Założone przez charyzmatycznego lidera i przedsiębiorcę Stowarzyszenie „Tylko Gorzów” nie wytrzymuje próby pokory. Jak zwykle poszło o to, kto jest ważniejszy i dlaczego ten, a nie tamten, występuje w mediach w charakterze założyciela, szefa i twórcy organizacji…
To było do przewidzenia, że konglomerat od konserwatystów, przez prawicę i byłych opozycjonistów, przez liberałów po postkomunistów przetrwać nie może. Mowa o założonym przez Jacka Bachalskiego Stowarzyszeniu „Tylko Gorzów”, które chwieje się w i tak kruchych posadach. Tym razem – co było do przewidzenia – „pierwszą cegiełką” jest b. radny z prezydenckimi ambicjami Artur Radziński, który faktycznie zaprzestał działalności w tej organizacji, ale wiadomo, że to nie jest koniec. Jego konflikt z Jackiem Bachalskim, to faktycznie początek końca tej organizacji, bo czekają ją kolejne rozstania. „To nie wygląda tak pięknie i właściwie jasne jest, że przetrwać nie może” – mówi jeden z liderów „Tylko Gorzów” zapytany o relacje wewnątrz stowarzyszenia. I nie przetrwało… teraz A. Radziński, a za chwilę pójdą następni: znany z zaangażowania w działalność charytatywną Augustyn Wiernicki czy wybrany na szefa PJN Przemysław Zatylny. „To nie jest ich bajka, a eksponowanie Kochanowskiego nikomu się nie podoba” – uważa jeden z członków Stowarzyszenia „Tylko Gorzów”. Czy w związku z coraz bardziej realnym rozpadem „TG” J. Bachalski ma szansę w przedterminowych lub terminowych wyborach ? „Ma szansę, ale musi wrócić do źródeł: praca z ludźmi i zaangażowanie młodych. Sama gazeta, strona internetowa oraz debaty nie wystarczą” – mówi osoba niegdyś bardzo blisko współpracująca z szefem stowarzyszenia. O co poszło z Radzińskim ? O eksponowanie w mediach, tematykę debat oraz przywództwo. „To dla nas dobra wiadomość” – rzekł polityk gorzowskiej PO, zaangażowany w ostatnich wyborach po stronie poseł Krystyny Sibińskiej.