Kiedy okupujący Urząd Marszałkowski Mariusz Wójcik błogo i spokojnie spał, pod budynek przyjechała kilkusetosobowa manifestacja na czele z liderami „Solidarności” Jarosławem Porwichem oraz Andrzejem Andrzejczakiem. „Obudzili mnie, ale będzie raźniej i skuteczniej, bo siła i autorytet związku są duże” – komentuje Wójcik. Liderzy gorzowskiej „Solidarności” pojawili się tuż po ósmej w miejscu, gdzie obraduje Konwent Marszałków Województw RP. „Pani Marszałek! Kolejny raz system ochrony zdrowia naprawia się zwalniając pracowników. Mówimy temu stanowcze!” – krzyczeli związkowcy z różnych branż: oświaty, przemysłu, energetyki oraz administracji publicznej. W tłumie przedstawicieli wielu zakładów pracy z Gorzowa i okolic dostrzec można było transparenty z napisami: „Żądamy odwołania Twardowskiego!” oraz „Przekształcenie szpitala jest szkodliwe – oddłużenie jest możliwe”. Kilkusetosobowa grupa to przedstawiciele m.in. „sanepidów”, PGNiG-e, POM-u Strzelce Krajeńskie czy Pogotowia Ratunkowego. „Jak nie uda się pozbyć tego trutnia ze szpitala teraz, to zaorają nas w każdej innej placówce i w każdej branży” – można było usłyszeć w tłumie związkowców. Kilkanaście minut później w Radiu Zachód, wątpliwości w sprawie gorzowskiego szpitala i jego dyrektora – zwłaszcza w kontekście ujawnionych przez Nad Wartą informacji o pododdziale nefrologii – nie krył również wojewoda Marcin Jabłoński. „Powodów do niepokoju jest bardzo wiele i apeluję o uporządkowanie tych wszystkich spraw”- mówił wojewoda. Niemal w tym samym czasie do protestujących związkowców w Zielonej Górze wyszedł członek Zarządu Województwa Romuald Kreń i przyjął apel do marszałek Elżbiety Polak, która gościła się w tym czasie z marszałkami pozostałych województw. „Solidarność”, to nie jest jednak pierwsza lepsza organizacja i związkowcy postanowili wejść do środka budynku. Niestety marszałek zabarykadowała się w sali obrad i nie chciała wyjść, mimo wycia syren i okrzyków w jej stronę. „Nie wyjście pani Polak do wszystkich spowoduje, że tu się będą działy złe rzeczy” – zakomunikował A. Andrzejczak. Po kilku minutach, gdy związkowcy stali już pod drzwiami sali obrad, marszałek Polak wyszła wreszcie do protestujących i usłyszała wiele gorzkich słów przy entuzjastycznych okrzykach: ‘‘Solidarność”!. Działacze różnych branż wręczyli jej kilkanaście petycji, a ona sama zapewniła, że zarządowi wojewódzkiemu również zależy, by województwo nie było marginalizowane. "Jesteśmy po tej samej stronie" - powiedziała marszalek ku zdziwieniu wielu. W kwestii szpitala - jedno jest pewne: dni dyrektora gorzowskiego Marka Twardowskiego są już policzone, a jeśli nic w jego sprawie się nie stanie, to Platforma Obywatelska podzieli się jeszcze bardziej – dojdzie do wewnętrznego buntu. Nieoficjalnie wiadomo, że mocny głos w sprawie szpitala oraz sytuacji w regionie już w poniedzialek lub wtorek zabiorą gorzowscy politycy PO. "To nasze być lub nie być, bo szpital to najważniejsza instytucja w tej części regionu" - mówi jeden z radnych.
Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s