Przejdź do głównej zawartości

DAJMY SEJWIE SZANSĘ !

Liczne głosy krytykujące Sejwę powoli zaczynają mi nieładnie pachnieć. Przesytem chociażby. Popularny radny, który zdecydował się przyjąć parzące w różne części ciała stanowisko wiceprezydenta, odpowiedzialnego między innymi za inwestycje oraz miejską komunikację, wykazał się także sporą odwagą.
Z różnych, mniej czy bardziej wyrachowanych powodów nie podjęli się tego inni, a było ich trochę. Już czuję, jak na moją głowę lecą gromy, że po kumotersku popieram tym skromnym tekstem radnego z mojej własnej dzielnicy, licząc na realne wpływy „opcji zawarciańskiej” (jeśli jest w ogóle taka?), ja będę jednak trzymać się wersji, że jest to wybór pewnej szansy. Niewielkiej zapewne, biorąc pod uwagę towarzyszące od dłuższego czasu temu urzędowi okoliczności, ale jednak. Pewien premier powiedział, że mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. W przypadku Sejwy jednak wielu pospieszyło się z ogłaszaniem jego końca. Wiceprezydent Sejwa jeszcze nawet nie zaczął, a po łydkach…
Kopią go wszyscy: od prawa, przez centrum, aż do lewa, jednego i drugiego zresztą. Tymczasem politycy - i ci mali, i ci wielcy - powinni być oceniani po dokonaniach, a więc po skuteczności i efektach swoich działań. Po owocach poznajemy ich, nie po kwiecistych mowach (oj, niektórzy są zwłaszcza w tym znakomici!). Kiedyś dzielili się na obozy, frakcje i kanapy koledzy z dawnej opozycji, po latach zaczęli to robić politycy z drugiego obozu, gdy ławka okazywała się być za ciasna.
Lewica nagle okazywała się libertyńska, prawica zaś, miast zawierzyć żelaznej tchacherowskiej konsekwencji, okazywała nagle 200 procent wrażliwości społecznej na krzywdę ludu. Aż w końcu sukces osiągnęła Platforma Obywatelska, stając się ugrupowaniem bardzo szerokim i wszechstronnym. Pytanie, na jak długo…
Dotąd Stefan Sejwa skutecznie i z wynikiem, którego wielu mu zazdrościło, zostawał radnym, podczas gdy inni z założonymi rękoma czekali na cud, jaki sprawić miały wrzucane do skrzynek ulotki i plakaty "na mieście". Odwiedzał wyborców, spotykał się z nimi, zachowywał się jak rasowy polityk, któremu zależy na dobrym wyniku. I ten w 2006, i ten cztery lata później, wzbudzały zawiść kolegów i konkurentów. Czy wykorzystał później swoje możliwości, jakie posiadał w radzie miasta, to już inna historia. Zresztą mamy takie czasy, że czasem trudno zrozumieć, kto jest kim, kto jest z kim, a transfery stały się w Polsce pewną normą, która ma swoje plusy i minusy. Barwy polityczne, a nawet wieloletnie przyjaźnie okazują się być pozorną wartością, bez nadmiernej chęci umierania za idee. Ostatnio było to widać szczególnie, gdy lekką ręką wbijano kolejne gwoździe w trumnę, rychtowaną od wielu lat, dla komunikacji tramwajowej. Ciekawe, czy za dwa lata wyborcy będą jeszcze pamiętać, kto im zgotował taki los. Bo ja tak !
Zanim więc potępimy Sejwę jako zdrajcę i zaczniemy rzucać w niego, czym tam akurat będziemy mieli pod ręką, przyjrzyjmy się, drodzy wyborcy, naszym własnym decyzjom przy urnie. Kto wrzucając doń głos przez 20 lat zawsze głosował na jedną i tą samą: partię, opcję, kandydata (niepotrzebne skreślić lub nie), niechaj łapie w ręce ten kamień. Pamięć ludzka bywa zawodna, ale papier i Internet przyjmą wszystko, więc można sobie kilka rzeczy zawsze tu i ówdzie sprawdzić i porównać. Wnioski zaś bywają ciekawe, choć często smutne…
Dlatego bronię Sejwy, chociaż nie bezkrytycznie. Słowa, że popełnia on polityczne harakiri, są przedwczesne. Wiadomości o jego śmierci uważam za mocno przesadzone. Skuteczny i wyrazisty wiceprezydent ma szansę na o wiele więcej w przyszłości niż jego obecni krytycy i krytykanci….
Grzegorz Musiałowicz

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...