Siła spokoju, kompetencje, zaangażowanie oraz osobista uczciwość – to cechy, które charakteryzują byłego wojewodą, a obecnie senatora Stanisława Iwana. W ogniu zielonogórsko
– gorzowskich sporów jest jednym z niewielu głosów rozsądku.
– gorzowskich sporów jest jednym z niewielu głosów rozsądku.
Senator Stanisław Iwan |
Ewidentnie nie odrobił lekcji w 2004 roku ówczesny sekretarz lubuskiej PO, gdy o nowym „nabytku” Platformy mówił w „Gazecie Wyborczej: „Jest szeregowym członkiem”. Najwidoczniej nie wczytał się w bogaty życiorys Stanisława Iwana oraz jego rodziny, która od pokoleń zaangażowana była w sprawy publiczne, bo inaczej przewidziałby, że ktoś taki nigdy nie jest „szeregowcem”. Urodził się we Wrocławiu, na pograniczu Biskupina i Sępolna. Ojciec góral, którego komuniści wyrzucili z politechniki tylko dlatego, że ożenił się z córką „wroga ludu”. Chodziło o dziadka Adama Lazarowicza, który był wysokim oficerem AK na Rzeszowszczyźnie, a po wojnie działał w antykomunistycznym podziemiu, co przypłacił życiem w konsekwencji wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego.”W naszym domu pamięć o jego czynach i męczeńskiej śmierci była i jest niezwykle ważna” – uważa b. wojewoda, a dziś senator. Jest patriotą - stan wojenny zastał go na stypendium w Paryżu, ale mimo tego zdecydował się wrócić do kraju.”Byłem pobudzony patriotycznie i ze względu na rodzinne tradycje oraz zaangażowanie w Solidarność, zdecydowałem się wrócić” – wspominał w jednym z lokalnych pism. Poza Polskę wyjechał dopiero na naukowy kontrakt w 1989 roku. Była to Algieria, gdzie wykładał na tamtejszych uczelniach wyższych. „Nabrałem wtedy przekonania, że wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej” – mówi Iwan. Po powrocie rozpoczął służbę publiczną w administracji, a potem w biznesie. Do administracji wrócił w 2000 roku, gdy premier Jerzy Buzek powierzył mu funkcję wojewody lubuskiego. Informacja o nominacji została mu przekazana, gdy jechał samochodem: „Mało nie zjechałem do rowu. Następnego dnia miałem się stawić u premiera po nominację. No i tak się zaczęło”. Zadanie miał trudne, bo objął funkcję w momencie, gdy lubuskie środowiska polityczne były mocno zantagonizowane po kilkunastomiesięcznym urzędowaniu Jana Majchrowskiego. Lubuszanie zapamiętali go jako polityka koncyliacyjnego, oddzielającego sprawy partyjne od publicznych, a co najważniejsze – zawsze dostępnego dla ludzi. Przykładów można podawać wiele, a jednym z nich jest sytuacja z protestu gorzowskich kupców. „Wystarczył jeden telefon, a za 20 minut przyjął nas wojewoda Iwan” – opowiada jeden z kupców, który protestował przeciw przenoszeniu targowiska. Wydaje się, że i dziś okazałby się antidotum na konflikty, gdyby został np. marszałkiem województwa, ale skrajne partyjniactwo wewnątrz PO spowodowało, że liczą się tylko ci, którzy są mierni i wierni wobec szefowej partii Bożenny Bukiewicz. Przekonał się o tym wojewoda Marcin Jabłoński, a senator Iwan po prostu ciężko pracuje w Senacie. „Lubię robić to, co mi sprawia przyjemność” – powiedział w „Gazecie Lubuskiej”.