Przejdź do głównej zawartości

ZMIANA NA LEWICY...

Zmiana w gorzowskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nowym szefem partii w mieście został 38 – letni prawnik Marcin Kurczyna i nie ma wątpliwości, że to dopiero początek jego drogi po partyjną władzę.
Dotychczasowa szefowa partii Mirosława Winnicka czuła „ciśnienie” od samego początku. Po kilku, raczej mało przyjemnych wymianach zdań,  zrezygnowała z kandydowania. Swoją kandydaturę wystawiła wtedy szefowa firmy transportowej Marzanna Tatarzyńska, ale w starciu z kompetentnym, ambitnym i błyskotliwym Marcinem Kurczyną, mogła tylko pomarzyć o władzy nad gorzowską lewicą. „Słaba i bez polotu. Nawet słabiutka Winnicka byłaby lepsza” – mówi jeden z delegatów. Tym samym, zwycięstwo radnego Kurczyny, stało się nowym otwarciem na lubuskiej lewicy. Winnicka nie była protegowanąszefa lubuskiego SLD Bogusława Wontora, ale jej nijakość i beznadziejność ciągnęła miejskie struktury SLD w dół, a co za tym dalej idzie, było mu na rękę, że gorzowską lewicą rządzi osoba bez politycznego kręgosłupa. „Mam nadzieję, że wygra Kurczyna” – mówił tuż przed konwencją radny SLD Jan Kaczanowski, który niemal przewidział, że władzę w partii zdobędą osoby raczej sceptyczne wobec obecnego prezydenta Gorzowa. „Jasiu ma swoje powody, ale ma rację, że partią powinni rządzić ludzie, którzy mają własne zdanie i nie wiszą na pasku Tadeusza. Mirka miała wybór: robota w urzędzie albo kariera w partii. Wybrała robotę” – mówi działacz SLD ze Śródmieścia. Sama Winnicka – jako szefowa SLD - raczej nie była traktowana poważnie, a i trudno się dziwić, skoro lewica dystansowała się od zamieszanego w korupcyjny skandal prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, a szefowa miejskich struktur SLD zawdzięczała mu posadę w gorzowskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Inaczej mówiąc – na lewicy nowe. Nie wiadomo jednak, czy decyzje zjazdu będą zgodne ze statutem, bo część działaczy śródmiejskiego koła SLD zamierza zakwestionować legalność wyborów.

Popularne posty z tego bloga

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...