Zdarzyło się wiele i wszystko zasługuje na odnotowanie, ale tylko niektóre historie i bohaterowie będą mieli ciąg dalszy w 2014 roku. Wybór i ocena jest zawsze subiektywana, ale takiej samej może dokonać każdy inny. Liczy się zmysł percepcji, umiejętność doboru słów i znalezienia chociaż minimum obiektywizmu. Tak czy siak - i tak nie uda się dogodzić wszystkim ...
SZPITAL URATOWANY
Gorzowski szpital został zrestrukturyzowany, a tym samym uratowany
został budżet województwa lubuskiego. To jednak tylko „dobry start”, bo do normalności jeszcze długi marsz. Na dzisiaj
duży plus za determinację marszałek województwa.
Miał być szpitalny „Armagedon”, ale „Mojżesz” w żeńskim wydaniu, którym tym razem była marszałek Elżbieta Polak, okazał się
skuteczniejszy niż oryginał. Po pierwsze – nie trzeba było czekać na wymarcie
pokolenia. Po drugie – do szpitala, niczym biblijna „manna” spadł deszcz ministerialnej
dotacji. I wreszcie po trzecie – szpital zyskał kompetentnego menadżera w
osobie Piotra Dębickiego. „Ten szpital będzie wiodącą placówką w tej
części regionu, a pacjenci mogą liczyć na najwyższy standard świadczeń” –
mówi prezes szpitalnej spółki, a krytycy całego procesu muszą przyznać, że
determinacja marszałek Polak i nieudolność gorzowskich polityków PO, tym razem
wyszła mieszkańcom na dobre. Nie wiadomo bowiem, co by się stało, gdyby proces
przekształcenia został powstrzymany, a szpital szukał innych rozwiązań niż
oddłużenie i przekształcenie w spółkę. W dobie związków homoseksualnych oraz
filozofii „gender”, nowego znaczenia
nabiera stwierdzenie „sukces ma wielu
ojców”, bo gdy wszystko poszło jak trzeba – objawiła się „matka sukcesu” senator Helena Hatka. „Ciężko wszystko wymienić(…). Działałam na rzecz poprawy sytuacji w
gorzowskim szpitalu” – mówiła kilka dni temu podczas podsumowania połowy
kadencji, choć już dzisiaj wszyscy wiedzą, że wybór jej, a nie Władysława Komarnickiego, był sporą
pomyłką wyborców. Szpital stoi, ma szansę na nowe otwarcie i oby szybko okazało
się to, co było wiadomo od dawna: ma większy potencjał niż ten w Zielonej
Górze, tylko przychylności było mniej…
OTWARTY RING W PLATFORMIE
To było coś więcej niż wewnątrzpartyjna walka o władzę w lubuskiej
Platformie Obywatelskiej. To były prawdziwe igrzyska w wersji dla Słowian. Bez
lwów jak w starożytnym Rzymie - ale za to z wypuszczanymi zającami, jeleniami,
sarnami oraz wyciem wilków…
…a wszystko po to, by pozbyć się „politycznej żmii”, jak widzieli ją jedni,
czy też zatroskanej o grono zależnych od niej urzędników „kwoki”. Pewne jest
jedno – przewodnicząca PO Bożenna
Bukiewicz potwierdziła swoje przywództwo i talent. Cokolwiek nie napisać, to
jedno trzeba przyznać: wygrała, a przecież wcale nie było to oczywiste. Nad
Wartą wysyłał ją na polityczną emeryturę, opozycja nie pozostawiała na niej
suchej nitki, a konkurentem był popularny w partii wiceminister spraw
wewnętrznych Marcin Jabłoński. „Partia potrzebuje dialogu i współpracy” –
perorował na spotkaniach ekswojewoda i marszałek. „Jabłoński jest niewybieralny” – odwdzięczała mu się w „Gazecie
Wyborczej” konkurentka. Cała kampania obfitowała w efekty specjalne, a w roli
lubuskiej Angeliny Jolie wystąpiła
sulęcińska posłanka Bożena Sławiak. „To korupcja w pełnym tego słowa znaczeniu,
także polityczna” – napisała w liście do premiera, sugerując iż zwolennicy
B. Bukiewicz kupowali dla niej głosy w zamian za przychylność dyrektora ANR Tomasza Możejki w zakresie obrotu
nieruchomościami. Inaczej mówiąc – Możejko oberwał niesłusznie, a sprawę
prowadzi prokuratura w Koszalinie. Wiceminister Jabłoński przegrał, a swoje
relacje z partyjnymi strukturami –jak zwykle – ograniczył do oglądania go w
telewizji. To i tak sporo, bo mógłby swój wizerunek reglamentować…
PREZYDENT GORZOWA UNIEWINNIONY
Oskarżenia, dziesiątki niesprawiedliwych artykułów i materiałów
dziennikarskich, a wreszcie „złe języki”, które jeszcze przed ogłoszeniem
wyroku już go osądziły. Prezydent Gorzowa niewinny, a część procesu do powtórki
z powodu bałaganu.
„Teraz już nigdy nie wygramy wyborów” – miał powiedzieć do swoich współpracowników
przewodniczący radnych PO Robert
Surowiec, tuż po ogłoszeniu uniewinniającego dla prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka wyroku Sądu
Apelacyjnego w Szczecinie. Kilka dni wcześniej mecenas Jerzy Synowiec, w rozmowie z nieistniejącym już dziennikiem 66-400,
wybierał mu zakład karny, a przewodniczący „S” Jarosław Porwich, na pięć godzin przed wyrokiem opowiadał o tajemnej
wiedzy z której wynikać miało, że „z całą
pewnością zapadnie wyrok skazujący i to dobrze dla miasta”. Tymczasem
sędzia Janusz Jaromin nie pozostawił 13 czerwca br. Żadnych wątpliwości: „Sąd pierwszej instancji pominął szereg
okoliczności, do których powinien się ustosunkować(…). Biegła Paczkowska
przyjęła zły i nieuprawniony tok rozumowania”, a w pisemnym uzasadnieniu
skonstatował wprost: „Zarzuty i wnioski
apelacji obrońców Tadeusza Jędrzejczaka zasługiwały na uwzględnienie i dlatego skutkowały
uchyleniem wyroku(…). Dołączone dokumenty ewidentnie wskazują na rażące błędy w
ustaleniach faktycznych Sądu I Instancji(…)”. Potem już tylko sformułowania,
które nijak się mają do tego, co dziennikarze wylewali w swoich materiałach, a
wśród nich m.in.: „Sąd I Instancji
błędnie ustali”, „Sąd I Instancji źle
ocenił”, „Sąd I instancji nie wziął
pod uwagę” etc., a wreszcie: „Wyrok
został wydany z naruszeniem kodeksu postępowania karnego”.
LUDZIE KULTURY POTRAFIĄ
Prawdziwy obraz gorzowskiej kultury oraz aktywności miejscowych
środowisk, znajduje się nie w budżetowych tabelach oraz okresowych raportach,
ale w głowach osób odpowiedzialnych za instytucje kultury. Kiedy się
zjednoczą, tworzą cuda…
…takim cudem była zorganizowana
przez Miejskie Centrum Kultury, Teatr im. Juliusza Osterwy oraz Filharmonię
Gorzowską impreza pod nazwą „Zjednoczone
Siły Kultury”. Dotychczas obowiązywała dziwna rywalizacja, która nikomu nie
przynosiła pożytku, ale wizerunkowe straty. Dzięki twórczej współpracy szefów
tych instytucji: Małgorzaty Pera, Sylwii Beech i Jana Tomaszewicza, powstało przedsięwzięcie grubo ponad tym
wszystkim, ale nade wszystko, pokazujące potencjał miejskiej kultury i zasadność
inwestowanych w jej instytucje. „My się,
prawdę mówiąc nie znamy. Muzycy nie znają aktorów, aktorzy nie znają muzyków.
Będzie okazja do spotkania i rozmowy” – mówił w telewizji TELETOP Dyr. Jan
Tomaszewicz. Poznali się i to całkiem dobrze, a skorzystali wszyscy –
szczególnie mieszkańcy, którzy tłumnie wypełnili gorzowski amfiteatr. Tam zaś
swój absolutnie doskonały popis dała także największa gwiazda gorzowskiej
kultury – dyrygent Filharmonii Gorzowskiej Monika
Wolińska. „Ona prawie lata na tej
scenie” – komentowali uczestnicy, a prezydent Gorzowa odebrał statuetkę TVP
I „Piękniejsza Polska”. Piękniejsza,
bo tworzona przez takich ludzi jak organizatorzy „Zjednoczonych Sił Kultury”.
Gdyby tak politycy zjednoczyli siły i zamiast fircykować na forum Rady Miasta,
zdecydowali się zagrać w jednym zespole na rzecz jego rozwoju – bez względu na
przynależność partyjną oraz sympatię lub antypatię do tego lub innego włodarza
miasta…
LEPSZE LUBUSKIE ZMIECIE GORSZE
„Lepsze Lubuskie” to zwiastun
politycznej rewolucji w samorządzie województwa lubuskiego. Na miarę lorenzowskiego
„efektu motyla”, którego trzepot
skrzydłami w Zielonej Górze czy Gubinie, może spowodować ozdrowieńczą burzę w
całym województwie.
„Jeszcze nie zaczęliśmy, a już nas atakują” – powiedział podczas
inauguracji „Lepsze Lubuskie” prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Używając retoryki biblijnej, konstatacja może
być jedna: duch ochoczy, ale czy ciało wytrzyma ? Powinno, bo ciała powołujące pierwszą
w historii lubuskiego samorządu ponadpartyjną organizację są nie byle jakie: prezydent
Nowej Soli W. Tyszkiewicz, prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak i prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, ale także wielu burmistrzów i wójtów. „Będzie to szeroka reprezentacja
przedstawicieli północy i z południa województwa” – wyjaśniał prezydent
Tyszkiewicz, a dziennikarze, ze względu na wagę i jakość inicjatorów
przedsięwzięcia, określili inicjatywę mianem politycznej „FC Barcelony”. „Czas na to,
by samorządowcy mieli wpływ jak są dzielone środki i w jaki sposób zarządza się
województwem” – mówił w Radiu Zachód prezydent Jędrzejczak. „To bardzo interesujący projekt. Gdybym
otrzymał propozycję, to bym rozważył przystąpienie do niej” – powiedział dla
tygodnika „Krąg” euro poseł Artur Zasada.
Aż trudno uwierzyć, że politycy z dwóch zwalczających się dotychczas części
województwa, a także z różnych ugrupowań, potrafią w ten sposób rozmawiać.
Czyli co – psują głównie partie, a „Lepsze Lubuskie” ma szansę zmasakrować ich
przedstawicieli już za kilkanaście miesięcy …
S3 I WCALE NIE CHODZI O NIEUDACZNIKÓW Z GORZOWA
Rząd Platformy Obywatelskiej i chłopskiego PSL-u niby nic nie robi, ale
trzeba być ślepym lub głupim, by nie dostrzec, że w trakcie rządów tej koalicji
województwo zostało pozytywnie „przecięte”
nowoczesną drogą ekspresową S3.
Tylko w 2013 roku otwarto odcinek
z Międzyrzecza do Świebodzina i połączono go z autostradą A 2. To już nie byle
co, bo w perspektywie czasu inwestycje szybko przyniosą realne i wymierne
korzyści – tak dla Gorzowa, jak też dla Zielonej Góry. Przykłady ? W grudniu
firma Jeronimo Martins, a wiec właściciel sieci „Biedronka”, podjęła decyzję o
zakupie 15 hektarów ziemi z przeznaczeniem na jedno ze swoich centrów
dystrybucyjnych. Kolejne inwestycje planuje także tajwański koncern TPV. A co
dla południa ? Hmmm, może trzeba będzie „odszczekać”
krytyczne opinie na temat Portu Lotniczego w Babimoście, bo kto jego położenie na skrzyżowaniu A2 i S3,
a także w bliskości dwóch dużych miast i granicy z Niemcami, może być atutem
nie do przecenienia. Wtedy marudzenie polityków z północy regionu okaże mało istotną "mową trawą", a marszałek Elżbieta Polak znów będzie triumfowała. I dobrze - bo zasłużyła, choc to właśnie za tą inwestycję obrywa najbardziej ...