Przejdź do głównej zawartości

"Gorzówek" dawniej i dzisiaj. Czy istnieje ?

Po wielu latach dorobiliśmy się w mieście własnych „celebrytów”. Oczywiście nie można stawiać tezy o szczególnym rozpasaniu gorzowskich elit, bo też i gama możliwości jest mniejsza niż w Warszawie, Poznaniu, Szczecinie czy nawet Zielonej Górze. Nie tak jak w stolicy, czy na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy „gorzówek” był tworzony głównie przez półświatek i raczkujących biznesmenów, którzy kończyli właśnie ze sprzedażą marchewek, swetrów i przerzucaniem przez granicę papierosów…

Pozostaje pytanie: czy wykształcenie się "gorzówka" byłoby możliwe bez mediów ?
Początki z lat 90-ych potwierdzają, że nie, ale przecież dawniej mediów prawie nie by-
ło, a elity istniały. Może wtedy żyły siłą swojego autorytetu, a dzisiaj tylko siłą lansu...
Nie było to wówczas nic elitarnego i ekstrawaganckiego, a i w telewizji nie było kogo pokazywać, ale ilości wypijanego alkoholu, konsumowanych relacji damsko-żeńskich oraz wydawane w kilku znanych wówczas lokalach kwoty, były imponujące. Topowe lokale były cztery: Metro, Mathnara, Bagio i najpopularniejszy ze względu na ilość studentek Bara Bara. Warto pamiętać, że był to okres postpeerelowski, a więc „U Marii” odpadało, a poza tym cieszyło się – co chyba pozostało do dzisiaj – raczej słabą renomą. Pierwszą próbę stworzenia cywilizowanego „gorzówka” –bez półświatka, ogrów w dresach oraz przemytników- jako niemal zinstytucjonalizowanej formy odróżniania się od reszty mieszkańców Gorzowa, podjął urzędujący w latach 1994-1998 prezydent Henryk Maciej Woźniak. Pierwsza Rada Miasta 1990-94 z prezydentami Nikodemem Wolskim i Lechem Markiem Gorywodą elit o których wszyscy by mówili, nie wykreowała, bo też radnymi byli najczęściej prości działacze opozycji antykomunistycznej oraz przestraszeni ustrojowymi zmianami byli komuniści. Pierwsi nie wiedzieli „jak się kreować”, a drudzy „siedzieli pod miotłą”, by się za bardzo nie rzucać w oczy – bytność w teatrze, okolicznościowe spotkania w „Karczmie Słupskiej” , „Casablance” i „Sezamie”, zamienili na upijanie się po domach i wyczekiwanie, co też ta „elyta” z „Solidarności” wymyśli. Inna sprawa, że nie było ich gdzie wykreować, bo regionalna telewizja nadawana była z Poznania, a „Gazeta Lubuska” była jeszcze bardziej zielonogórska niż obecnie. Kreował jedynie Jerzy Zysnarski, zwany też „Gambrimusem”, który był i jest bezapelacyjnie najsprawniejszym gorzowskim publicystą. Wszyscy się zżymali na jego cotygodniowe felietony na ostatniej stronie „Ziemi Gorzowskiej”, ale tak naprawdę każdy chciał się tam znaleźć. Tak więc „gorzówek”  w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, pojawiła się to dopiero wraz z nastaniem na urzędzie prezydenta Woźniaka. Wtedy właśnie, obok ikony szemranego  „gorzówka” „Eryka” czy innych: „Bigosa”, „Kurdupla” i „Czarodzieja”, pojawili się reprezentanci elit politycznych z krwi i kości: Józef Teofil Finster, Adam Luboimski, Stefan Wiesiołek, poseł Unii Demokratycznej Jerzy Wierchowicz, senator tej partii Andrzej Pawlik czy wiceprezydent Tomasz Szmytkiewicz. Odwagi nabrała lewica i już wtedy wszędzie było pełno charyzmatycznej Grażyny Wojciechowskiej czy Jana Koniarka z SdRP. To oni nadawali ton kulturalnym imprezom, byli ozdobą każdego bankietu oraz inauguracji, a że tych nie było wcale dużo, to skromny poczęstunek – bywał „uroczystym obiadem”, obiad – „bankietem”, a bankiet – „balem ku czci czegoś”. Kształtowaniu się „gorzówka” sprzyjał charakter włodarza, który wręcz wymagał od współpracowników, aby każde jego publiczne pokazanie się – nawet otwarcie mostku na Kłodawce - było wydarzeniem na miarę otwarcia Kanału Sueskiego. To się ludziom podobało, a przejażdżka z prezydentem Woźniakiem jego czarnym BMW, urastała do rangi podróży w Papamobile. To również okres kształtowania się w mieście prawicowych partii politycznych, a tutaj elita gromadziła się tylko w jednym miejscu – w Zjednoczeniu Chrześcijańsko – Narodowym, które swoją siedzibę miało na ul. Obotryckiej. Tu nie było tak rubasznie i wesoło, ale nie było też skrępowania, które wciąż towarzyszyło działaczom „Solidarności” z ul. Borowskiego. Był więc ekswiceminister edukacji Kazimierz Marcinkiewicz, senator i wicewojewoda Zbigniew Pusz, poseł Jerzy Hrybacz, ale też młoda gorzowska inteligencja katolicka: Lech Kopyść, Waldemar Flugel, Bogusław Kiernicki i Dariusz Sobków. Ogromną rolę w kształtowaniu się „gorzówka” odegrały powstające wówczas media: Telewizja Vigor, Radio Gorzów czy Radio GO. Podział był prosty: postkomuniści i lewica kreowani byli przez „Gazetę Lubuską” i „Ziemię Gorzowską”, ludzie ówczesnej władzy kojarzeni byli ze środowiskiem „Gazety Wyborczej” i Radia GO, a prawica wydawała opiniotwórczy magazyn „Aspekty” i nadawała ton audycjom Radia Gorzów. W miarę upływu czasu różnice się zacierały, a powstanie kolejnych redakcji podział ten zatarło całkowicie. „Solidarność” wyszła z okopów tuż przed zdobyciem władzy przez AWS w 1997 roku, a kluczowe były trzy medialne wydarzenia: „Bankiet Niepodległościowy” zorganizowany w 1996 roku w nieistniejących już zakładach mięsnych WPRP, „Bal Niepodległości” w roku 1997 oraz głośna na cały kraj impreza zorganizowana w 1998 roku w nocnym klubie pt. „Miss AWS”. Bywalcy ówczesnych salonów nie mogli się temu nadziwić, a na jedną z imprez – w roli pomocnika do organizacji – swojego syna przysłał nawet red. Zysnarski. Potem było już normalnie – może bez zdrad, samobójstw i mezaliansów, ale piszący te słowa zaświadcza, że skandali nie brakowało, a „gorzówek” rozwijał się w najlepsze. A jak jest teraz ? Trudno o jednoznaczną opinię, ale jest chyba normalnie i o ile w latach 90-ych miejskie elity kształtowały lokale i media, to dzisiaj dzieje się to w przestrzeni absolutnie elitarnej: w Filharmonii Gorzowskiej, w Teatrze im. Osterwy, w loży honorowej na Stadionie im. Jancarza czy podczas koncertów w Jazz Clubie Pod Filarami. Okazji jest więcej i bywa, że obrobić nie mogę się nie tylko uczestnicy, ale również dziennikarze. Priorytetem w tej grupie jest oczywiście pozytywny lans i pokazywanie się, a dzięki  temu „gorzówek” ma swoich własnych celebrytów: Władysława Komarnickiego, Mirosławę Winnicką, Hannę Kunicką, Krzysztofa Borkowskiego, Jana Tomaszewicza, Bogusława Dziekańskiego, Grażynę Ćwiklińską czy Grażynę Wojciechowską. Oprócz nich, oczywiście wszyscy ci, którzy w danym momencie pełnią zaszczytne funkcje. Początki nie były więc łatwe, a i dzisiaj trudno o jednoznaczną opinię, czy „gorzówek” w ogóle istnieje. A może nigdy nie istniał…

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...