Przejdź do głównej zawartości

MOŻE WARTO MU JEDNAK ZAUFAĆ...

Założone przez charyzmatycznego Jacka Bachalskiego Stowarzyszenie „Tylko Gorzów” okrzyknięte zostało jako ruch koniunkturalny i politycznie niespójny. Może jednak nie jest tak źle, a organizacja może być antidotum na upartyjnienie sfery publicznej w mieście.
Odczucia można mieć ambiwalentne, ale nie można też odmówić Jackowi Bachalskiemu racji, gdy mówi, że partyjność  zabija nasze miasto. Tak przynajmniej usłyszałem to w jego dzisiejszym wywiadzie w Radiu RMG. „Jak się patrzy na tych włodarzy, którzy rządzą sprawnie miastami, to są to osoby, które nie mają żadnych związków z partiami politycznymi, tylko ze stowarzyszeniami” – mówił Bachalski, a dalej wymieniał: Wrocław, Gdynia, Rzeszów, Gliwice czy Sopot. Nie zabrakło tez własnych doświadczeń, bo nie ma co ukrywać, że „polityczną dziewicą”, to b. poseł i senator nie jest. „Moje doświadczenie z kierowania partią jest takie, że to nie są płodne struktury. Tam więcej energii marnuje się w walkę pomiędzy sobą i pomiędzy partiami. Tam nie ma pracy programowej i myślenia o obywatelu, mieście i województwie” – dodał szef nowej organizacji, która chce odwojować dla ludzi gorzowski Ratusz. Tym samym  podał konkretny przykład, który do serca powinni sobie wziąć lubuscy posłowie: „Nikt mi nie powie, że bycie żołnierzem, a większość posłów, to żołnierze wykonujące rozkazy swojej partii, to daje ambitnym ludziom satysfakcję”. Atutem „dojrzewającego” do prezydentury Bachalskiego może być klarowność deklaracji, bo wreszcie nie kręci i nie kryguje się, ale stawia sprawę jasno. „Chcemy być gotowi do wejścia w praktyczną politykę, jeśli uznamy, że nie ma szans na zmiany w obecnym systemie” – powiedział we wtorek w RMG. Tym samym postawił sprawę jasno, jeśli chodzi o priorytety swojej ewentualnej prezydentury: „Postawię na inwestycje i to z prawdziwego zdarzenia, a pierwszym krokiem będzie powołanie specjalnego biura, które będzie poszukiwało inwestorów poza Polską”. Inaczej mówiąc – może ten Bachalski ma jednak rację, a jego koncepcja jest jedyną, aby zmienić wizerunek miasta, tchnąć w nie nową energię oraz zaangażować nowych ludzi…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...