Przejdź do głównej zawartości

Widzicie aferę budowlaną, ale nie widzicie budowli...

Farmazony opowiadane na temat obecnego prezydenta, to połączenie kłamstw, pomówień oraz zwykła nieuczciwość. Bez wątpienia były nieprawidłowości, ale ostatnimi, którzy mogą narzekać są mieszkańcy...i dziennikarze. Politycy głosu nie mają.
Z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem rozmawiałem zaledwie kilka razy, a zatem mogę śmiało zapewnić iż nie częściej niż ci, którzy dziś wieszają na nim przysłowiowe psy. Członkowie mojej rodziny pracowali w miejskiej administracji wcześniej niż Jędrzejczak się tam pojawił, a gdy już się pojawił, to przestali tam pracować. Wniosek: nie mam żadnego interesu, by go bronić, wstawiać się za nim, a także głosić na jego cześć peany. Wiem natomiast, że wielu spośród tych, którzy dziś chcieliby zobaczyć go w więziennej celi, zawdzięcza mu dosłownie wszystko: dziennikarskie neewsy, zatrudnienie dla członków rodziny, dodatkowe deale oraz płatne ogłoszenia w gazetach oraz portalach internetowych. Ci ludzie rekrutują się z bardzo wielu segmentów. Pierwszy z nich, to politycy: działacze - którym przyznawał dotacje na rozmaite obchody, "pieczeniarze" - którzy sami nic nie znaczyli, ale chcięli się pokazać w telewizyjnym kadrze z kimś ważnym, a przeczież prezydent do takich należy, czy wreszcie ci, którzy sami mają nieczyste sumienie i szukają gorszych od siebie. Tu dobrze przywołać słowa byłego biskupa gorzowskiego Józefa Michalika, który rzekł był: "Łakomczuch wytyka innym, że dużo jedzą, a złodziej, że inni kradną". Wypisz wymaluj - nasi oskarżyciele, dla których obecny arcybiskup powinien być jeszcze autorytetem. Druga grupa, to owi bezimienni, ale też skromnie korzystający ze swoich mózgów: zadowoleni z inwestycji - ale poddani presji lokalnych pismaków, życiowi nieudacznicy - dla których każdy poniżony lub uwięziony, to pociecha iż oni nie są najgorsi, no i wreszcie - zawiedzeni, którzy liczyli na więcej, a nawet zapisali się tu i ówdzie, ale nic z tego nie wyszło. Ostatnią grupą są dziennikarze - przepraszam za lapidarność, ale każdy z nich doskonale wie, że prezydent Jędrzejczak niczego nie ukradł i nie przyjął żadnej łapówki. Możliwe, że popełnił błędy, ale nikt z nich nie wierzy, że wziął łapówkę. Tego nawet nie próbował weryfikować sąd. Więc dlaczego piszą te wszystkie pierdoły ? A co mają pisać, skoro pisać potrafią tak sobie, jeśli już, to nie mają o czym, a jeśli mają o czym, to zjada ich frustracja, że z pisania o psich gównach na Osiedlu XXY kariera nie wyjdzie. Więc walą w Jędrzejczaka. Pytanie brzmi: czy prezydent Jędrzejczak pójdzie do więzienia ? Bez przesady, można sobie wyobrazić podtrzymanie skazującego wyroku, zakaz pelnienia funkcji publicznych, ale już więzienie w zawieszeniu byłoby dużą przesadą. Ale to się nie liczy, liczy się rozprawa apelacyjna w Szczecinie i możliwość "przycięcia" kolejnych wierszówek. Inna sprawa to miasto i stan psychiczny jego włodarza - gołym okiem widać, że rzeczywistość przerasta Tadeusza Jędrzejczaka, ale warto też zaangażować więcej empatii: ten człowiek ma powody, by czuć się niewinnym i zaangażowanym w rozwój Gorzowa. Tymczasem dziś widzi się tylko "aferę budowlaną", ale nie widzi się wspaniałych budowli, które zagwarantowały temu miastu rozwój. Wiem, znów prowokuję, ale...mam do tego prawo. Ot, taka jest moja opinia. Masz inną, to ją z imienia i nazwiska wyraź...

Robert Bagiński

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...