Przejdź do głównej zawartości

To była gra zespołowa

Podkreślanie zasług naszego środowiska politycznego w sprawie obrony gorzowskiego WOMP-u,  nie jest jednoznaczne z przywłaszczaniem sobie zasług innych ludzi. Wszak podkreślając kolorowym zakreślaczem fragmenty większego pisma nie wymazujemy jednocześnie reszty tekstu.


Pollemika dwóch liderów Prawa i sprawiedliwości z tekstem NAD WARTĄ
pt. "Panowie z PiS przypisali sobie cudze zasługi".

               Zarzucając nam parcie na szkło i przypisywanie sobie cudzych zasług, całkowicie zignorował Pan następujące fakty:
·         na początku lipca 2012 jeden z Radnych PiS  zorganizował spotkanie klubu radnych PiS z Paniami z NSZZ Solidarność, które odbyło się około tydzień przed lipcową sesją Rady Miasta,
·         na konwencie Rady Miasta Klub PiS zgłosił propozycję sesji na wniosek i konwent ustalił, że będzie to dotyczyło głównie szpitala oraz WOMP-u,
·         19 lipca odbyła się sesja, gdzie m.in. radny Pieńkowski pytał o statut własnościowy budynku WOMP w Zielonej Górze i Gorzowie Wlkp.
·         wspólnie wypracowane stanowisko Rady Miasta w sprawie WOPM było jednoznaczne – NIE, DLA FILII I LIKWIDACJI WOMP-u w Gorzowie Wlkp.,
·         następnie członkowie Zarządu Okręgowego PiS z Gorzowa, prowadzili rozmowy z radnymi sejmiku PiS, czego efektem było głosowanie wszystkich radnych PiS za zrównoważonym rozwojem województwa, czyli przeciwko likwidacji WOMP-u w Gorzowie.
Natomiast briefing zorganizowaliśmy, by:
·         pokazać stan faktyczny działań podejmowanych przez cały lubuski PiS celem obrony WOMP-u w Gorzowie, jak się okazuje skutecznej obrony przed jego likwidacją,
·         dziennikarze i mieszkańcy, nie jak Pan pisze pomyśleli, że przypisujemy sobie (osobiście),  nie swoje zasługi, ale by dowiedzieli się, że program PiS zakłada zrównoważony rozwój kraju, a więc i województwa lubuskiego i właśnie radni PiS, zarówno ci z południa i północy potrafią dla wspólnego dobra ziemi lubuskiej działać zgodnie i skutecznie,
·         jasno stwierdzić, że PO i WSZYSCY radni PO okręgu gorzowskiego głosowali za likwidacją WOMP w Gorzowie, czyli ograniczeniem dostępu mieszkańców do usług zdrowotnych. Bo czym innym nazwać głosowanie radnego PO Mirosława Marcinkiewicza, który się wstrzymał od głosu (czyli nie pomógł głosującym przeciwko likwidacji WOMP-u w Gorzowie) oraz nieobecność radnego PO Romana Dziducha,
·         nie dyskredytować nikogo broniącego gorzowskiego WOMP-u,  a wręcz odwrotnie podziękować wszystkim politykom (ponieważ sami jesteśmy politykami), którzy mieli odwagę wesprzeć PiS w imiennym głosowaniu zarządzonym na wniosek PiS.
Przedmiotem wiedzy nie jest to, co jest indywidualne, lecz to, co jest ogólne. – Pragnęliśmy przesunąć środek ciężkości w narracji tworzonej przez różne media (także Nad Wartą) iż bohaterami głosowania są osoby, które po prostu zachowały się przyzwoicie i przyjęły do siebie merytoryczne argumenty, nie popierając likwidacji WOMP-u. Fakty są takie, że wszyscy radni PiS wzięli udział w głosowaniu i byli przeciwni likwidacji.
Panie Redaktorze, parcie na szkło (czy ilość odsłon) i szukanie sensacji, to domena mediów – nie oszukujmy się, także Pańska (co jest zupełnie naturalne). W tej całej poważnej, lecz pozbawionej sensacyjności sprawie zbudował Pan nieprawdziwą narrację, że wstrzymanie się od głosu radnego wojewódzkiego Mirosława Marcinkiewicza kreuje go na jakiegoś nowego superlidera i męża opatrznościowego północno-lubuskiej PO.
Nie nasza to sprawa rozgrywki w PO i się do nich nie mieszamy, ale jeśli formułuje Pan przekaz, że wstrzymanie się od głosu w tej sprawie to wyraz bohaterstwa i mandat do przywództwa, to proszę zrozumieć – że z szacunku dla Pańskiej społecznej pracy na blogu nie ironizowaliśmy z tego dmuchanego balonu, lecz skoncentrowaliśmy się na zasygnalizowaniu pracy całego lubuskiego PiS-u w tym wielowątkowym i wielopostaciowym procesie obrony WOMP-u.
Cnotę widać wyraźniej w czynach niż w ich braku – Dlatego dobitnie chcemy podkreślić raz jeszcze: wstrzymanie się od głosu radnego PO Mirosława Marcinkiewicza było de facto głosem za likwidacją WOMP-u, bo nie przysporzyło głosów drugiej stronie, ergo gdyby obrońcy WOMP-u przegrali choć jednym głosem, to wówczas unaoczniłaby się ta zabójcza neutralność. Tak więc stawianie tezy, że radny wstrzymując się od głosu komuś pomógł, jest w naszym mniemaniu fałszywe – bo nic by ów piłatowski postępek nie znaczył, gdyby nie radni głosujący przeciw uchwale.
I na koniec - Oczywiście, gdybyśmy byli związkowcami podziękowalibyśmy kolegom związkowcom. Jednak, by oddać sprawiedliwość i mimo, że związkowcami nie jesteśmy, niniejszym dziękujemy, za szczególny i wielki wkład w obronę WOMP-u w Gorzowie, NSZZ Solidarność, a zwłaszcza jego Przewodniczącemu Panu Jarosławowi Porwichowi.

ROBERT JAŁOWY
SEBASTIAN PIEŃKOWSKI

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta