Wojewoda ma problem – cokolwiek się dzieje i nie udaje się załatwić lub wyjaśnić, to wszyscy pędzą do niego. Dzisiaj Rada Społeczna gorzowskiego szpitala zaapelowała o wskazanie i instrumentów prawnych, które pozwolą wyjaśnić jej swój status. Stosowne zawiadomienie otrzyma również prokuratura…
Do wojewody Jabłońskiego pielgrzymowali już wszyscy: byli dyrektorzy szpi- tala, związkowcy, parlamentarzyści, a teraz odowlana lub nie... Rada Społeczna Szpitala Wojewódzkiego... |
Zarząd Województwa niby odwołał Radę Społeczną, ale nie do końca, bo żaden z jej członków do dzisiaj nie otrzymał oficjalnego odwołania. Tymczasem członkowie rady złożyli dziś u wojewody Marcina Jabłońskiego pismo z prośbą o zajęcie stanowiska oraz wskazanie możliwości prawnych, które ostatecznie rozstrzygną dylemat, czy są odwołani czy nie. „Rada Społeczna Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie została skutecznie odwołana uchwałą Zarządu Województwa zgodnie z obowiązującym stanem prawnym” - uważa dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia Elżbieta Kasprzak. „Gdybyśmy byli odwołani, to Sejmik Wojewódzki w ciągu 24 godzin powinien powołać nowy skład rady, a tak się nie stało” – mówi jeden z członków, który chce pozostać anonimowy, by „nie zaogniać sytuacji”. Gdyby przyjąć – zresztą słusznie – taką interpretację sytuacji, to marszałek Elżbieta Polak złamała prawo, bo publiczny szpital pozostaje bez rady społecznej, która jest dla tego typu placówek obligatoryjna. Gdyby jednak było inaczej, a rada dalej formalnie istniała, to prawo złamał dyrektor Marek Twardowski, który nasyłając ochroniarzy uniemożliwił publicznemu organowi obrady. „W środę złożymy też stosowne zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie, bo zablokowano obrady legalnego gremium” – mówi radny społeczny szpitala. Nie jest tajemnicą, że podczas ostatniego spotkania z radnymi dyrektor Twardowski przedstawił swoje stanowisko jednoznacznie: „Nowy dyrektor, nowa rada”. Po co angażowanie w sprawę wojewody Jabłońskiego i prokuratury? „Boimy się, ze Twardowski zarzuci nam później, że jako rada nie wykonywaliśmy swoich obowiązków” – mówi informator Nad Wartą.