Przejdź do głównej zawartości

Wydarzyło się w 2013 roku...

Zdarzyło się wiele i wszystko zasługuje na odnotowanie, ale tylko niektóre historie i bohaterowie będą mieli ciąg dalszy w 2014 roku. Wybór i ocena jest zawsze subiektywana, ale takiej samej może dokonać każdy inny. Liczy się zmysł percepcji, umiejętność doboru słów i znalezienia chociaż minimum obiektywizmu. Tak czy siak - i tak nie uda się dogodzić wszystkim ...

SZPITAL URATOWANY
Gorzowski szpital został zrestrukturyzowany, a tym samym uratowany został budżet województwa lubuskiego. To jednak tylko „dobry start”, bo do normalności jeszcze długi marsz. Na dzisiaj duży plus za determinację marszałek województwa.
Miał być szpitalny „Armagedon”, ale „Mojżesz” w żeńskim wydaniu, którym tym razem była marszałek Elżbieta Polak, okazał się skuteczniejszy niż oryginał. Po pierwsze – nie trzeba było czekać na wymarcie pokolenia. Po drugie – do szpitala, niczym biblijna „manna” spadł deszcz ministerialnej dotacji. I wreszcie po trzecie – szpital zyskał kompetentnego menadżera w osobie Piotra Dębickiego. „Ten szpital będzie wiodącą placówką w tej części regionu, a pacjenci mogą liczyć na najwyższy standard świadczeń” – mówi prezes szpitalnej spółki, a krytycy całego procesu muszą przyznać, że determinacja marszałek Polak i nieudolność gorzowskich polityków PO, tym razem wyszła mieszkańcom na dobre. Nie wiadomo bowiem, co by się stało, gdyby proces przekształcenia został powstrzymany, a szpital szukał innych rozwiązań niż oddłużenie i przekształcenie w spółkę. W dobie związków homoseksualnych oraz filozofii „gender”, nowego znaczenia nabiera stwierdzenie „sukces ma wielu ojców”, bo gdy wszystko poszło jak trzeba – objawiła się „matka sukcesu” senator Helena Hatka. „Ciężko wszystko wymienić(…). Działałam na rzecz poprawy sytuacji w gorzowskim szpitalu” – mówiła kilka dni temu podczas podsumowania połowy kadencji, choć już dzisiaj wszyscy wiedzą, że wybór jej, a nie Władysława Komarnickiego, był sporą pomyłką wyborców. Szpital stoi, ma szansę na nowe otwarcie i oby szybko okazało się to, co było wiadomo od dawna: ma większy potencjał niż ten w Zielonej Górze, tylko przychylności było mniej…

OTWARTY RING W PLATFORMIE
To było coś więcej niż wewnątrzpartyjna walka o władzę w lubuskiej Platformie Obywatelskiej. To były prawdziwe igrzyska w wersji dla Słowian. Bez lwów jak w starożytnym Rzymie - ale za to z wypuszczanymi zającami, jeleniami, sarnami oraz wyciem wilków…
…a wszystko po to, by pozbyć się „politycznej żmii”, jak widzieli ją jedni, czy też zatroskanej o grono zależnych od niej urzędników „kwoki”. Pewne jest jedno – przewodnicząca PO Bożenna Bukiewicz potwierdziła swoje przywództwo i talent. Cokolwiek nie napisać, to jedno trzeba przyznać: wygrała, a przecież wcale nie było to oczywiste. Nad Wartą wysyłał ją na polityczną emeryturę, opozycja nie pozostawiała na niej suchej nitki, a konkurentem był popularny w partii wiceminister spraw wewnętrznych Marcin Jabłoński. „Partia potrzebuje dialogu i współpracy” – perorował na spotkaniach ekswojewoda i marszałek. „Jabłoński jest niewybieralny” – odwdzięczała mu się w „Gazecie Wyborczej” konkurentka. Cała kampania obfitowała w efekty specjalne, a w roli lubuskiej Angeliny Jolie wystąpiła sulęcińska posłanka Bożena Sławiak. „To korupcja w pełnym tego słowa znaczeniu, także polityczna” – napisała w liście do premiera, sugerując iż zwolennicy B. Bukiewicz kupowali dla niej głosy w zamian za przychylność dyrektora ANR Tomasza Możejki w zakresie obrotu nieruchomościami. Inaczej mówiąc – Możejko oberwał niesłusznie, a sprawę prowadzi prokuratura w Koszalinie. Wiceminister Jabłoński przegrał, a swoje relacje z partyjnymi strukturami –jak zwykle – ograniczył do oglądania go w telewizji. To i tak sporo, bo mógłby swój wizerunek reglamentować…

PREZYDENT GORZOWA UNIEWINNIONY
Oskarżenia, dziesiątki niesprawiedliwych artykułów i materiałów dziennikarskich, a wreszcie „złe języki”, które jeszcze przed ogłoszeniem wyroku już go osądziły. Prezydent Gorzowa niewinny, a część procesu do powtórki z powodu bałaganu.
Teraz już nigdy nie wygramy wyborów” – miał powiedzieć do swoich współpracowników przewodniczący radnych PO Robert Surowiec, tuż po ogłoszeniu uniewinniającego dla prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Kilka dni wcześniej mecenas Jerzy Synowiec, w rozmowie z nieistniejącym już dziennikiem 66-400, wybierał mu zakład karny, a przewodniczący „S” Jarosław Porwich, na pięć godzin przed wyrokiem opowiadał o tajemnej wiedzy z której wynikać miało, że „z całą pewnością zapadnie wyrok skazujący i to dobrze dla miasta”. Tymczasem sędzia Janusz Jaromin nie pozostawił 13 czerwca br. Żadnych wątpliwości: „Sąd pierwszej instancji pominął szereg okoliczności, do których powinien się ustosunkować(…). Biegła Paczkowska przyjęła zły i nieuprawniony tok rozumowania”, a w pisemnym uzasadnieniu skonstatował wprost: „Zarzuty i wnioski apelacji obrońców Tadeusza Jędrzejczaka zasługiwały na uwzględnienie i dlatego skutkowały uchyleniem wyroku(…). Dołączone dokumenty ewidentnie wskazują na rażące błędy w ustaleniach faktycznych Sądu I Instancji(…)”. Potem już tylko sformułowania, które nijak się mają do tego, co dziennikarze wylewali w swoich materiałach, a wśród nich m.in.: „Sąd I Instancji błędnie ustali”, „Sąd I Instancji źle ocenił”, „Sąd I instancji nie wziął pod uwagę” etc., a wreszcie: „Wyrok został wydany z naruszeniem kodeksu postępowania karnego”.

LUDZIE KULTURY POTRAFIĄ
Prawdziwy obraz gorzowskiej kultury oraz aktywności miejscowych środowisk, znajduje się nie w budżetowych tabelach oraz okresowych raportach, ale w głowach osób odpowiedzialnych za instytucje kultury. Kiedy się zjednoczą, tworzą cuda…
…takim cudem była zorganizowana przez Miejskie Centrum Kultury, Teatr im. Juliusza Osterwy oraz Filharmonię Gorzowską impreza pod nazwą „Zjednoczone Siły Kultury”. Dotychczas obowiązywała dziwna rywalizacja, która nikomu nie przynosiła pożytku, ale wizerunkowe straty. Dzięki twórczej współpracy szefów tych instytucji: Małgorzaty Pera, Sylwii Beech i Jana Tomaszewicza, powstało przedsięwzięcie grubo ponad tym wszystkim, ale nade wszystko, pokazujące potencjał miejskiej kultury i zasadność inwestowanych w jej instytucje. „My się, prawdę mówiąc nie znamy. Muzycy nie znają aktorów, aktorzy nie znają muzyków. Będzie okazja do spotkania i rozmowy” – mówił w telewizji TELETOP Dyr. Jan Tomaszewicz. Poznali się i to całkiem dobrze, a skorzystali wszyscy – szczególnie mieszkańcy, którzy tłumnie wypełnili gorzowski amfiteatr. Tam zaś swój absolutnie doskonały popis dała także największa gwiazda gorzowskiej kultury – dyrygent Filharmonii Gorzowskiej Monika Wolińska. „Ona prawie lata na tej scenie” – komentowali uczestnicy, a prezydent Gorzowa odebrał statuetkę TVP I „Piękniejsza Polska”. Piękniejsza, bo tworzona przez takich ludzi jak organizatorzy „Zjednoczonych Sił Kultury”. Gdyby tak politycy zjednoczyli siły i zamiast fircykować na forum Rady Miasta, zdecydowali się zagrać w jednym zespole na rzecz jego rozwoju – bez względu na przynależność partyjną oraz sympatię lub antypatię do tego lub innego włodarza miasta…

LEPSZE LUBUSKIE ZMIECIE GORSZE
Lepsze Lubuskie” to zwiastun politycznej rewolucji w samorządzie województwa lubuskiego. Na miarę lorenzowskiego „efektu motyla”, którego trzepot skrzydłami w Zielonej Górze czy Gubinie, może spowodować ozdrowieńczą burzę w całym województwie.
Jeszcze nie zaczęliśmy, a już nas atakują” – powiedział podczas inauguracji „Lepsze Lubuskie” prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Używając retoryki biblijnej, konstatacja może być jedna: duch ochoczy, ale czy ciało wytrzyma ? Powinno, bo ciała powołujące pierwszą w historii lubuskiego samorządu ponadpartyjną organizację są nie byle jakie: prezydent Nowej Soli W. Tyszkiewicz, prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak i prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, ale także wielu burmistrzów i wójtów. „Będzie to szeroka reprezentacja przedstawicieli północy i z południa województwa” – wyjaśniał prezydent Tyszkiewicz, a dziennikarze, ze względu na wagę i jakość inicjatorów przedsięwzięcia, określili inicjatywę mianem politycznej „FC Barcelony”. „Czas na to, by samorządowcy mieli wpływ jak są dzielone środki i w jaki sposób zarządza się województwem” – mówił w Radiu Zachód prezydent Jędrzejczak. „To bardzo interesujący projekt. Gdybym otrzymał propozycję, to bym rozważył przystąpienie do niej” – powiedział dla tygodnika „Krąg” euro poseł Artur Zasada. Aż trudno uwierzyć, że politycy z dwóch zwalczających się dotychczas części województwa, a także z różnych ugrupowań, potrafią w ten sposób rozmawiać. Czyli co – psują głównie partie, a „Lepsze Lubuskie” ma szansę zmasakrować ich przedstawicieli już za kilkanaście miesięcy …

S3 I WCALE NIE CHODZI O NIEUDACZNIKÓW Z GORZOWA
Rząd Platformy Obywatelskiej i chłopskiego PSL-u niby nic nie robi, ale trzeba być ślepym lub głupim, by nie dostrzec, że w trakcie rządów tej koalicji województwo zostało pozytywnie „przecięte” nowoczesną drogą ekspresową S3.

Tylko w 2013 roku otwarto odcinek z Międzyrzecza do Świebodzina i połączono go z autostradą A 2. To już nie byle co, bo w perspektywie czasu inwestycje szybko przyniosą realne i wymierne korzyści – tak dla Gorzowa, jak też dla Zielonej Góry. Przykłady ? W grudniu firma Jeronimo Martins, a wiec właściciel sieci „Biedronka”, podjęła decyzję o zakupie 15 hektarów ziemi z przeznaczeniem na jedno ze swoich centrów dystrybucyjnych. Kolejne inwestycje planuje także tajwański koncern TPV. A co dla południa ? Hmmm, może trzeba będzie „odszczekać” krytyczne opinie na temat Portu Lotniczego w Babimoście, bo kto jego położenie na skrzyżowaniu A2 i S3, a także w bliskości dwóch dużych miast i granicy z Niemcami, może być atutem nie do przecenienia. Wtedy marudzenie polityków z północy regionu okaże mało istotną "mową trawą", a marszałek Elżbieta Polak znów będzie triumfowała. I dobrze - bo zasłużyła, choc to właśnie za tą inwestycję obrywa najbardziej ...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...