Przejdź do głównej zawartości

Ciszej nad tą trumną - rzecz o prezydencie Tadeuszu Jędrzejczaku i jego wrogach

Na temat tzw. „problemów osobistych” prezydenta Gorzowa, a także ich konsekwencji dla miasta,  napisano już niemal wszystko, ale jakby zabrakło samokrytyki: dziennikarzom, komentatorom i wreszcie… zwykłym mieszkańców, a tak bardzo patetycznie i formalnie rzecz ujmując: wyborcom…
Ten tekst, to przysłowiowy „strzał w kolano”, czy jak kto woli: „samobój”, bo obrona prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka – w dodatku przez kogoś tak kontrowersyjnego jak ja – to ostatnia rzecz, która mogłaby się komukolwiek w Gorzowie przytrafić. Nie bronią go nawet dawni partyjni koledzy oraz beneficjenci 12 letnich rządów. Może jednak warto mieć własne zdanie i uczciwie ocenić rzeczywistość, nie oddając całego pola tym, których jedynym atutem są sprawne struny głosowe. Inaczej mówiąc – coś mi się wydaje, że gdzie wszyscy myślą podobnie, nie myśli nikt… a sytuacja samego Jędrzejczaka przypomina tę z bajki Krasickiego: „Wśród serdecznych przyjaciół, psy zająca zjadły”.
Niestety, prezydent Tadeusz Jędrzejczak nie będzie mógł Markiem Twainem powtórzyć, że pogłoski o jego śmierci były mocno przesadzone. Jego polityczna śmierć staje się faktem i ma coś z tej naturalnej, która dotyka ludzi wypchniętych poza margines spraw doczesnych. Umiera się w zgiełku miasta, wokół rodziny i współpracowników, ale jednak bardzo samotnie. Chciałoby się, aby ktoś podał rękę, ale otoczenie nie bardzo wie co zrobić, bo przecież od dawna na tą śmierć czekało. A przecież nie zawsze tak było…
Poświąteczna refleksja nakazuje głośno i lapidarnie skonstatować, że gorzowianie – ci zwykli, bardziej lub mniej wpływowi, a nawet dziennikarze - zachowali się jak niesforne dziecko z zapałkami, które zaprószyło ogień, ten się rozprzestrzenił, więc jedyne co pozostało, to wiać dokąd się uda,
a przy okazji krzyczeć: „Pali się !”. Próbuje się wmówić mieszkańcom Gorzowa, że Jędrzejczak to uzurpator, co władzę przejął siłą, albo – bardziej delikatnie – „kukułcze jajo”, podrzucone przez przeciwników, najlepiej tych z Zielonej Góry. A przecież w ostatnich wyborach zagłosowało na niego blisko 60 procent mieszkańców i nie było wśród nich takich, którzy nie słyszeliby o trwającym procesie i obciążających Jędrzejczaka zarzutach. Więc w czym problem, bo raczej nie w tym, że obecny prezydent – nawet jak nie pójdzie do więzienia – to raczej na pewno straci stanowisko ? Dawni przyjaciele – ci z Platformy Obywatelskiej czy bez partyjnej legitymacji - udają, że nigdy nic nie mówili, nie obściskiwali się z nim i nie snuli dalekosiężnych planów, a nawet… samorządowej koalicji. Tymczasem spójrzmy na sprawę obiektywnie, bo nieprawomocnie skazanemu Jędrzejczakowi nie zarzucono prywaty, ale działanie na szkodę miasta, przy jednoczesnym – co wszyscy musimy przyznać – niesamowitym rozwoju tego ośrodka. Warto więc powiedzieć to, co politycy wiedzą, ale czego z partykularnych powodów nigdy nie zwerbalizują: gorzowska afera budowlana ma się tak do prawdziwego skandalu korupcyjnego, jak Filharmonia Gorzowska do mediolańskiej sceny „La Scala”. Spektakularny i światowy jest tylko wyrok, ale nie dlatego, że taka była skala przewin prezydenta, ale tak duży był nacisk ogólnopolskich mediów - „podkręcany” zresztą przez gorzowskich polityków, którzy skutecznie dbali w ten sposób o dobry wizerunek miasta.
Ujmując sprawę inaczej, trzeba stwierdzić, że antyprezydenckie monologi Marka Surmacza zaczynają działają jak najlepsze środki nasenne, a przebudzenie się Roberta Surowca w kwestii kultury w mieście – czego wyrazem był tekst w 66-400.pl - to radość staruszka po zażyciu „viagry”. Długo nic, aż wreszcie się udało… Bo jak inaczej określić ich tyrady na temat gospodarczej, inwestycyjnej i kulturalnej „zapaści” miasta w obliczu jego niekwestionowanego rozwoju, czego symbolem – a nie pomnikiem – jest „Słowianka”, nowa biblioteka, filharmonia, amfiteatr czy budowa TPV Technology, która wielu mieszkańcom dała pracę. Postawa gorzowskich polityków, ale też dziennikarzy, bezsensownie krytykujących Jędrzejczaka, choć przez kilka lat z wyjątkiem „Gazety Wyborczej” siedzieli cicho, a mająca świadczyć iż są najmądrzejsi, najwspanialsi i tacy moralni, to w gruncie rzeczy przejaw zaściankowego zakompleksienia, gdzie „nie ma zmiłuj się”, ale jest etyka plemienna: bij nie swojego!
Najbardziej irytuje fakt, że na kilka tygodni przed ostatecznym rozstrzygnięciem – zapewne na niekorzyść prezydenta – próbuje się z niego robić „złego Luda” i podważać niemal piętnastoletni dorobek. Wszystkie te komentarze i opinie, a także wiele innych, są możliwe i za wszystkimi – oraz przeciw nim – istnieją argumenty. W ten sposób można udowodnić dosłownie wszystko…
Rekapitulując: ja nigdzie nie kandyduję, nie mam politycznych interesów ani aspiracji, ale może dzięki temu widzę więcej, jaśniej i łatwiej wznieść mi się poza bieżące interesy. Wierzę, że ten nasz gorzowski świat nie jest czarno-biały, ale kolorowy i warto oddać każdemu to, co jest mu należne, nawet wtedy, gdy ciężko przechodzi to przez usta. Po prostu, ciszej nad tą trumną…

ROBERT BAGIŃSKI
Artykuł został opublikowany w dzisiejszym wydaniu dziennika aglomeracji gorzowskiej "66-400.pl" pod redakcyjnym tytułem: "Ciszej nad tą trumną"

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...