Mijający rok był tak samo ciekawy, jak tworzące go osobowości. Niektórzy
dokonali wielkich powrotów, inni byli bohaterami przewrotów, a jeszcze inni po
prostu udowadniali iż są dobrzy. Do niektórych przyzwyczailiśmy się już od
dawna, że są tak dobrzy - iż nie zaskoczą, albo tak beznadziejni – iż nie warto
o nich pisać. Kilku wykonało krok w przód i będziemy o nich słyszeli także w
2014 roku…
FILIP GRYKO – sekretarz lubuskich struktur Twojego Ruchu
Rzymska zasada: „Śpiesz się powoli”, dobra jest dla
innych, ale nie dla zielonogórskiego polityka i samorządowca Filipa Gryko, który porzucił politykę „krótkich spodenek” – czym była aktywność
w partyjnych młodzieżówkach – i wypłynął okrętem o nazwie Twój Ruch na pełny
ocean. „Witamy na pokładzie” – powiedział w dniu jego wystąpienia z SLD Jacek Bachalski. „Mentalnie już od dawna byliśmy poza partią, a styl przewodniczącego
Wontora nie jest dla nas” – powiedział na konferencji F. Gryko. Dokąd dopłynie
na nowym okręcie ? Raczej bardzo daleko, bo awansował do pierwszej ligi, już
nie tylko zielonogórskiej, ale także lubuskiej polityki. Poza tym, ma coś czego
nie mają inni: chęć do pracy u podstaw, pomysły oraz doświadczenie zawodowe. Objęcie
przez niego ważnej funkcji – wiceprezydenta przy Januszu Kubickim lub posła na Sejm w 2015 roku – to tylko kwestia
czasu. Bez wątpienia w 2013 roku dał się poznać szerszej grupie osób, po
wyjściu z SLD udowodnił iż ma polityczny talent i „nosa”. „Filip Gryko jest
powiązany biznesowo z panem Bachalskim” – wypalił w pewnym momencie szef
SLD Bogusław Wontor, zapominając iż
jego zarzut, to faktycznie atut. Lepiej by polityk miał doświadczenie
biznesowe, aniżeli tylko urzędnicze lub parlamentarne. Akcje Gryko są
bezpieczne i będą szły w górę…
JERZY OSTROUCH – wojewoda lubuski
Kiedy odchodził w 1998 ze
stanowiska wojewody gorzowskiego, nie przypominał cervantesowskiego Don Kichota, a stwierdzenie: „Ja tu jeszcze wrócę”, nie pasowało do
niego wcale. Jakież było zdziwienie, gdy po ministerialnej nominacji dla Marcina Jabłońskiego, wojewodą został
właśnie on. Grecki filozof Heraklit z
Efezu twierdził, że „nie wchodzi się
dwa razy do tej samej rzeki”, ale nominacja dla J. Ostroucha, to
interpretacja tej tezy w jej najczystszym i filozoficznym rozumieniu - rzeka do
której wszedł były wojewoda gorzowski nie jest już taka sama: wojewodowie mają
mniej władzy, pełnią głównie rolę reprezentanta rządu, szefa służb zespolonych oraz notariusza w odniesieniu do samorządów.
Pierwsze miesiące urzędowania upłynęły pod znakiem ocieplania klimatu na linii
północ-południe, a także „kamerdynerowaniu”
swojemu poprzednikowi. Teraz wybija się na niezależność i w 2014 lub 2015 roku
może być twardym zawodnikiem. Da radę ? „Miałbym
pewien pomysł, ale nie myślcie, żeby był bardzo dobry” – rzekł Kubuś Puchatek. A jakie pomysły ma J.
Ostrouch ? To się okaże …
MAREK SURMACZ – były wiceminister i doradca Prezydenta RP
Wszystko, co osiągnął zawdzięcza
głównie sobie, choć nie bez znaczenia była znajomość z ekspremierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. „Bo wy jesteście takie pokolenie ni w dupę ,
ni w oko” – skonstatował do swojego asystenta Nikoś Dyzma, a Marek Surmacz
mógłby to zdanie wypowiedzieć do wszystkich swoich kolegów w partii. Kolejny
raz, mianując się kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Gorzowa wystrychnął
ich” na dudka” i udowodnił, że w
polityce trzeba mieć „jaja” i „czuja”, a przede wszystkim „grubą skórę”. Tej zaś nie zabrakło mu
wtedy, gdy niesłusznie oskarżył Tomasza
Możejkę i Bożennę Bukiewicz o
korupcję, ale także w chwili, gdy znalazł się w podobnej sytuacji jak oni: nie
w roli „łowczego”, lecz „zwierzyny”. „Pan Marek Surmacz bezprawnie korzystał z ulgi na wynajem pomieszczeń od
miasta” – ogłosili politycy SLD, a potem – wraz z działaczami PO zażądali
ustąpienia Surmacza ze stanowiska szefa Komisji Rewizyjnej. Głosowanie wygrał,
a dziś jest główną twarzą PiS w Gorzowie…
ANDRZEJ ANDRZEJCZAK – przewodniczący
szpitalnej „Solidarność”
Uważano go za piątą kolumnę w
gorzowskim szpitalu, a niektórzy określali go nawet mianem „szkodnika”. Tymczasem, ten działacz
przeszedł bardzo daleką drogę: od związkowego „oszołoma”, wiecznego kontestatora, do przewidywalnego partnera. „Jak się nie wie, co się buduje, to nawet
szałasu nie można rozbierać, bo deszcz na głowę będzie padał” – mówił w
2006 roku założyciel „Solidarności” Lech
Wałęsa. Niemal identyczną strategię od początku do końca zastosował w
gorzowskim szpitalu Andrzej Andrzejczak,
dzisiaj niekwestionowalny lider gorzowskiego związku, a już za kilka miesięcy
poważny konkurent Jarosława Porwicha.
„Gotowi jesteśmy na ustępstwa, bo w
interesie mieszkańców i pracowników jest istnienie tego szpitala, ale
oczekujemy gwarancji i nie chodzi tu tylko o gwarancje dla pracowników” –
mówił w sierpniu 2013 roku w Radiu Gorzów. Dzisiaj to on, a nie kto inny, jest
twarzą gorzowskiej „Solidarności” – zwłaszcza iż szef regionalnych związków od początku
zachowywał się niejednoznacznie: protestował, gdy protestowali wszyscy, chciał
negocjować, gdy negocjacje były już zakończone. Inaczej niż Andrzejczak, który
był „kreatorem”, a nie „inscenizatorem”…
WŁADYSŁAW KOMARNICKI – honorowy prezes „Stali Gorzów”, członek rady
nadzorczej Ekstraligii
Hemingwayowskie opowiadanie „Stary człowiek i morze” aktualne jak
nigdy, a z Władysławem Komarnickim
jest trochę jak z rybakiem Santiago.
Chce coś udowadniać – chociaż nie musi, bo w życiu osiągnął niemal wszystko, a
kiedy Santiago walczy z potężnym marlinem, prezes Komarnicki walczy o
polityczne uznanie. Nie musi, bo dokonał
znacznie więcej niż połowa lubuskich posłów i senatorów razem wziętych, a w
dodatku – co wśród polityków nie jest oczywiste – ma zawodowy dorobek. „Ja to robię dokładnie. Tylko że nie mam
szczęścia”- mówił bohater dzieła Ernesta
Hemingwaya, co jest jakby kwintesencją dotychczasowych przygód
Komarnickiego z polityką. Wszystko robi jak trzeba, ale polityczne uznanie
zyskują inni. W 2013 roku został członkiem Rady Nadzorczej Ekstraligii. „Jest wiele rzeczy do naprawienia w speedwayu”
– oznajmił tuż po pierwszym posiedzeniu gremium i od razu zyskał sympatię
ogólnopolskich mediów sportowych. W międzyczasie zainicjował w Gorzowie
obywatelską akcję sprzątania niektórych dzielnic miasta, a media lokalne
zaczęły go traktować jako wyrocznię, już nie tylko w kwestiach sportowych i
gospodarczych, ale także politycznych. Stał się „jednoosobową partię polityczną” i „Delficką Wyrocznią”. Zaprocentuje to już w 2014 roku, gdy
wystartuje –zapewne z sukcesem- w wyborach do Sejmiku Wojewódzkiego, a potem w
2015 roku odzyska „ukradziony” mu
przez Helenę Hatkę mandat senatora.
O jednym powinien wszakże pamiętać: rybak Santiago rybę złapał, ale nie był to
koniec, lecz początek jego trudów. W polityce groźnych rekinów jest więcej niż
w Morzu Karaibskim…
JACEK BACHALSKI – lider „Tylko Gorzów”, przewodniczący Twojego Ruchu
To wielki comeback Jacka Bachalskiego w roli „pełnokrwistego” polityka. Co prawda,
przez spory czas próbował udawać iż nim nie jest, krytykując partie i
partyjniactwo, ale dzisiaj ogranicza się już do stwierdzenia: „Chodzi o to, by partie nie były biurami
pracy dla swoich członków”. Sam Bachalski, to ofiara politycznego ADHD, ale
też jeden z najbardziej charyzmatycznych liderów w województwie lubuskim. Znany
mu, a nawet przez niego podziwiany Brian Tracy powiedział, że charyzma to „cecha w efekcie której trudno podważyć
zdanie osoby, która ją posiada”. Lider Twojego Ruchu doskonale o tym wie, zna
swoje atuty i mocne strony, ale na wiarygodność w charakterze lidera tego – a nie
innego miasta - musi jeszcze zapracować. Dzisiaj powrócił z dalekiej podróży i
w ciągu kilku miesięcy stanie się poważnym liderem partii, ale sam musi sobie
odpowiedzieć na pytanie: „Czy ja mam na to wszystko czas i po roku dwóch mi się
to nie znudzi?”. Oby nie, bo w lubuskiej polityce jest perełką i wcale nie
dlatego, że na bezrybiu rak jest rybą…
ELŻBIETA POLAK – marszałek województwa
Wyrasta na poważną figurę w
lubuskiej polityce i prędzej czy później, może się usamodzielnić. „Jestem gotowa na wszystko i nie cofnę się w
razie potrzeby przed niczym” -pisała caryca Rosji Katarzyna II w liście do Melchiora
Grimma, opisując w nim –jak to lapidarnie ujęła - „szaleństwa Polaków”. Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta
Polak miała sytuacji w których mogłaby wypowiedzieć podobne słowa całkiem
sporo, a mimo to – w żadnym z tematów nie cofnęła się ani na krok. W kwestii
szpitala – nawet wtedy, gdy posłuszeństwo i pracę wymówił jej protegowany Marek Twardowski. W przedmiocie
lotniska w Babimoście – nawet w momencie politycznej i medialnej nagonki,
również ze strony Nad Wartą, że inwestycja jest niepotrzebna i nosi znamiona
marnotrawstwa unijnych środków. „Inwestujemy
w port lotniczy w Babimoście zgodnie z przyjętą strategią” – mówiła w
sierpniowym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Jeśli przekształcenie szpitala
okaże się sukcesem, a Gorzów i Zielona Góra otrzymają zapowiadane środki
finansowe na inwestycje, to będzie to również jej sukces i bilet w przestworza jeszcze większej polityki…
DAWID KWIATKOWSKI – idol nastolatek, wokalista
Naśladowanie to sekret sukcesu,
ale znalezienie i umiejętne powędrowanie własną drogą, to już megasukces. Można
to krytykować i walczyć z tym – jak czynią to w Gorzowie niektórzy, ale to nie
zmieni faktu, że młody artysta Dawid
Kwiatkowski stoi właśnie u progu dużej kariery. „17-latek stał się gwiazdą nie tylko Internetu. Piosenki Kwiatkowskiego
na YouTube mają setki tysięcy odsłon, a liczba jego fanów na Facebooku sięga
200 tysięcy” – można przeczytać na stronie Radia Eska, które właśnie
nagrało z nim pierwszy teledysk i organizuje mu trasę koncertową. „Kwiatkowski jest polskim Justinem Biberem”
– ogłosił dziennik „Fakt”. „Nastolatek z
Gorzowa podbija rynek płytowy. Jego pierwsza płyta stała się najchętniej
kupowanym albumem” – to już ogólnopolski „Dziennik”. „Płyta Kwiatkowskiego to absolutny hit 2013 roku” – można przeczytać
na stronach Radia ZET. A w Gorzowie bez zmian - zazdrośnicy dyskutują, czy aby
nastolatek posługuje się poprawną polszczyzną. „Cudze chwalicie, a swego nie znacie” – stanowi stare polskie
przysłowie, a reakcje niektórych gorzowskich środowisk na sukces Kwiatkowskiego,
to dowód na to, że „polactwo” ma się
dobrze. Nie zmienia to faktu, że jest osobowością, która przebiła się w
show-biznesie i stała najlepszym „towarem
eksportowym” Gorzowa w kraju …
MACIEJ NAWROCKI – członek zarządu regionu lubuskiego Platformy
Obywatelskiej
W dobie informacji i mediów elektronicznych,
stare metody wydają się mało skuteczne. Nic bardziej błędnego. Taktyka: „tisze jedziesz, dalsze budiesz”, którą
zastosował w wyborach na szefa lubuskiej Platformy Obywatelskiej Maciej Nawrocki, okazała się nie tylko dobra,
ale przede wszystkim skuteczna. „Nawrocki
wygrał i ma powody do świętowania” – powiedział niedawno nieoficjalnie
jeden z polityków gorzowskiej PO. „Od
początku byłem za Bukiewicz, ale ze strony Jabłońskiego nikt ze mną nawet nie
rozmawiał, bo tak byli pewni swojego zwycięstwa” – mówił kilka tygodni temu
NW były radny wojewódzki, a dzisiaj szef struktur powiatu ziemskiego oraz
członek zarządu regionu. W wyborach do Rady Regionu i Zarządu Regionu,
przepadli wszyscy zwolennicy Marcina
Jabłońskiego, a wybrani zostali protegowani M. Nawrockiego. Gdzie szukać
źródeł sukcesu polityka, którego działacze z Gorzowa już dawno spisali na
straty ? „Jedynym przedmiotem studiów
władcy powinna być wojna. Pokój powinien traktować wyłącznie jako moment
oddechu” – pisał Niccolo Machiavelli,
a kiedy ważni politycy PO w Gorzowie konsumowali swoje parlamentarne i
samorządowe mandaty, M. Nawrocki robił to, czego oni nie potrafią, pracował: zakładał
koła, rozmawiał z działaczami, jeździł na spotkania, fundował nagrody i tylko w
mediach go jakoś nie było. Dzisiaj może mierzyć w pierwsze miejsce na liście do
Sejmiku Wojewódzkiego w wyborach w 2014 roku, ale nie jest tajemnicą, że plan
ma ambitniejszy: odebrać władzę w Powiecie Gorzowskim PSL-owi i PiS. Wszystko
przed nim…
ARTUR ZASADA – euro poseł, lider Polski Razem Jarosława Gowina
Nie błyszczy w mediach – choć ma
ku temu predyspozycje i potencjał, ale w 2013 roku podjął jedną z
najważniejszych w swoim życiu decyzji politycznych. Być może za „Godzinę dla Polski”, pierwszy deputowany
do Parlamentu Europejskiego z województwa lubuskiego Artur Zasada, będzie musiał zapłacić swoimi „pięcioma minutami” w polityce w ogóle, a wszystko skończy się dla
niego na politycznym marginesie. Swoją decyzją pokazał, że w polityce zasady i
lojalność też coś znaczą. „To jest
godzina dla Polski. Żegnaj Platformo. Zamierzam wspierać Jarosława Gowina” –
napisał na Twitterze i w listopadzie br. opuścił szeregi Platformy
Obywatelskiej. Teraz tworzy w regionie struktury Polski Razem oraz zamierza
wspierać ponadpartyjny komitet prezydentów, burmistrzów i wójtów do Sejmiku
Województwa Lubuskiego. „Poza Platformą
jest życie i można się tam doskonale rozwijać” – mówił 16 listopada w
wywiadzie dla PAP. Razem z nim ugrupowanie tworzyć będą m.in. burmistrzowie Gubina
i Krosna Odrzańskiego Bartłomiej
Bartczak oraz Marek Cebula, a
także znany i ceniony w Gorzowie przedsiębiorca i działacz podziemnej „Solidarności”
Zenon Michałowski. Zwłaszcza ten
ostatni, gwarantuje iż partia będzie tworzona na serio i od podstaw, a nie
tylko w mediach oraz na konferencjach prasowych.