Przejdź do głównej zawartości

Śpiący rycerze obudzili się... na chwilę !

Radni wojewódzcy to gatunek w polityce specyficzny - siedzieli cicho i w strachu, by wystrzelić z armaty, gdy inni już dawno podjęli walkę. Niczym nie ryzykując, kilka „płotek” – a właściwie „karasi” – podjęło walkę z pozycji mułu, czy też mulenia, jak kto woli…

Jeszcze śpią, czy już się obudzili ? Za dwa lata wybory i warto poudawać Greka,
bo może się to przydać w walce o głosy... "Oj maluśki, maluśki..."

Przebywają niedaleko brzegów, przy miękkim i mulistym dnie” – to definicja środowiska łaskawego dla karasi. Okazuje się, że nie jest też obca radnym Sejmiku Województwa Lubuskiego, którzy podpisali petycję do marszałek Elżbiety Polak. Dziarscy i odważni radni – dopóki nie znajdą się w sali kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego - dobry miesiąc po czasie, postanowili wreszcie coś napisać. „Z dezaprobatą odbieramy bezkrytyczne poparcie Zarządu Województwa Lubuskiego, w tym Pani Marszałek, dla poczynań dyrektora Marka Twardowskiego” – stwierdzili w liście, który skierowali Elżbieta Płonka, Mirosław Marcinkiewicz, Paweł Tymszan i Bogusław Andrzejczak do szefowej wojewódzkiego samorządu. To dopiero kolejny krok w dążeniu do odwołania Twardowskiego” – zapowiada jeden z gorzowskich radnych Platformy Obywatelskiej. Prawda jest taka, że gdyby nie mocny i stanowczy list poseł Krystyny Sibińskiej, która na patologiczną komunikację dyrektora szpitala z pracownikami, środowiskiem lekarskim oraz społeczeństwem zareagowała jako pierwsza, to wszyscy dookoła wciąż szukaliby rozwiązania, jak tu pokazać lokalny patriotyzm, ale nie podpaść regionalnej szefowej PO Bożennie Bukiewicz. „Marcinkiewicz siedział cicho dwa lata, a teraz kreuje się na bohatera. Sprawa szpitala jest dla całego naszego środowiska sprawdzianem lojalności” – mówi polityk PO, który głośno zastanawia się, gdzie są inni parlamentarzyści, a szczególnie b. szefowa Kasy Chorych i Narodowego Funduszu Zdrowia, a dziś senator Helena Hatka. „Z tego co wiem, to pani senator ani oficjalnie, ani nieoficjalnie, nie doradza wojewodzie w sprawach służby zdrowia” – mówi jeden z urzędników LUW. Wiadomo, że gorzowskie struktury PO mocno scementowało stanowisko klubu radnych PO i – co nie było takie oczywiste jeszcze kilka tygodni temu – wiarygodnym liderem znów stał się szef tego klubu Robert Surowiec. „Wierzę mu i czuję, że będzie potrafił wykorzystać tą szansę, by nie było klęski w sprawie szpitala, bo to będzie klęska całej gorzowskiej PO na przyszłość” – mówi polityk Platformy. Więc jak traktować list radnych wojewódzkich ? „Śpiący rycerze różnych opcji wreszcie się obudzili” – mówi jeden z gorzowskich polityków o dużym autorytecie. W przyszłą środę marszałek Polak spotka się w Gorzowie z radnymi PO i jeden rycerz na pewno przybędzie, a drugi - ze strachu o posadę w KSSSE pewnie bedzie miał jakieś ważne spotkanie. Mylą się ci, którzy myślą, że on śpi - on zarabia duuuuże pieniażki...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta