Przejdź do głównej zawartości

Wojciechowska musi zostać !

Postulat pozbawienia odwołania z funkcji barwnej wieszowej Rady Miejskiej Gorzowa, to jedynie rewanż byłego „wiceministra od hamburgerów” za to, że w przeszłości stracił przez nią mandat radnego.  Sam gada co mu ślina przyniesie na jęzor, a od innych wymaga standardów.

Dodaj napis
Zdaniem PiS-u radna Grażyna Wojciechowska obraża w swojej działalności urzędników oraz niegodnie reprezentuje sprawowany urząd. - To jest zachowanie dyskwalifikujące na tej funkcji. Być radną, a być wiceprzewodniczącą rady, to są dwie zupełnie różne role – mówi Marek Surmacz, ekswiceminister, a dziś radny PiS-u, który w 2000 roku, po tym jak publicznie zniesławił wiceprzewodniczacą Wojciechowską, stracił mandat radnego. Nie dziwi więc, stara się jej dopiec, bo jak przystało na byłego działacza PZPR-owskiej satelity, a potem ZChN-u i kilku innych partii – nigdy nie przebacza. - Zanim zabierzemy jakiegoś stosunku do spraw, chcemy jej wysłuchać – powiedział mądrze i rozsądnie lider klubu w Radzie Miejskiej Jakub Derech – Krzycki. Ale radny Surmacz wie swoje i – jakby zapominając skandal z hamburgerami – poucza, zamiast rozumieć. Powód dla którego chce odwołania Wojciechowskiej ? - Szereg ekscesów radnej Wojciechowskiej, która poniżała urzędników i osoby z zewnątrz – tłumaczy Marek Surmacz. Poziom prawie taki sam jak kolejny beznadziejny i nudny felieton Artura Radzińskiego z „Tylko Gorzów”. - Myślę, że jeżeli ktoś piastuje stanowisko, które wiąże się z reprezentowaniem miasta, to musi trzymać nerwy na wodzy – uważa pierwszy nudziarz i polityczne beztalencie Gorzowa… A. Radziński. Więc co z tą Wojciechowską ? Wyborcy powierzają jej mandat, ona sama ma charakter trudny, ale jest osobą barwną i ciekawą. Odwoływanie jej tylko dlatego, że taki kaprys ma Marek Surmacz – notabene posiadający na swoim koncie również duży dorobek oszczerstw i obraz – to byłoby niepoważne. Ludzie wolą przebojową, a chwilami nawet bezczelną, radną Wojciechowską, niż kolejnych „Krzyżowców”. Ci najlepsi wyemigrowali, a w Gorzowie zostali naśladowcy – taki „polityczny zakład pracy chronionej”. Reasumując – Wojciechowska musi zostać.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...