Przejdź do głównej zawartości

Kto lepiej dyma: Wojciechowska czy Wyszogrodzki ?

Redaktor Wyszogrodzki sam pisał w „Ziemi Gorzowskiej” wierutne bzdury, a dziś udaje obrażonego przez radną Wojciechowską. Nie wiadomo czy konflikt dotyczy konwenansów, niuansów, czy… romansów.
Wkurza mnie, że „dziennikarska lala” do jakich należy rzekomo urażony przez Grażynę Wojciechowską dawny protegowany i - podobno, zaznaczam… podobno – zdolny dziennikarz Wojciech Wyszogrodzki nie czuje miary. Gdy sam obrażał, snuł insynuacje i pisał w „Ziemi Gorzowskiej” wierutne bzdury, zwykłe kłamstwa oraz domysły, to było dobrze, ale gdy jemu – przez przypadek okrzykniętemu swego czasu przez „Gazetę Lubuską” nawet dyplomatą – powiedział ktoś, hmmm… no nie ukrywajmy: w gruncie rzeczy prawdę lub przynajmniej domysły, ale bardzo uprawdopodobnione, to poczuł się urażony. Sformułowanie radnej Wojciechowskiej „po prostu jest pedałem”, nie powinno go obrażać, jeżeli tylko ma w sobie trochę dystansu do siebie, a przecież jest osobą inteligentną i wie o co chodzi. Miałem okazję z nim współpracować i uważam, że taki „coming out” z jego strony, by nie było żadnych wątpliwości, byłby lepszy niż rozniecanie głupiej nagonki na wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej, której „specyficzny urok” oraz wdzięk „słonia rozdeptującego niemowlaka” każdy z nas zna. Skoro jest już tak dobrze, to poszukajmy punktów wspólnych na linii Wyszogrodzki – Wojciechowska. Ten pierwszy zazwyczaj pisał co mu kazano, a ta druga mówiła i mówi to, czego nie powiedzą inni. Więc pudło – nic wspólnego. Idźmy dalej. Wyszogrodzki był naczelnym „Ziemi Gorzowskiej”, ale odszedł bo wierzyciele zaczęli odcinać redakcji prąd. A Wojciechowska ? „Yes, Yes, Yes” – jakby powiedział ten, któremu niegdyś Wyszogrodzki „obrabiał dupę”, późniejszy premier, a z którego współpracownikiem Markiem Surmaczem redaktorek Wyszogrodzki dymie dziś w jedną trąbę. Uwaga, nie dymie trąby ! Radna Wojciechowska była prezesem wydającym ów „niezależny” tygodnik. Co jeszcze ich łączy ? Oboje potrafią dymać nie tylko w trąbę, ale również dymać miasto: radna Wojciechowska dymała budżet na swoje oldskulowe imprezki, a Wyszogrodzki jako pełnomocnik do spraw organizacji 750–lecia miasta, gdzie niestety się nie popisał. Inaczej mówiąc – brzydkie i haniebne określenie go przez Wojciechowską mianem „pedała” może nie miało go obrazić, ale było oceną tego, kto lepiej dyma i co z tego wynika. Wojciechowska dyma nieźle, a jej imprezy określane są mianem udanych. Redaktor Wyszogrodzki, dyma raczej słabiej – to znaczy robił to chyba dobrze – ale efekty były gorsze. A przecież… jak mówi klasyk lewicy Leszek Miller, który bliższy jest redaktorowi Wyszogrodzkiemu niż dla przykładu Zbyszek Ziobro, powiedział: „Faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”. Skoro więc „przestrzeliła”, ale dymie lepiej niż Wyszogrodzki, to może cały konflikt  nie dotyczy konwenansów, lecz niuansów, by nie rzec… romansów. Nie zmienia to faktu, że redaktor Wyszogrodzki przesadził, radną Wojciechowską wszyscy znają i jej „wrodzona dyplomacja” nie nadaje się na dwory głów koronowanych, ale też ona tam się nie pchała. Inaczej niż redaktor Wyszogrodzki, co udawał niemal dyplomatę Konsulatu Republiki Włoskiej, a okazał się … jak tam było w tych cytatach…
Kuba

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...