Przejdź do głównej zawartości

Przywództwo Wontora! Narząd nieużywany zanika...

Polityczny dzięcioł, nawet jak przygarnie do żołądka więcej robali niż zwykle, nigdy nie będzie orłem lub jastrzębiem. Słoń nawet pozbawiony dobrodziejstw oazy i sawanny, a więc poza głównym nurtem pustyni, zawsze będzie słoniem. Inaczej mówiąc – słaby lider nigdy nie urośnie do rangi męża stanu, ale mężowie stanu pozostaną nimi nawet w przypadku politycznej marginalizacji. Przywództwo Wontora, to uporczywa realizacja szaleństwa, by ograć lepszych od siebie i udowodnić światu, że chłopak ze Słubic może sięgnąć Kosmosu…

Bój to Wontora przedostatni - najpierw wybory europejskie, które wygra za-
służony dla regionu Bogusław Liberadzki, ale potem będzie już tylko źle: bez
waznych działaczy i prezydentó Gorzowa oraz Zielonej Góry wynik SLD jest
już znany. Kolejne lata w opozycji...
Lubuski Sojusz Lewicy Demokratycznej traci najlepszych działaczy, którzy od lat byli twarzą oraz ikonami tego ugrupowania oraz województwa lubuskiego. Gdyby drużyna żużlowa z Gorzowa lub Zielonej Góry, straciła za kadencji jednego prezesa tylu wybitnych zawodników, co SLD zasłużonych działaczy, to Robert Dowhan i Władysław Komarnicki wisieliby już na za nogi na miejskich rynkach. Tymczasem byli i obecni prominenci partii przewodzonej przez Bogusława Wontora oficjalnie się względem niej dystansują, czego dowodem jest powołanie w zielonogórskiej Radzie Miasta nowego klubu radnych. Weszli do niego b. marszałek województwa Andrzej Bocheński, ekslider i wiceminister spraw wewnętrznych Andrzej Brachmański oraz sekretarz Twojego Ruchu w regionie Filip Gryko. „Mamy w tym województwie słabe i porozbijane SLD, które pod wodzą najsłabszego w historii posła kroczy wprost w przepaść” – mówi NW F. Gryko. Jakiś czas temu nie mniej dosadnie w wywiadzie dla NW wypowiedział się b. wiceminister Brachmański. „Wontorkracja ma się w SLD dobrze. Jeśli chodzi o manipulację ludźmi, to mówimy o prawdziwym mistrzu świata i wampirze energetycznym. Potrafi wyssać z otoczenia całą energię i pozbawić je własnego zdania. Jeśli chodzi o manipulację, to autorzy podręczników o tych technikach, mogą się od Wontora uczyć” – mówił dla NW były lider SLD w województwie lubuskim. Sporo w tym racji, bo przewodniczący B. Wontor jest dla innych polityków bezcennym przykładem tego, jak bardzo władza deprawuje i wypłukuje z wartości i zdroworozsądkowych instynktów. Dwóch rzeczy Wontor nie przewidział, chociaż jako szef sejmowego zespołu ds. kosmosu z futurologią powinien być za pan brat. Pierwsza, to pojawienie się na lewej stronie sceny politycznej charyzmatycznego Jacka Bachalskiego. Przewodząc Twojemu Ruchowi odbierze nie tylko Platformie Obywatelskie, którą w regionie zakładał i której był wieloletnim szefem, ale również SLD z którego uciekają ci, dla których Wontor jest anachronicznym „dinozaurem”. Drugie nieszczęście, to „Lepsze Lubuskie”, a nie od dziś wiadomo, że to co jest dobre dla województwa i lewicy, raczej nigdy nie jest dobre dla Wontora. I odwrotnie – umarzane długi ZSMP, dziwne kombinacje z nieruchomościami tej organizacji, mieszanie przy TVP Gorzów oraz sama postawa lidera SLD w sprawach regionu, wielokrotnie już rozminęły się z interesem publicznym. Powstanie „Lepsze Lubuskie” i aktywność w tej organizacji Wadima Tyszkiewicz, Janusza Kubickiego, Jacka Wójcickiego, Bartłomieja Bartczaka, a przede wszystkim Tadeusza Jędrzejczaka, to najgorsze co mogło mu się w politycznej działalności wydarzyć i dobrego samopoczucia nie poprawi nawet start w wyborach na burmistrza Sulęcina Dariusza Ejcharta, „starostowskie” aspiracje Janusza Krzyśkowa ze Słońska oraz – tu będzie najciekawiej i najbardziej medialnie przed przyszłorocznymi wyborami – wójtowskie zacięcie sołtysa Franciszka Jamnuka z Ownic. Przywództwo Wontora, to uporczywa realizacja szaleństwa, by ograć lepszych od siebie i udowodnić światu, że chłopak ze Słubic może sięgnąć Kosmosu: w przenośni i dosłownie. Tak więc polityczny kicz i komsomolska aktywność, miesza się u niego ze sprytem barowego wykidajły. Efekty są zatrważające – dwóch byłych przewodniczących partii na aucie: A. Brachmański i Jan Kochanowski, pierwszy i zasłużony marszałek województwa A. Bocheński również, a wielu innych działaczy negocjuje swoje odejścia, co wcześniej uczynili już m.in. Krzysztof Sikora, „Jeszcze chwilę i wszystko będzie jasne” – mówi F. Gryko. Tak więc lemarkizm Jeana Baptiste de Lemarcka ma swoją antycypację w osobie przewodniczącego SLD Bogusława Wontora: narząd nieużywany uwstecznia się lub całkowicie zanika. Jak wiadomo, polityka jest zajęciem głównie umysłowym, a gdy nie używa się w niej ważnego narządu -bynajmniej nie chodzi o to, w czym dobry jest współpracownik Wontora z Ownic- to łatwo o dekonspirację, a nawet kompromitację. Odejście ważnych działaczy jest tego dopełnieniem, a to dopiero początek…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...