Przejdź do głównej zawartości

Я пишу Вам Дедушка Мороз - Medytacje wiejskiego listonosza

Niektórzy jego nazwiska już nie kojarzą, ale co bardziej wtajemniczeni wiedzą, że miesza nie tylko przeciwnikom politycznym, ale także Prawu i Sprawiedliwości. Jeden rzecznik partii twierdzi, że nie wie o jego istnieniu. Drugi rzecznik zaznacza iż to ważna figura i zapewne partia nad listem którego jeszcze nie ma, mocno się pochyli. Szef struktur wojewódzkich i powiatowych zdziwiony jest najbardziej.

Po co Markowi Surmaczowi prezydentura ? Wyjawił to w rozmowie z re-
daktorem Sadowskim: W" bezpośredniej administracji prezydenta jest ok.
80 stanowisk kierowniczych, dobrze opłacanych". Wyszło szydło z wor-
ka - dzieci dorosły, wnuki też rosną, znajomi i koledzy, może 80 stanowisk
dla nich starczy, a jak nie to te inspektorów, specjalistów i referentów też
się weźmie. Tak można zbudowac nową partię. A konkursy ? Zrobi się ...
Drogi Mikołaju, piszę do Ciebie ja, Marek z Gorzowa i bardzo chciałbym być kandydatem na prezydenta – tak powinien rozpoczynać się list, który były wiceminister i radny PiS Marek Surmacz wysłał w ubiegłą środę do kierownictwa partii, a dokładniej do zarządu partii i do wiadomości Zarządu Okręgu, by to właśnie na niego postawiła partia w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. „Wystąpiłem do władz regionalnych PiS z moją kandydaturą. One dalej będą prowadziły konsultacje i podejmą decyzję (…). Mam też deklarację poparcia od poseł Elżbiety Rafalskiej, która jest we władzach centralnych partii” – powiedział z głupia frant polityk podczas dzisiejszej rozmowy z red. Bogdanem Sadowskim w Radiu Gorzów. Wszystko wygląda na dobrze zaplanowaną szarżę „pod siebie”, a siła oddziaływania politycznego newsa M. Surmacza to medialny „krok do przodu” po tym, jak Zarząd Powiatowy PiS powołał w zeszłym tygodniu specjalny zespół, którego zadaniem są negocjacje z innymi partiami wspólnego kandydata na prezydenta Gorzowa. „Powołaliśmy taki zespół i rozpoczynamy rozmowy, ale przedmiotem naszych rozmów nie jest jeszcze żaden konkretny kandydat, a o Marku nawet nie myśleliśmy, nawet pomimo deklaracji poseł Rafalskiej, że nie będzie kandydować” – powiedział uczestniczący w ubiegłotygodniowym spotkaniu działacz PiS. „Jestem już po wstępnych konsultacjach” – chwali się Surmacz, choć ani prezes Zarządu Okręgu Marek Ast, ani rzecznik PiS-u w rozmowie z Nad Wartą tego nie potwierdza. „Nie znam pana Surmacza, ale skoro list wysłał, to pewnie zostanie mu udzielona odpowiedź. Kandydatów w wyborach samorządowych będą ustalać i zatwierdzać struktury lokalne. Nawet jeśli list trafi do władz partii, to o kandydaturze tego pana decydować będą władze struktur do których należy” – powiedział NW zastępca rzecznika PiS Marcin Mastelarek. Tutaj wątpliwości nie ma żadnych, bo rozwiał je ostatecznie szef struktur powiatowych Sebastian Pieńkowski, który był też swego czasu bohaterem innego żenującego listu ekswiceministra Surmacza. „Surmacz uprawia politykę nacechowaną dozą prywaty, a nie gry zespołowej do jakiej każdy członek PiS jest zobowiązany. Na tym bym się skupił – jeśli mamy wygrać wybory” – napisał w wydanym wieczorem oświadczeniu. Nie ma się co Pieńkowskiemu dziwić, bo pochodzi z patriotycznej rodziny, którą milicjanci pałami „obkładali”, a jego niesforny partyjny podopieczny z MO, to bohater strony, która obkładała. „I powinieneś się cieszyć, bo jak bym cię dorwał, to spałowałbym Cię podwójnie” – mniej więcej w ten sposób miał się swego czasu M. Surmacz odnieść do zasłużonego działacza opozycyjnej KPN, potem AWS, a dzisiaj polityka PiS Macieja Fleischera, który zarzucił mu na jednym z zebrań, że ten w czasach sprzed 1989 roku zamiast walczyć o demokrację utrwalał PRL. Surmacz uwielbia perorować o nieskazitelności, ale w swoich konstatacjach pomija najczęściej siebie samego – także kwestię zarzutów w sprawie "kradzionego prądu", a ostatnio wątpliwej etycznie dzierżawy pomieszczenia. Mimo to, jak przystało na absolwenta szkół Milicji Obywatelskiej, prostacki „marketing” ma opanowany, a jeśli czegoś nie rozumie, to podpowiadają mu nauczyciele radni – to od tego zależy ich dalsza kariera samorządowa i najniższa krajowa w postaci nieopodatkowanej diety. Napisał list czy nie ? Niby tak - bo został wysłany, ale możliwe iż nie tam gdzie trzeba, bo Pieńkowski i Ast go nie mają. „Trochę jestem zdziwiony, bo jako szef struktur powiatowych PiS oraz członek władz okręgu żadnego listu nie otrzymałem, ale może pan Marek wysłał ten list do innej partii i to ona ma mu udzielić poparcia” – mówi NW z sarkazmem Sebastian Pieńkowski, a jego konstatacji nie można pominąć milczeniem, bo M. Surmacz swoją nielojalność okazywał już w polityce wielokrotnie. Głośno było o niej w 1997 roku, gdy będąc formalnie w Akcji Wyborczej Solidarność, postanowił bez jakichkolwiek konsultacji wystartować do Senatu z konkurencyjnej listy Ruchu Odbudowy Polski. Potencjalnych partii do których mógł wysłać list jest sporo. Pierwsza - to Twój Ruch Janusza Palikota z którym współpracuje Stronnictwo Demokratyczne. Dzisiaj jest to partia nowoczesna i wolnorynkowa, ale w czasach, gdy działał w niej potencjalny kandydat na prezydenta Gorzowa, była ona satelitą partii komunistycznej, która dzisiaj bohaterowi mocno przeszkadza. „Żadnego listu nie otrzymaliśmy, ale gdyby taki trafił, to byłaby to sensacja” – mówi NW wiceprzewodnicząca Twojego Ruchu Monika Twarogal. Jako iż pogromca „sitwy” był aktywnym działaczem komunistycznych związków zawodowych, a także funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej, istnieje możliwość iż swój list wysłał omyłkowo do Sojuszu Lewicy Demokratycznej, które co niektórych działaczy z tamtych czasów jeszcze  zrzesza. „Nie, to chyba żart. Listu nie otrzymaliśmy i zapewniam, że nie otrzymamy, chyba iż listonosz się pomyli. Nie czekamy na ten list” – mówi NW szef gorzowskiego SLD Mariusz Kurczyna. Więc co – ściema i autokreacja za cenę partyjnej marginalizacji ? Najwidoczniej, a w oświadczeniu S. Pieńkowskiego zabrakło tytułu piosenki w której padają słowa ”ludzie listy piszą”, bo Skaldowie nadali jej konkretny tytuł, który do M. Surmacza pasuje lepiej niż fotel prezydenta Gorzowa, a nawet łańcuch, którym miał się w 2003 roku przywiązać do drzewa w sprawie drogi przez Park Kopernika: „Medytacje wiejskiego listonosza”. Wystarczy wpisać w Google i wszystko jasne – wiocha jak diabli. Skoro nie słucha św. Mikołaj - dla Surmacza obcy kulturowo, to może Gwiazdor: "Я пишу Вам Дедушка Мороз"...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...