Przejdź do głównej zawartości

Lepszych wymiataczy nie ma...

Liderzy Platformy Obywatelskiej głowią się nad tym, jak rozwiązać kwestię niemal pewnych przedterminowych wyborów prezydenckich w Gorzowie. Kandydatem będzie obecna posłanka, ale nie może raczej liczyć na to, by otrzymać nominację na komisarza. Tymczasem to miało jej pomóc w wygranej...
Wszystko dlatego, że politycy Platformy Obywatelskiej chcieliby wykorzystać czas urzędowania komisarza na pozyskanie maksymalnie dużej ilości informacji na temat najpoważniejszego konkurenta Krystyny Sibińskiej do fotela prezydenckiego, którym będzie zapewne b. prezes „Stali” Władysław Komarnicki. „Trzy miesiące to wystarczający czas, żeby przeglądnąć dokumenty, wyniki audytów oraz poszczególne umowy z ostatnich 14 lat i wtedy się okaże jak bardzo bezinteresowny jest pan Władzio” – tłumaczy wpływowy działacz gorzowskiej Platformy. Wydaje się jednak, że polityk PO nie docenia roli czasu w okresie pomiędzy końcem czerwca, a końcem września, bo z tego niby długiego czasu, wyjąć należy okres urlopowy w którym wielu ważnych urzędników miejskich nie będzie, a następnie okres sierpniowego długiego weekendu i świadomych symulacji choroby, która będzie udziałem tych, którzy mają w urzędzie coś do ukrycia lub po prostu obawiają się o swoje posady. „Damy radę, bo jak nic nie znajdziemy, to ciężko będzie wygrać z Komarnickim” – dodaje polityk PO. Problem w tym, że gorzowscy politycy będą mieli umiarkowany wpływ na to, kto zostanie komisarzem. Władze regionalne PO chciałby rezygnacji z mandatu posła przez Krystynę Sibińską na rzecz Klaudiusza Balcerzaka, ale w okolicznościach bardziej klarownych politycznie tj. ewentualnej wygranej w wyborach samorządowych, niż takich w których zostanie komisarzem, a konkurenci będą jej zarzucać, że zrezygnowała z mandatu przed upływem kadencji. Warto jednak podkreślić, że samo „komisarzowanie” w ogóle nie zależy od struktur partyjnych, bo stosowny wniosek do premiera formułować będzie i tak wojewoda Marcin Jabłoński, a nie szefowa PO Bożenna Bukiewicz czy ktokolwiek inny. Inaczej mówiąc – w pierwszym kroku piłka jest po stronie wojewody Jabłońskiego, próbującego się wybić „na niepodległość”, a nie po stronie polityków PO. Znani są natomiast potencjalni współpracownicy ewentualnie przyszłej prezydent Sibińskiej. „Robert ma świadomość, że może nie jest kandydatem marzeń, ale mocno argumentuje, że ma dokonania i będzie jej pilnował” – mówi o wpływie ambitnego szefa klubu radnych PO Roberta Surowca na przyszłą kandydatkę tej partii na prezydenta Gorzowa. Sam Surowiec liczy na posadę wiceprezydenta, która miałaby być gwarantem tego, że Sibińska nie popełni żadnego błędu.  Gdyby została włodarzem miasta, niemal pewne jest, że swoje biurka w gorzowskim magistracie posiadaliby również: Roman Błaszczak – przedsiębiorca i specjalista ds. reklamy, Wiesław Ciepiela – uznany dziennikarz i specjalista ds. promocji czy wreszcie Jerzy Sobolewski, który ma ambicję zajmowania się miejskim sportem i rekreacją. Co ciekawe – cały „zespół” poseł Sibińskiej „grał” już w drużynie Jacka Bachalskiego i w gorzowskiej Platformie Obywatelskiej nikt nie ma wątpliwości, że szybko i sprawnie – w razie czego – znów pokopie piłkę w jego drużynie. „Nie ufamy im, ale lepszych wymiataczy nie ma” – dodaje polityk PO.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...