Przejdź do głównej zawartości

TYLKO GORZÓW o dziennikarstwie, aktorstwie i nie tylko.


Kolejny numer miesięcznika „Tylko Gorzów” to uczta dla tych, którzy lubią publicystykę stonowaną i niekoniecznie polityczną, chociaż – odkąd właściciel znów odkrył w sobie zew zwierzęcia politycznego, wiele tam treści jakby sformatowanych…
Nie zmienia to faktu, że dziennikarzom - już od dwóch numerów miesięcznika- służy ten cykl wydawniczy. Widać to szczególnie po świetnych tekstach red. Adama Oziewicza, który – jak można sądzić – dopracowuje je w dłuższym cyklu do perfekcji. Tekst, który trzeba absolutnie przeczytać, to artykuł A. Oziewicza pt.: „Dziennikarz ma iść pod prąd!” w którym wieloletnia dziennikarka „Zeimi Gorzowskiej”, a dziś wydawca pisma internetowego Hanna Kaup opisuje genezę swoich zainteresowań dziennikarskich, następnie pierwsze teksty i wywiady, a w końcu daje świetne rady adeptom tego zawodu. – Dziennikarz ma być uczciwy i musi umieć rozmawiać z drugim człowiekiem. Młodzi ciągle powtarzają ten sam błąd: nie przykładają wagi do szczegółu - wyznaje red. Kramp. Tym samym dziennikarka zdradza, że dziś dziennikarstwo, to nie tylko umiejętność zdobycia informacji, ale również sztuka podania jej w atrakcyjnej  formie. Ponadto w numerze wynurzenia jednego z najsłabszych radnych Rady Powiatu Gorzowskiego Mariusza Śpiewanka, teksty polityczne Jacka Bachalskiego oraz świetne sylwetki szefów dwóch teatrów: tego publicznego i zawodowego – Teatru im. Juliusza Osterwy - Jana Tomaszewicza oraz tego offowego, ale nie gorszego:  Teatru Kreatury – Przemysława Wiśniewskiego. – Teatr nie jest produktem. Widz nie jest klientem– niezwykle trafnie zauważa Wiśniewski, który osobiście w swojej pracy najbardziej ceni sobie prace z zespołem. Ponadto w numerze teksty o sporcie, kostrzyńskiej „Celulozie” oraz umiejętności burmistrza Słubic Tomasza Ciszewicza, który do perfekcji posiadł sztukę wyrzucania zalegających z czynszem na bruk. Reasumując – nie ma tg ognika „Tylko Gorzów”, ale jest miesięcznik i bez wątpienia jest to jedno z najlepszych tego typu pism w regionie. Wszystko bezpłatnie…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...