Najlepszym przykładem jest poniedziałkowa specjalna sesja Rady Miasta, która podobnie do sejmowej komisji śledczej, miała za zadanie wypytać dyrektora Kucharskiego pod kątem ewentualnej afery przy dzieleniu kasy na gorzowski sport.
Radny Sebastian Pieńkowski chciał wręcz przemaglować dyrektora wydziału kultury fizycznej i niestety sam na własne życzenie doprowadził do sytuacji w której sesja z trybu on-line przeszła w tryb off-line wszak sam dyrektor aby odpowiedzieć na wszystkie zadane pytania musiałby poświęcić na to kilka lub kilkanaście godzin. Do tego wszystkiego doszła jeszcze reneta landsberska a także oficjalna prezentacja hymnu na Euro2012. Osobiście miałem nadzieję, że w ramach zwiększania atrakcyjności wystąpień Radnych będę miał okazję zobaczyć jakiegoś oberka lub np. fikołka. Tak na marginesie postulat o finansowaniu z budżetu miasta budowy wyciągu narciarskiego w moim przekonaniu jest jak najbardziej trafiona. Gorzów jest miastem położonym na siedmiu wzgórzach. Gdybyśmy zimą mieli wyciąg i trasę narciarską to mieszkańcy Szczecina zamiast jechać do Szklarskiej Poręby przystawaliby u nas w ramach projektu Gorzów Przystań. Dodatkowo sprzedaż bułek z pieczarkami zwiększyłaby się trzykrotnie a Radny Gucia zostałby pierwszym ambasadorem marki z Sikorskiego. Szukanie na siłę winnego i odpowiedzialnego za tak niskie dotacje na kluby sportowe nie dostrzegając jednocześnie swojego udziału jest niczym innym jak brakiem wstydu. Gdyby Radni w poprzednich kadencjach nie godzili się na bzdurne inwestycje miejskie, które wypompowały kasę do spodu to i na sport byłoby więcej. W ramach ukłonu w stronę gorzowskich działaczy proponuję Radnym aby do końca swojej kadencji zrezygnowali z pobierania swoich diet przeznaczając je na wsparcie i utrzymanie klubów sportowych w mieście. Z moich wyliczeń to lekko koło 40 000 miesięcznie ale pewnie jest tego więcej. Jak to przemnożyć przez dwanaście miesięcy to mamy ekstra 500 000! Taki gest to by było coś! Pokażcie mieszkańcom, że wasze działanie jest pro publico bono a diety są tylko jak wisienka na torcie.
MARIUSZ DOMARADZKI