Przejdź do głównej zawartości

Gdzie pojedzie, to ludzie z terenu mają kłopoty...



Teoretycznie wciąż jest w partii i jako najwyższy urzędnik rządowy w regionie powinien nadawać jej bieg i tempo. W praktyce okopał się w Gorzowie i dopuszcza do siebie tylko tych, którzy go nie zwiedli, gdy przebywał na politycznej banicji w Słubicach. Faworytem regionalnych władz partii był kto inny.
"Jasiu bez pola" - sprawny urzędnik, wytrawny polityk, który potrafi się dobrze
zaprezentować, ale - podomnie jak np. Radosław Sikorski - ma ogromną zdol-
ność do tworzenia dystansu oraz zerowe umiejętności budowania zespołu...

Faworytem był obecny szef Sejmiku Wojewódzkiego Tomasz Możejko i długo nie zapomną wojewodzie Marcinowi Jabłońskiemu, że sprzątnął mu stanowisko sprzed nosa. - W dzień nominacj wojewodów zapewniał kolegów, że tego dnia nie będą nominowani wszyscy wojewodowie, bo kilku otrzyma akty za kilka dni. Wszystko dlatego, że sam nie dostał zaproszenia do Warszawy - mówi polityk PO. Nie dziwi więc, że zobaczenie w telewizji uśmiechnietego Jabłosńkiego, było - nie tylko dla niego - dużym szokiem i zaskoczeniem. -Właśnie mieliśmy parlamentarny opłatek z władzami województwa, gdy około południa Polak, Hatka, Bukiewicz i Możejko wyszli obejrzeć w TVN24 wręczanie nominacji, a gdy przyszli, to miny mieli takie, jakby ktoś im tam zrobił krzywdę - mówi obecny na spotkaniu parlamentarzysta. - Jak nas Bukiewicz poinformowała o nominacji dla Jabłońskiego, to Jurek Materna rzucił tylko: no to masz problem - mówi poseł. W tym kontekście nie dziwią słowa samego wojewody, który zapytany przez dziennikarzy dzień po nominacji o gratulacje od Bożenny Bukiewicz powiedział: "Od wczoraj otrzymałem ok 200 SMS-ów i być może są one wśród tych SMS-ów. Nie miałem jeszcze czasu sprawdzić".

Minęło już pół roku, ale "szorstka przyjaźń", a nawet wrogość, pozostała. Podgryzanie Jabłońskiego zaczęło się po "zesłaniu go" do Słubic - media otrzymały newsy o rzekomych problemach z egzekwowaniem od niego służbowego samochodu, laptopa, telefonu etc. - Ela Polak każde swoje spotkanie zaczynała od opowiadania jak to źle coś zrobił Jabłoński i tak było nie tylko na gremiach partyjnych, ale podobno też na zarządzie województwa. Niektózy wręcz zwracali jej uwagę - opowiada polityk PO. Mimo upływu czasu "podgryzanie trwa". Wystarczy, że wojewoda Jabłoński pojedzie gdzieś w teren, spotka się z samorządowcami oraz partyjnymi działaczami, a tydzień później sekretarz Możejko weryfikuje w tych strukturach dokumentację oraz opłacanie składek. -Wszystko po to, żeby wiedzieli iż nie warto być zbyt aktywnym, gdy do miasta lub gminy przyjeżdża wojewoda - mówi informator z Zielonej Góry. Według działacza, teraz szefowa PO wykorzystuje w centrali inny argument, który dostarczyło jej życie: "Pisze i opowiada, że Jabłoński zatrudnił w swoim gabinecie bohatera afery martwych dusz, który był jego asystentem także wtedy, gdy ten był marszałkiem". Strategia nie przynosi większych efektów, chemii pomiędzy trio: Polak-Jabłoński-Bukiewicz, raczej już nie będzie. "Najbardziej zdezorientowana jest Hatka, bo chciałaby i z Jabłońskim i z Bukiewicz, ale ta ostatnia wymaga bezwzglednej lojalności" - mówi polityk PO

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...