Przejdź do głównej zawartości

Drużyna prezydenta Komarnickiego ?

Jeśli dojdzie do przedterminowych wyborów prezydenckich w Gorzowie, co jest już prawie pewne, to będzie jednym z głównych kandydatów. Teoretycznie nie zwiazany z żadnym środowiskiem partyjnym, ale posiadający mocne wsparcie ważnych przedstawicieli tych środowisk. Czy to będzie drużyna Wladysława Komarnickiego w gorzowskim magistracie ?
Prezes Władysław Komarnicki niby nie zdecydował jeszcze czy kandyduje, ale wątpliwości raczej nikt nie ma. - Jeżeli w moim ukochanym mieście otrzymałem 22 tysiące głosów, to warto chodzić z głową podniesioną wysoko – nieco megalomańsko opowiada o swoim ostatnim epizodzie w którym ubiegał się o mandat senatora w rozmowie z red. Markiem Kantczakiem z Radia ZACHÓD. Dociskany o doświadczenie w sprawach publicznych wypala bez ogródek…i skromności: „Życze każdemu samorzadowi, żeby chociaż w pięciu procentach zblizył się do tego co w swoim życiu zrobiłem ja”. Te słowa niezwykle mocno korespondują z tym, co kilka tygodni temu w pismie 66-400.pl powiedział radny i mecenas Jerzy Synowiec: „Przypisuje sobie zasługi w wybudowaniu stadionu, na który nie wyłożył nawet jednej złotówki. Żadna w tym zasługa Komarnickiego!". Na pytanie, czy będzie kandydował, kryguje się i zasłania chęcią odpoczynku, koniecznością załatwienia kwestii formalnych w klubie żużlowym oraz chęcią przebywania z wnukami, ale… nie zaprzecza, co jest jednoznaczne. „Co życie wyrzeźbi, Bóg raczy wiedzieć” – powiedział. W tej sytuacji, uzasadnionym jest przyjrzenie się tym, którzy po ewentualnej elekcji zostaną jego zapleczem w magistracie – wiceprezydentami. Momentów w których można było „wyłuskać” przyszłe zaplecze Wladysława Komarnickiego było kilka. Pierwszy – to inauguracja kampanii wyborczej do Senatu, która miała miejsce w 2011 roku w hotelu w „Mieszko”. To wtedy powiedział, że wybory ma wygrane, bo Platforma Obywatelska popełniła błąd wystawiając Helenę Hatkę, a nie Henryka M. Woźniaka. „W tej sytuacji wybory mam wygrane” – mówił do zebranych, a wśród nich: Jerzego Korolewicza – szefa Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej, a w przeszłości wicewojewody gorzowskiego z ramienia ZChN, Ireneusza Madeja – przedsiębiorcy i również b. wicewojewody, tym razem z ramienia PiS, a takżę wielu innych.  Spotkania w restauracji „Santa Fee”, na dwa dni przed wyborami, gdy skladano mu gratulacje, zwracając się do niego per „senatorze”, lepiej nie wspominać. Drugim momentem, było pożegnanie w Pałacu Ślubów, gdy dziękowano W. Komarnickiemu za prezesurę „Stali”. Tam pojawił się również Marek Lewandowski, b. dyrektor generalny LUW. Cała trójka, to dla Komarnickiego świetny nabytek, bo zapewniają mu dostęp do wpływów środowiska dotychczas podchodzącego do niego z dystansem: prawicowych przedsiębiorców oraz gorzowskich proboszczów. Nie można jednak zapominać, że ponad 13 tysięcy uprawnionych wyborców, to osoby pracujące w administracji miejskiej: w urzędzie, spółkach oraz jednostkach samorządowych. Tutaj pomocny będzie b. wiceprezydent Tadeusz Tomasik, którego z środowiskiem W. Komarnickiego łączą nie tylko poglądy, znajomość z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem, ale również…pewna firma w której od kilku dni pełni funkcję członka zarządu. Dziwnym trafem, posadę w niej znalazł również b. wicewojewoda Madej. Czy  panowie zostaną wiceprezydentami u Władysława Komarnickiego ? Wszystko na to wskazuje, bo podobnie jak on są bezpartyjni z małymi epizodami. „Ja przez ogromną część kariery byłem bezpartyjny. Przygoda zapisania się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej była porażką i oceniam to jako błąd” – uważa Komarnicki. Prezydent Komarnicki ?

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...