Kontrowersyjna radna w ogniu medialnej krytyki. Wszystko dlatego, że zaatakowała publicystę wydawanego przez Media Regionalne tygodnika "Teraz Gorzów". Chyba jednak przesadziła...ale, ale...
Mogę pisać i to podobno bez cenzury, więc sprawdzę. Ale do rzeczy, to znaczy: do sprawy naszej rubasznej i kontrowersyjnej radnej. Dla mnie najdziwniejsze jest to, że sposób bycia oraz kontrowersyjne wypowiedzi wiceprzewodniczącej Rady Miejskiej Grażyny Wojciechowskiej znane są od dawna. Niemal każdy, kto się z nią zetknął miał możliwość porzeżycia pozytywnej strony jej "ekspresji", jak też tej mniej pozytywnej. Generalnie każdemu wiadomo, że wiceprzewodnicząca Wojciechowska budzi emocje i jak ktoś jej wadzi, to wywali to "prosto z mostu". Taki urok doświadcznonej radnej, który bynajmniej nie musi być wizytówką miasta, ale jest z pewnością ważnym jego elementem. Gdyby każdy radny poświęcał miastu i jego mieszkańcom chociażby kilkanaście procent tego czasu, który poświęca wiceprzewodnicząca Wojciechowska, to w mieście mielibyśmy inflację aktywności, a tak...mamy jej poważny deficyt. Niepokój budzić mogą informacje "Gazety Lubuskiej", że próbowała wywierać wpływ na działalność urzędników, ale jeśli tak rzeczywiście było, to jest na to odpowiednia droga prawna i nie trzeba robić z tego "cyrku medialnego". Wiedzieć powinien o tym prezydent Tadeusz Jędrzejczak, protektor rzeczonej, ale wydaje się, że on już niczym nie kieruje, a niektórzy mają nawet wątpliwość, czy kieruje sobą samym. Dziwi, albo i nie dziwi - zwazywszy na zaszłości - stanowisko b. wiceministra, a dziś szefa klubu PiS Marka Surmacza, który postanowił mocno zaatakować swoją dawną antagonistkę przez którą stracił mandat radnego. "Zdecydowanie potępiamy takie działania w zachowaniach międzyludzkich i nie zgadzamy się na dalsze tolerowanie podobnych zachowań" - napisał w oświadczeniu. Dobre i to, zważywszy na to, że przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Sobolewski do tej chwili nie znalazł nikogo, kto zredagowałby mu podobne, nawet łągodniejsze, stanowisko - podobno ci od pisania w PO są na nartach, a przewodniczący Sobolewski...wiadomo. W tej sytuacji będzie jak zawsze - "Gazeta Lubuska" jeszcze trochę "będzie dymić", potem temat umrze śmiercią naturalną, wiceszefowa Rady Miejskiej opierdzieli kilku dziennikarzy, ale nic nadzwyczajnego się nie wydarzy. Więc po co ten cyrk...
Marcin Prokop