Przejdź do głównej zawartości

Warto bronić Artura Gurca z TVP Gorzów !

Lewicowe poglądy nie przekreślają faktu, że ktoś jest sprawnym menadżerem. Można mieć proweniencję lewicową, prawicową i jakąkolwiek inną, ale nie przekreśla to faktu, że w kwestiach zawodowych jest się po prostu fachowcem. Niestety tak myślą tylko ludzie wolni, a takich w lubuskiej polityce nie ma zbyt wielu. Nie ma ich w PO...
ARTUR GUREC - dyrektor TVP Gorzów.
W przeszłości radny SLD, wiceprezes
Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Śro-
dowiska i Gospodarki Wodnej oraz wice-
dyrektor gorzowskiej Poczty Polskiej.
Czarne chmury” nad szefem lubuskiego oddziału „Telewizji Gorzów” Arturem Gurcem wisiały od dawna. Jego odwołania politycy PO chcieli jeszcze przed wyborami, ale wtedy Gurec znalazł poważnych protektorów: posła Jana Kochanowskiego oraz… b. marszałka Sejmu Józefa Zycha. Nie próżnował też w lobbowaniu wśród samych polityków Platformy. „Wydzwaniał, proponował udział w programach, sondował opinie i najzwyczajniej w świecie podtrzymywał kontakt” – mówi polityk PO. Nie pomogło, ale też nie zaszkodziło. Sam Gurec od początku deklarował współpracę z Radą Programową TVP Gorzów, ale oprócz Mirosława Rataja, Roberta Jałowego i Joanna Frejman, trudno się tam doszukiwać obiektywnych znawców mediów elektronicznych. Wystarczy wspomnieć, ze znajdują się w niej aktywni działacze partyjni: Wiesław Ciepiela (b. policjant, a dziś szef biur parlamentarnych PO) oraz wicemarszałek Maciej Szykuła z PSL. Ugrupowanie tego ostatniego od dawna robiło podchody pod gorzowski oddział TVP i wydaje się, że tym razem się to uda. „Nie cieszyłbym się z odwołania Gurca, bo ten chociaż próbował być obiektywny i wychodziło mu to, a chłopy wezmą telewizję jak rolnik snopek siana” – uważa gorzowski polityk PO. Co z tego, skoro odwołanie Gurca, to dla skompromitowanej w regionie PO, jedyna szansa na to, by promować zielonogórskich polityków PO w północnej części województwa. Czy Gurec musiał odejść ? Nie musiał, bo w opinii wszystkich, był po prostu dobrym menadżerem, ale po konflikcie z posłem Bogusławem Wontorem, który zażyczył sobie możliwości komentowania na antenie wydarzeń sportowych, jego czas był policzony. „Dyrektor Gurec pokazał przysłowiowe jaja oraz to, że ma kręgosłup, a Wonotr może sobie ustawiać chłopców z telefonicznymi kamerkami na sołeckich festynach, ale nie dziennikarzy publicznej telewizji” – mówi jeden z telewizyjnych reporterów. Potwierdzeniem tego, a jednocześnie „wyrokiem na siebie”,  był list Gurca do szefa SLD Leszka Millera w sprawie ingerencji Wontora w działalność TVP Gorzów. Niestety, politycy – nie pierwszy raz – zamiast wziąć to za dobrą monetę, postanowili sytuację wykorzystać i dogadać się w gronie SLD-PO – SLD, a co za tym dalej idzie – pozbyć się, mimo wszystko, kompetentnego dyrektora TVP Gorzów. Mylą się ci, którzy sądzą, że dziennikarze to rozumieją i swoje wiedzą. Nie… „Umarł król, niech żyje król”. Telewizja publiczna, to miejsce w którym trudno zaspokoić ambicje bezsensownego pokazywania się polityków. Jedno jest pewne – odwołanie Gurca, to będzie dla regionu najgłupsze z najgłupszych rozwiązań…
P.S.
Już po publikacji powyższego tekstu członek Rady Programowej TVP Gorzów Wiesław Ciepiela poinformował autora posta, że nieuprawnionym jest sugerowanie mu czegokolwiek ws. ewentualnego odwołania Artura Gurca, bo w tej sprawie ma swoje zdanie i nie ma ono nic wspólnego z kwestiami politycznymi. "Gdyby to ode mnie zależało, ale nie zależy, to ja bym nie był za odwołaniem Artura Gurca" - powiedział. Jego argumentacja wydaje się słuszna, bo rada programowa nie posiada kompetencji odowływania dyrektorów.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...