mówił 24 stycznia br. podczas sesji Rady Miasta, gdy z
jego inicjatywy opóźniono przyjęcie uchwały, a co za tym dalej idzie ogłoszenie
przetargu w kwestii wywozu w mieście śmieci. Był przeciwny solidnemu remontowi
ul. Siedlickiej. „Można ją wykonać z czegoś
tańszego, na przykład z tłucznia” – mówił na sesji 6 maja br., na co
prezydent Gorzowa zareagował szybko i lapidarnie: „Drogi muszą mieć odpowiednią nośność, żeby podwozia sobie nie urwały(…),
a tłuczeń niech sobie wysypie na głowę”. Podobnie było ze wszystkim innym:
budową filharmonii, remontem amfiteatru, budową stadionu żużlowego, pomysłem
powołania „Aglomeracji Gorzowskiej” - co dałoby miastu dodatkowe środki i
możliwości na rozwój, budowami dróg, zagospodarowaniem ul. Młyńskiej, a nawet
decyzjami personalnymi w podległej prezydentowi Jędrzejczakowi Filharmonii
Gorzowskiej. „Wróble ćwierkają, że
stanowisko po dyrektorze Świtalskim ma objąć koleżanka prezydenta” –
bezczelnie insynuował podczas konferencji prasowej, choć jego słowa okazały się
tyle warte, co elektryczna grzałka na pustyni, bo stanowisko po odwołaniu
kontrowersyjnego Krzysztofa Świtalskiego
objęła wieloletnia i kompetentna urzędniczka Biura Promocji Miasta Małgorzata Pera. Sam surowiec był jednak „nagrzany” i bez grzałki, a we
wszystkim wystarczyła mu możliwość dołożenia temu, którego w gruncie rzeczy
szanuje i chciałby być taki jak on. Kiedy jednak Jędrzejczak terminował w
polityce przed prezydenturą, to szukał porozumień i kompromisów – co było na
rękę SdRP i SLD, a Surowiec idzie bezmyślnie po bandzie, prowadząc partię wprost
nad przepaść. Doświadczenia nie ma, a dowodem tego jest wypuszczenie go z
tematem „Planu Transportowego” w którego zwalczanie zaangażował się, nie
wiedząc nawet jaki będzie jego ostateczny kształt. „Uratowaliśmy tramwaje na Piaski” – powiedział po ogłoszeniu przez
prezydenta Gorzowa koncepcji rozwoju transportu miejskiego. Wyglądało to jak
robienie dobrej miny do złej gry, ale dla wielu działaczy gorzowskiej PO,
którzy w tym czasie najzwyczajniej w świecie rozmawiali z T. Jędrzejczakiem,
było potwierdzeniem poważnej dolegliwości partii. „Może mieszkańcy zobaczyli wreszcie, ze niektórzy potraktowali tramwaje
tylko do walki z prezydentem i chcieli z tego uczynić swój polityczny sztandar”
– komentuje całą sytuację Jędrzejczak. Mieszkańcy może zobaczyli i zrozumieli,
bo nie mają politycznych ambicji, ale już szef radnych PO raczej nie.
Przypuścił kolejną populistyczną szarżę, ale tym razem w kwestii budżetu miasta
na 2014 rok. „Domagamy się minimum czterech milionów na remonty gorzowskich
dróg i chodników, bo mieszkańcy patrzą i widzą jak jest, a zatem nie chcą
jeździć po takich drogach” – mówił w Radiu Gorzów, choć kilkanaście godzin
wcześniej mocno protestował przeciwko wydawaniu przez władze miasta milionów na
remont ul. Kostrzyńskiej. Co dalej ? „Radni
go nie szanują, choć nie mówią tego wprost, ale odchodzenie jednych i angażowanie
się w inne przedsięwzięcia innych, muszą o czymś świadczyć” – mówi działacz,
wymieniając jednym ciurkiem Radosława
Wróblewskiego, Grażynę Ćwiklińską,
Halinę Kunicką i Jerzego Synowca. „Synowiec już oficjalnie mu powiedział co o tym myśli, a zaangażowanie w
działania Bachalskiego są tego potwierdzeniem” – dodaje. J jeszcze ta Helena Hatka, która została wiceczefową
partii w regionie, pełniąc jednocześnie analogiczną funkcję we władzach struktur
gorzowskich. „Uznałam, że moje
zaangażowanie na rzecz Bożenny dobrze wyjdzie całej północy województwa, bo
będę reprezentantem tej części” – powiedziała podczas ostatniego spotkania
koła, mocno wdając się w polemikę z radnym wojewódzkim Mirosławem Marcinkiewiczem. Robert Surowiec taktycznie milczał, ale
zamilknie naprawdę dopiero po tym, jak największym klubem radnych w Radzie Miejskiej
będzie PiS lub SLD, a miejsce Krystyny
Sibińskiej w Sejmie zajmie obecna senator H. Hatka. Niektórzy żartują, że
dla dobra partii dobrze by było, gdyby wraz z otwarciem drogi ekspresowej S-3 z
Gorzowa do Nowej Soli, udało się zamknąć etap w którym o sile Platformy
Obywatelskiej w mieście nad Wartą nie będzie decydowało S-3: Surowiec,
Sibińska, Jerzy Sobolewski …