Zagęszcza się atmosfera nad szefem lubuskiej telewizji regionalnej. Mimo sukcesów oraz uspokojenia nastrojów wokół tego medium, kończy mu się kontrakt, a politycy z Zielonej Góry mają zakusy, aby na Kombatantów umieścić swojego człowieka.
Telewizji nie da się przenieść z Gorzowa do Zielonej Góry, ani nawet zmienić jej nazwy - bo niezmienność tego stanu gwarantuje ustawa. Można za to umieści w niej swojego człowieka, który bedzie podatny na oczekiwania i kaprysy regionalnych władz Platformy Obywatelskiej oraz polityków, którzy chcieliby w niej bywać jeszcze częściej niż obecnie. Okazja nadarzy się już wkrótce, bo obecnemu dyrektorowi Arturowi Gurcowi w sierpniu kończy się kontrakt i Zarząd TVP będzie musiał zdecydować o jego przedłużeniu lub rozpisaniu nowego "konkursu". Politycy nie zamierzają jednak czekać, a szefowa PO Bożenna Bukiewicz ponagla ich nawet, by jeszcze przed sierpniem Lubuski Zespół Parlkamentarny zajął stanowisko w sprawie obecnego i przyszłego kierownictwa Telewizji Gorzów. - Gurec kuje ją w oczy, bo jest z Gorzowa, stara się być niezależny i chociaż trudno mieć do niego polityczne zarzuty, to jest parcie na to, by pozbyć się go - mówi polityk, który "zna temat". Zadowoleni z dyrektora Gurca są nawet politycy PO. - Gdyby to ode mnie zależało, to ja bym nie był za odwołaniem Gurca - powiedział jakiś czas temu Wiesław Ciepiela, członek władz gorzowskiej PO, a także Rady Programowej TVP Gorzów. Trudno się dziwić takiej postawie, skoro analiza tylko jednego programu "Rozmowa dnia" jest doskonałą fotografią niezależności oraz obiektywizmu TVP Gorzów pod kierownictwem A. Gurca. Od początku maja do dziś gościli tam po kilka razy politycy wszystkich partii politycznych, a nawet ci, którzy stracili już poselskie mandaty - jak Jan Kochanowski. Zabrakło jednego... posła Bogusława Wontora z SLD, który obok zielonogórskich polityków PO, jest jedną z lokomotyw akcji pt. usunąć Gurca. Poszło o e-maila, którego rozesłał do członków SLD z prośbą, aby "nie uczestniczyli w audycjach organizowanych przez TVP Gorzów". Potem tłumaczył się, że chodziło o komentowanie wydarzeń sportowych, ale treść e-maila nie pozostawiała wątpliwości: "Prośba moja spowodowana jest prowadzoną przez TVP Gorzów Wlkp. polityką, która jest w sprzeczności z właściwym funkcjonowaniem wojewódzkiej organizacji SLD(...). Bez mojej osobistej zgody, nikt nie ma prawa reprezentować SLD w w/w audycjach". W tej sytuacji dyrektor TVP ma przeciw sobie potężne lobby, które jest zainteresowane tym, by telewizja znów stała się "sterowalna" - szefową PO oraz szefa SLD. Problem w tym, że pozostali działacze oraz parlamentarzyści są z funkcjonowania Telewizji Gorzów raczej zadowoloni. Analiza programów pozwala na podobną konstatację w odniesieniu do wojewody oraz marszałka województwa, którzy są częstymi gośćmi w studiu, a ich praca relacjonowana jest wręcz do znudzenia. No tak, ale logika partyjna jest inna i jakoś trudno sobie wyobrazić, aby Witold Pahl, Helena Hatka czy Krystyna Sibińska sprzeciwili się B. Bukiewicz i podjęli starania o zachowanie niezależności TVP. Niektórzy żartują, że laptop sekretarza z plikiem "galeria, nagrania, protokoły" ma rozszerzoną pamięć.