Niemal pewny pretendent do fotela Prezydenta Gorzowa, ale także były lider Platformy Obywatelskiej, wzywa obecnych działaczy tej partii do szczerości oraz przyznania się do tego, że byli faktycznymi zleceniodawcami "lewych" podpisów...
Wykazał przy tym trochę megalomanii, ale nie ma wątpliwości, że jego "List otwarty" jest jak najbardziej na miejscu i komu jak komu, ale Jackowi Bachalskiemu, wypada zaapelować o samokrytykę ze strony liderów gorzowskiej PO. - Lokalna PO nie potrafi nawet przeprosić za swoją aferę. Robię to zatem za nią. Ze smutkiem i z poczuciem zażenowania. Przepraszam za gorzowską Platformę- konstatuje były poseł i senator tej partii, a dziś szef Stowarzyszenia "Tylko Gorzów", które gromadzi polityczny plankton od lewa do prawa - generalnie tych, którzy nie załapali się gdzie indziej: Jana Kochanowskiego z SLD, Przemysława Zatylnego z PJN, Zenona Michałowskiego z dawnej AWS czy Augustyna Wiernickiego z PiS. W swoim oficjalnym stanowisku przedsiębiorca i przyszły kandydat na Prezydenta Gorzowa lapidarnie ocenia całą gorzowską Platformę Obywatelską: "To grupa bez klasy! Bez odwagi cywilnej! Wstyd! Kompromitacja. Tchórzostwo!". Samym pretekstem do tak mocnych stwierdzeń jest tzw. "afera martwych dusz" w których prokuratorskie zarzuty otrzymali działacze gorzowskiej PO, a wśród nich radny Marcin Gucia w którego świadomą winę nikt rozsądny raczej nie wierzy. Trudno zresztą wierzyć, skoro wszyscy wtajemniczeni wiedzą iż "rzucenie go na pożarcie", to po prostu cena jaką trzeba zapłacić, by organy ścigania odczepiły się od tych, którzy mają swoje za uszami - wbrew medialnym doniesieniom: nie ma wśród nich żadnego z obecnych parlamentarzystów. Mocniejszą niż się wydaje rolę odegrał zapewne drugi z podejrzewanych przez prokuraturę - a rzecz nie dotyczyła (jak chciałaby tego prokuratura) jednego podpisu. Nie dziwią więc mocne słowa Jacka Bachalskiego do swoich dawnych kolegów: " To jest niegodne i niesprawiedliwe by topić politycznie i etycznie nieświadomych młodych działaczy. A samemu umywać ręce". Samo wystąpienie, to również perfekcyjne zagranie PR-owskie, które samemu Bachalskiemu może przynieść same korzyści. Badania wskazują iż gdyby wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, to wygrałby je kandydat PO (40 procent), ktokolwiek to by był. Dopiero potem znaleźliby się kandydaci, kolejno: Władysław Komarnicki, Jacek Bachalski oraz Marek Surmacz. Co ciekawe sondaż nie uwzględnia Elżbiety Rafalskiej, a gdyby PO wystawiła Krystynę Sibińską - to bez wątpienia ta pierwsza mogłaby wiele zmienić. No, chyba iż PO postawi na byłego prezydenta i senatora Henryka Macieja Woźniaka, ale to może być trudne w kontekście zamieszania z podpisami w PO. Doskonale zdiagnozował to sam Bachalski: "Zapewne część z was dobrze wie kto za martwymi duszami stoi. Środowisko wam się rozsypie i gorzowianie przestaną wam w cokolwiek wierzyć!". Pewnie ma rację...