Szamba, wodociągi i kanalizacje kojarzą się źle, najczęściej ze smrodem. Dotyczy to szczególnie wypachnionych polityków, którzy przywykli do limuzyn i salonów władzy. Nie ma co jednak ukrywać, że dla wielu z nich były przepustką na drodze z politycznej banicji do politycznego odrodzenia...
- To nie ja szukałem pracy, ale praca znalazła mnie - powiedział w Radiu Gorzów b. prezydent Gorzowa, szef Sejmiku Województwa Lubuskiego oraz senator RP Henryk Maciej Woźniak, którego dziennikarz zapytał o jego nową profesję tj. prezesurę w Zakładach Wodociągów i Kanalizacji w Skwierzynie. Jak widać, jego doświadczenie i wiedza zostały zagospodarowane, chociaż on sam nie ukrywa, że liczył na więcej. - Jeśli Platforma Obywatelska, która swego czasu deklarowała, że będzie chciała wykorzystać moje kompetencje i kwalifikacje, będzie chciała tego, to jestem do dyspozycji - skonstatował jeden z najbardziej znanych polityków PO w Gorzowie. Trzeba przyznać, że jeśli zmuszony był przyjąć posadę w Skwierzynie, to nie świadczy to źle o nim - bo wbrew powszechnemu stereotypowi potrafił "zejść z wyżyn" - ale o liderach Platformy Obywatelskiej, którzy nie potrafili zagospodarować jednego z najbardziej doświadczonych polityków. -Ja nie potrzebuję grać pierwszych skrzypiec w PO, ale wystarczy mi miejsce odpowiednie do umiejętności - dodał Woźniak. Nie pierwszy i nie ostatni to taki skok z polityki do... kanalizy. Wiele lat temu do "konału" przeskoczył b. szef kampanii Lecha Wałęsy oraz BBWR Jerzy Gwiżdż, który został prezesem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Nowym Sączu. Pokora wyszła mu na dobra, a od sześciu lat jest już wiceprezydentem Nowego Sącza. Mniej na "wyłowienie z kanalizacji" czekał b. wiceszef Kancelarii Prezydenta RP Jacek Sasin, który po odejściu z ministerialnej posady został prezesem Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Ząbkach. -PGK nie może funkcjonować bez prezesa. Kiedy poprzedni prezes zrezygnował, zgodziłem się objąć tę funkcję - mówił b. minister Jacek Sasin portalowi TVN 24, który od 2011 roku grzeje tyłek na ciepłym fotelu w Sejmie RP. Dobre praktyki miały również miejsce w Gorzowie. Gdy po wygranych w 2001 roku przez lewicę wyborach do Sejmu zmienił się układ w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, swojego miejsca szukał AWS-owski wicewojewoda Mirosław Rawa. Odnalazł się w "cieplejszym" miejscu, bo w Zakładach Energetyki Cieplnej, gdzie nie tylko nabrał biznesowej ogłady - wcześniej był nauczycielem i związkowcem - ale wrócił do pierwszej ligii gorzowskiej polityki, gdzie dzisiaj pełni funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej. Nie inaczej b. wicemarszałek województwa Bogusław Andrzejczak, któremu skoki z politycznych wyżyn do kanalizacji również nie są obce. Po utracie marszałkowskiego stołka znalazł pracę w gorzowskim PWiK i zdobył mandat radnego Sejmiku Wojewódzkiego. Dziś nikt nie powie o nim złego słowa, a w procesie integracji podgorzowskich gmin z miastem odgrywa rolę nie mniejszą niż sam prezydent Tadeusz Jędrzejczak - w mieście jest numerem jeden. Inaczej mówiąc - warto skoczyć w kanalizę, by wyjść bocznym lufcikiem, zdobyć władzę i zatopić w kanalizie innych. "By żyło się lepiej, w całej Polsce" - mówił senator Woźniak, który teraz zweryfikuje to hasło w konkretnym obszarze.