Przejdź do głównej zawartości

O CO CHODZI Z BUŁKĄ Z PIECZARKAMI ?

Cieszę się, że moja propozycja, aby podczas imprez masowych w naszym mieście były dostępne lokalne potrawy, takie jak bułka z pieczarkami, witnickie piwo czy przetwory z renety landsberskiej, wywołała ożywioną dyskusję na temat kulinarnych symboli Gorzowa.
Początkowo nie chciałem zabierać w niej głosu, ale po kilku rozmowach z zupełnie nieznajomymi mi osobami zmieniłem zdanie. Zabierać głosu nie chciałem gdyż nasze miasto ma wiele poważniejszych problemów. Na ostatniej sesji była to najmniej istotna z czterech interpelacji jakie złożyłem. Pisałem o umożliwienie odpracowywania długów lokatorom miejskich budynków, których łączna zaległość wynosi ponad 30 mln zł. Prosiłem o większe zaangażowanie władz w poszukiwanie terenu na miejskie lotnisko (skoro nawet Drezdenko ma takie, to czemu Gorzów ma nie mieć) oraz o informację jak miasto walczy z graffiti. Powracając do meritum. Zupełnie nie zgadzam się z twierdzeniami, że chcę podnieść tą potrawę do rangi symbolu miasta. Nie trzeba tego robić. Bułka z pieczarkami już od dawna jest takim symbolem. I na nic zdadzą się tu negatywne komentarze doskonałego gorzowskiego kucharza Łukasza Konika, który nazywa tą potrawę komunistycznym fast foodem. Możemy się z tym nie zgadzać, ale wystarczy popytać gorzowian a także odwiedzających nasze miasto o kulinarny symbol Gorzowa i zapewniam, że bułka zdeklasuje wszystkie inne potrawy. Argument, że bułki z pieczarkami powstały w Warszawie a nie w naszym mieście uważam za nieistotny. Czy rogale powstały w Poznaniu? Nie, ale mają niepowtarzalny „poznański” smak. Tak samo jest z bułką z pieczarkami. Pewnie można ją kupić w wielu miastach Polski, ale taki smak ma tylko tutaj.Czy należy z nią walczyć i na siłę promować inne bardziej wyszukane dania? Uważam, że nie. Gorzów może mieć przecież kilka symboli kulinarnych w kilku klasach. Podobnie zresztą postępują np. producenci aut, którzy nie poprzestają na jednym modelu lecz oferują samochody dostosowane do różnych grup klientów. Uważam, że szarlotka z renety landsberskiej doskonale uzupełniłaby kulinarną ofertę miasta. Jednak to nie władze miasta mają wybierać co ma być symbolem, lecz ludzie w najlepszym referendum świata – czyli za pomocą swoich portfeli.
MARCIN GUCIA

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...