Trudno się zgodzić z zamieszczoną na tym forum oceną ustępującego Kuratora Oświaty, a moja osoba jest najlepszym przykładem, że wcale nie jest tak slodko…
W nawiązaniu do informacji na temat – rzekomo poprawnej – działalności kuratorskiej Romana Sondeja, pozwolę sobie nie zgodzić się z nią oraz wyrazić zdziwienie, skąd autor czerpał informacje na temat Lubuskiego Kuratora Oświaty. Jestem najlepszym przykładem, na bardzo niepoprawną działalność kuratora Sondeja. Przypomnę, że to właśnie on , jako kurator, złożył - niczym nie poparty - wniosek do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka o wykreślenie mojego Przedszkola „Jacek i Agatka” z rejestru placówek oświatowych, a tym samym – swoją decyzją – zniszczył moją działalność.
Moje liczne wizyty oraz interwencje w kuratorium, rozmowy i argumenty, nie przyniosły żadnego skutku, a sam Roman Sondej nie miał żadnych argumentów. Więcej – nie miał nawet prawa, co potwierdziły sądy. Cóż, wygrałam we wszystkich instancjach, ale po decyzji Lubuskiego Kuratora Oświaty, musiałam zamknąć placówkę, gdyż w wyniku jego błędnych decyzji straciłam wszystkich klientów. Po prostu – rodzice nie byli pewni dalszych losów przedszkola i wypisali dzieci. Tak, tak… ale Kuratorium Oświaty do tej pory prowadzi dalsze postępowanie administracyjne…
Trudno zatem zgodzić się z tekstem o działalności kuratora Sondeja, a także jego tezami, że w swojej pracy bardziej pomagał niż szkodził. Jego działania były ewidentnie skoncentrowane na wyrządzenie mi szkody. Już się na ten temat wypowiadałam, za co pozwana zostałam do sądu za tzw. naruszenie dóbr osobistych. Teraz pozostaje mi walczyć o odszkodowanie, a satysfakcja z zwycięstwa będzie mniejsza…
MARZANNA TATARZYŃSKA - MARAT