Przejdź do głównej zawartości

Polska Zachodnia - w poszukiwaniu wspólnej szansy

Polska Zachodnia powinna mieć swój wspólny program, bo to on może zapewnić realne źródło finansowania rozwoju. Gra idzie o coś więcej niż tylko kilka miliardów euro, gra idzie bowiem o wzmocnienie potencjału i konkurencyjności zachodniego pogranicza Polski graniczącego z największą potęgą gospodarczą UE.
Henryk Maciej Woźniak
Publiczna debata w trakcie trwających na przełomie 2009/2010 roku konsultacji projektu Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego 2010-2020 (KSRR) zwróciła uwagę min. na nadmierne faworyzowanie metropolii, wątpliwą efektywność modelu polaryzacyjno- dyfuzyjnego oraz zbytnią, kosztem „ściany zachodniej” koncentrację uwagi na granicy wschodniej jako zewnętrznej granicy Unii Europejskiej. Przy tym jako niekwestionowane uznawano główne cele strategii: konkurencyjność, spójność, sprawność oraz partnerską realizację ukierunkowanych terytorialnie działań rozwojowych. Niespodziewanie konsultacje projektu KSRR na poziomie wojewódzkim przyniosły jeszcze jeden efekt, którego raczej nikt nie zakładał. Otóż, uświadomiono sobie jak wiele interesów łączy województwa położone wzdłuż zachodniej granicy Polski, jak wiele mają wspólnego. Na dodatek mają także wspólne źródła problemów. Ta świadomość sprawiła, że podjęto próbę połączenia sił, by pokonać problemy oraz móc sprostać przyszłym wyzwaniom. Dwa lata temu takie myślenie doprowadziło do spotkania marszałków województw; zachodniopomorskiego, lubuskiego i dolnośląskiego, spotkania którego gospodarzem był marszałek lubuski Marcin Jabłoński. Po tym jak wkrótce dołączyło województwo wielkopolskie oraz opolskie zawarcie „paktu” pięciu województw zachodniej Polski stało się faktem. Marszałkowie porozumieli się „w sprawie podjęcia wspólnych prac nad strategią i programem operacyjnym rozwoju Polski zachodniej”, co powszechnie uznano za duży sukces samorządów regionalnych, bardziej dotychczas skłonnych do rywalizacji niźli współpracy.  Wprawdzie malkontenci mogą póki co mówić, że to tylko rozwój na papierze, to jednak o pierwszym sukcesie inicjatywy marszałków świadczy to, że w ramach prac nad niezwykle ważnym, strategicznym dokumentem - Koncepcją Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030 (KPZK 2030), powstała koncepcja wyodrębnienia w strukturze zagospodarowania przestrzennego kraju zachodniej Polski i Pomorza Środkowego. Te regiony mają wiele bardzo podobnych problemów infrastrukturalnych,  gospodarczych i społecznych i tych względów, bez mała cały obszar zachodniej Polski, zasługuje na odrębne potraktowanie. Bez tego, coraz bardziej -jako całkowicie realna- jawi się perspektywa peryferyzacji i wyludniania się dużych połaci zachodniej Polski. Przestrogą dla nas powinien być tzw. ostfluch -  zjawisko depopulacji tych terenów na rzecz zachodnich prowincji Niemiec na przełomie XIX i XX wieku. Jak bardzo realna jest ta groźba niech świadczy, że zjawisko to możemy także i dzisiaj obserwować we wschodnich landach Niemiec, zwłaszcza w Meklemburgii oraz Brandenburgii mimo iż w rozwój terenów dawnej NRD wpompowano gigantyczną sumę 2 bln. Marszałkowie zobowiązali się do wspólnych prac nad strategią oraz odrębnym programem. Wszystko zakończy się sukcesem kiedy te obie kwestie się zmaterializują. Strategia, strategią ale tak naprawdę ważny jest wspólny Program Polski Zachodniej. To on bowiem może zapewnić realne, źródło finansowania, budowy korytarzy transportowych, zagospodarowania Odry jako szlaku transportowego, źródła czystej energii odnawialnej czy też zagrożenia powodziowego, rewitalizacji terenów postindustrialnych i postmilitarnych czy wzmocnienia innowacyjności a także sektora MŚP, w tym na obszarach popegeerowskich. Wszelako zgodzić się trzeba, że zachodnie pogranicze Polski będzie z czasem ciążyć coraz mocniej ku Berlinowi wskutek ogromnego potencjału aglomeracji berlińskiej i wielkiej siły jej gospodarczego oddziaływania. Jest ona konsekwencją dynamicznie toczących się procesów integrowania się regionów transgranicznych w coraz bardziej jednoczącej się Europie. To musi jednak niepokoić, albowiem stanowi zagrożenie, że zachodnia Polska poprzez ciążenie ku Berlinowi będzie, w długiej perspektywie czasowej, rozluźniać więzi z centrum kraju. Mimo obiektywnych procesów zachodzących na pograniczu w konsekwencji integracji europejskiej, przy pewnej dozie wyobraźni oraz dużej determinacji można, a nawet trzeba dostrzegać jako w pełni realną możliwość wykreowania silnego obszaru gospodarczego integrującego zachodnią Polskę wokół osi – Słupsk, Koszalin, Piła, Poznań, Leszno, Wrocław z drugiej zaś strony –  Świnoujście, Szczecin, Stargard, Gorzów, Zielona Góra, Legnica, Wrocław. Taki obszar gospodarczy byłby w stanie równoważyć oddziaływanie potencjału aglomeracji berlińskiej i poprzez ciążenie Poznania do Warszawy integrować zachodnią Polskę z centrum kraju i jego stolicą. Nie powinno być wątpliwości, że są to problemy, które są na tyle istotne z punktu widzenia integralności państwa oraz zapewnienia spójności i rozwoju dużego obszaru Polski, że zasługują na przygotowanie, do sfinansowania z Funduszu Spójności w perspektywie budżetowej Unii Europejskiej 2014–2020, odrębnego, niezależnego od wojewódzkich – siedemnastego programu - Programu Operacyjnego Polski Zachodniej. Czy jest to realne? – „Tego dziś nie jestem w stanie powiedzieć” - powiedział rok temu na łamach „GW” ówczesny wiceminister rozwoju regionalnego, a dziś poseł PO Waldemar Sługocki. Tymczasem Hann Jahns – wysokiej rangi urzędniczka Komisji Europejskiej, a wcześniej wiceminister rozwoju regionalnego polskiego rządu zapytana o opinię w tej sprawie, stwierdziła: nie widzę przeszkód, jednak to zależy od samych województw, od tego jak bardzo będzie im zależeć na wypracowaniu wspólnych projektów i czy zdołają do tej idei przekonać polski rząd. Nic dodać, nic ująć! Dopiero co rozpoczęły się prace nad nową wieloletnią perspektywą budżetową Unii Europejskiej, jest projekt zaprezentowany przez Komisję Europejską. Rozmowy łatwe nie będą, bowiem polityka regionalna będzie przecież konkurować o pieniądze nie tylko z polityką rolną. Na domiar złego, gnębiący Europę kryzys nie będzie nastrajał do zbytniej hojności głównych płatników budżetu UE. Mimo wszystko warto walczyć o Program Operacyjny Polski Zachodniej – program wspólnej, historycznej szansy zachodniego pogranicza Polski.

HENRYK MACIEJ WOŹNIAK

Lubuszanin Roku, były Prezydent Gorzowa, twórca i pierwszy prezydent Euroregionu Pro Europa Viadrina. W latach 1997-2011 Senator RP, sygnatariusz listu senatorów PO do Minister Rozwoju Regionalnego ws. programu Rozwoju Polski Zachodniej.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...