Przejdź do głównej zawartości

MYSLĄC PO LUBUSKU...

Henryk Maciej Woźniak - w latach 1994-98 Prezydent Gorzowa, a nastepnie
przewodniczacy Sejmiku Województwa Lubuskiego.
W  kadencji  2007 - 2011 Senator RP.
Fundamentem nowego województwa było porozumienie dwóch głównych miast: Gorzowa i Zielonej Góry. Warto też pamiętać, że w przypadku rozpadu tego województwa, wszyscy mamy do stracenia bardzo wiele, ale nie zyskamy na tym nic. Żadne z dwóch głównych miast w województwie  nigdy nie będzie stolicą Zachodniego Pomorza, Dolnego Śląska czy Wielkopolski.                         
W 1998 roku, udało się wykorzystać wątłą szansę:  utworzyć województwo odwołujące się do tradycji średniowiecznego, jakże jednak pięknego epizodu historii polskiej państwowości, jakim było biskupstwo lubuskie.  Udało się to dzięki wielkiej determinacji wielu osób i środowisk, wynikającej z dwóch obiektywnych przesłanek. Pierwsza z nich, to polska racja stanu, która w obliczu wielkich historycznych zmian wymagała silnego zakorzenienia różnorodnych form instytucjonalnych państwa polskiego na  środkowo - zachodnim pograniczu. Druga zaś, to lubuska racja stanu – w nowej rzeczywistości beneficjentem publicznych środków finansowych na rozwój regionalny, de facto warunkujących wszelki postęp, jest województwo. Zatem w najwyższym stopniu w interesie ludzi żyjących nad środkową Odrą i dolną Wartą było powstanie na tym obszarze Województwa Lubuskiego. Fundamentem nowego województwa było porozumienie dwóch głównych miast Gorzowa i Zielonej Góry, od roku 1950 mocno zantagonizowanych.  Od samego początku nie ulegało wątpliwości, że spójność pomiędzy narodową i regionalną racją stanu, co jest gwarancją trwałości województwa, można osiągnąć tylko pod warunkiem wzajemnego poszanowania szans obu miast, a nie ich negowania lub tłumienia, gdy nie są własnymi szansami. W ciągu bez mała całej swej historii obydwa miasta funkcjonowały w całkowicie odrębnych organizmach państwowych, tym bardziej i dziś, w przypadku niezgody, mogą  należeć do dwóch różnych województw tyle tylko, że żadne z nich nie będzie stolicą Zachodniego Pomorza, Wielkopolski czy też Dolnego Śląska. Zatem w przypadku dezintegracji, do stracenia było i jest bardzo wiele, do zyskania zupełnie nic! Będąc przewodniczącym Komisji Strategii Rozwoju Województwa w pierwszej kadencji Sejmiku Wojewódzkiego, miałem świadomość, że szybkie wyznaczenie priorytetów rozwojowych nowego województwa ma ogromne znaczenie dla jego wewnętrznej integracji oraz minimalizowania tendencji odśrodkowych. Szybko podjęte prace zaowocowały uchwaleniem, zaledwie po roku, jako pierwszej w Polsce: wojewódzkiej strategii rozwoju z horyzontem czasowym do roku 2010.
Z całą pewnością w pracach nad strategią nie uniknięto błędów, ale też przekonany jestem o trafności przyjętych wówczas priorytetów. Niestety, jak wskazują liczne przykłady z życia politycznego, słuszność celów nie dekretuje efektywności ich realizacji. Zarząd Województwa uznał, że strategia z 2000 roku wytrzymała próbę czasu i nie zaproponował nowej, lecz przedłożył Sejmikowi  Wojewódzkiemu aktualizację tamtej z wydłużeniem horyzontu czasowego do roku 2020. Cóż więc można powiedzieć o zarządowym przedłożeniu, biorąc pod uwagę doświadczenia minionych pięciu lat realizacji strategii? Po pierwsze - strategia rozwoju ma również aspekt społeczny i z tego też względu powinna zawierać przesłanie idei, swego rodzaju list do Lubuszan. Inna uwaga.
Z metodologicznego punktu widzenia konstrukcja, w której dokument otwiera z natury rzeczy obszerna  diagnoza, burzy prawidłowe proporcje, przytłacza i spycha na dalszy plan właściwą strategię, czyniąc ją dla mniej wtajemniczonych, mało czytelną. Inną kwestią jest fakt, że jeżeli projektem Zarządu jest „Aktualizacja z horyzontem czasowym do 2020 roku”, to wręcz niezbędne jest zestawienie różnic obu dokumentów, inaczej trzeba wiedzy na poziomie eksperckim aby ustalić co różni obie wersje. Jeśli nawet realizacja dotychczasowej strategii nie dobiegła końca, to jednak wydłużenie horyzontu czasowego, a zwłaszcza jej aktualizacja, wymaga oceny efektów dotychczasowej realizacji.
Nie bez znaczenia jest to, że strategia będzie podstawowym narzędziem pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej, zatem zasadne jest dokonanie analizy efektywności dotychczasowego wydatkowania unijnych funduszy. Jest to niezbędne także dla zapewnienia obiektywności procedur i uniknięcia zarzutów o polityczno-towarzyskie i dla grzecznych rozdawnictwo pieniędzy - samo twierdzenie, że Lubuskie w pozyskiwaniu funduszy jest liderem, to zdecydowanie za mało. I co ważne - do strategii nie dołączono wykazu wniosków zgłoszonych w toku konsultacji, a przecież tego wymaga zasada podmiotowego traktowania społeczeństwa przez władzę.                       
Podstawowym wyzwaniem strategii była spójność województwa. Autorzy jej aktualizacji uznają, że wciąż jest to główny priorytet, przechodząc jednak nad tym problemem bez głębokiej analizy przyczyn niskiej spójności w sferze świadomości społecznej, aczkolwiek piszą o niskiej jakości kapitału społecznego. A przecież jest to pytanie fundamentalne. Gdyby bowiem się okazało, że poziom spójności uległ pogorszeniu to...cała reszta jawi się jako science fiction. Czy dysponujemy wiedzą na ten temat? Czy socjologowie byli proszeni o pomoc w znalezieniu odpowiedzi na takie pytanie? Tego niestety się nie dowiemy czytając zarządowy projekt. Moja opinia jest taka, że są dwa obszary spraw o wielkim ciężarze finansowym, mających jednocześnie ogromne znaczenie społeczne, które w zasadzie całkowicie zostały pominięte. Nie można absolutnie zaakceptować pominięcia w strategii problemów bezrobocia oraz ochrony zdrowia, bowiem od ich rozwiązania uzależnione są dalsze losy województwa. Tak jak i nie zrozumiały jest brak jednoznacznego zdefiniowania gałęzi gospodarki, które winny być motorem jej rozwoju, przy jednoczesnym dezawuowaniu rangi rolnictwa – „znikoma rola rolnictwa w gospodarce regionu” ( sic!). Strategia wymaga także jednoznacznego określenia obszarów naszych interesów względem sąsiednich regionów, a zwłaszcza Brandenburgii oraz Berlina; tego niestety praktycznie nie ma. Poszczególne cele operacyjne zawierają ogromną ilość szczegółowych działań/przedsięwzięć o różnorodnym, najczęściej bardzo dużym stopniu szczegółowości ( „utworzenie Lubuskiego Zarządu Komunikacji” ), ale też i ogólności, z której nie wynika nic, np. „aktywna polityka mieszkaniowa samorządów miejskich i gminnych”.  Jest to negatywny efekt „sklejania” poszczególnych obszarów strategii wychodzących z różnych departamentów Urzędu Marszałkowskiego bez zapewnienia należytej wewnętrznej spójności. Autorom zdarzają się też żenujące wpadki – „Instytut Wychowania Fizycznego w Gorzowie ( zamiejscowa placówka WSWF w Poznaniu )” oraz pomysły z minionej już epoki – „współpraca w zakresie... ...tworzenia programu rozwoju elektryfikacji wsi”.
Reasumując: jakże często uzasadnieniem braku zaangażowania Zarządu na rzecz konkretnego przedsięwzięcia jest brak formalnych kompetencji. Jest to argument bałamutny i traktowany instrumentalnie, bowiem  w sprawie przedłużenia połączeń kolejowych do Forst, Zarząd może wykazywać inicjatywę , ale już do Berlina z Krzyża nie. Trzeba powiedzieć wprost, że nie ma spraw, którymi w strategii rozwoju województwa nie mogły by się zajmować jego władze będące wszak odpowiedzialnymi za jego rozwój. Trzeba też stwierdzić, że strategia rozwoju będzie tylko wtedy dobrze skonstruowana, kiedy będzie w pełni spójna z lubuską racją stanu determinowaną przez zespół trzech czynników: czynnik emocjonalny - powszechna identyfikacja mieszkańców z regionem, czynnik polityczny – integralność województwa akceptowana przez istotne siły polityczne oraz czynnik ekonomiczny – istnienie województwa zapobiega negatywnym dla regionu skutkom globalizacji, głównie peryferyzacji, a partnerstwo i rywalizacja miast stołecznych wyzwala efekty synergiczne przyczyniając się do równomiernego rozwoju całego województwa.
Jak to zwykle bywa wszyscy mają dobre chęci, lecz przysłowiowy diabeł tkwi w szczegółach, warto więc by i te w/w szczegóły znalazły się w strategii, a wówczas realnych szans rozwoju województwa będzie o wiele więcej. Zwarzywszy również na wyjątkowo sprzyjającą lubuskim interesom koniunkturę polityczną, nie wolno popełnić grzechu zaniechania w żadnej z ważnych kwestii.          

Henryk Maciej Woźniak

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...