Starość ma swoje prawa, a jak ktoś źle
widzi i słabo słyszy, to może popełniać błędy. Chyba iż reporter Radia Zachód nie
popełnił błędu, ale starym zwyczajem - przelał na dziennikarski materiał swoje
osobiste sympatie i antypatie. Uchodzi to blogerom, publicystom i dziennikarzom
mediów komercyjnych, ale dziennikarz publicznego radia powinien się gęsto
wytłumaczyć lub nagrywać już tylko biskupie kazania i spotkanie opłatkowe w
Kołach Gospodyń Wiejskich…
Mowa
o materiale red. Zbigniewa Bodnara z
Radia Zachód, gdzie relacjonował spotkanie mieszkańców Gorzowa z europosłem Bogusłwem Liberadzkim. Nie pierwszy raz
pozwolił sobie na niewinną, ale bardzo sugestywną manipulację. „Liberadzki nawiązał też do problemów, w tym
Gorzowa. Obawiał się czy komercjalizacja i prywatyzacja służby zdrowia ułatwi
lepszy dostęp pacjentów do lecznictwa. Z drugiej strony wskazywał na fabrykę
monitorów TPV jako dobry przykład rozwoju gospodarczego” – czytamy w
materiale tekstowo-dźwiękowym red. Bodnara, gdzie pada konstatacja: „Po tym stwierdzeniu znaczna grupa młodzieży
opuściła spotkanie”. Według dziennikarza miałoby to świadczyć o tym, że ich
wyjście było manifestacją wobec wypowiedzi europosła Liberadzkiego, co nijak
się ma do rzeczywistości. Młodzi po prostu byli całym spotkaniem znudzeni, a uczestniczyli
w nim tylko z powodu szkolnego obowiązku w ramach poprawienia oceny z wiedzy o społeczeństwie.
„Nudno było i nie chcieliśmy zadawać
pytań” – mówi NW Tomasz Kuśnierza
z I LO. Podobnie jego koledzy. „Wysłuchaliśmy
wypowiedzi i znamy już poglądy pana posła” – to już wypowiedź Bartka
Nowika z tej samej szkoły. Określona przez dziennikarza jako „znaczna” grupa młodzieży, to 7 ambitnych
osób na ponad 200 uczestniczących w spotkaniu. Jeśli więc był to „znaczny” protest, to „znacznie więcej” osób protestuje wówczas,
gdy przełącza w odbiornikach stacje, gdy słyszy zapowiedź: „Z Gorzowa dla Radia Zachód Zbigniew Bodnar”.
Mimo tego nikt nie doszukuje się w tym żadnych politycznych manifestacji,
podobnie jak w tym, że ma prawo nie czytać Nad Wartą. Zastosowany przez
dziennikarza „efekt skali”, to dosyć tania zagrywka z zakresu socjotechniki,
której szczegóły można poznać po przeczytaniu poradnika domorosłego
manipulatora. No, chyba iż to nie była manipulacja, ale wiekowa przypadłość ...