Przejdź do głównej zawartości

Zmierzch lokalnej "Gazety Wyborczej" ?

Może nie wysokonakładowy, ale za to bardzo opiniotwórczy dziennik regionalny, odchodzi do lamusa. Lokalne wydanie „Gazety Wyborczej” znika w oczach, a teksty jej dziennikarzy docierają do bardzo wąskiego grona odbiorców…

Wykrywali największe afery w regionie, zawsze dobrze poinfor-
mowani, potrafili dostrzec to, czego nie widzieli ich koledzy. Te-
raz trudno dostrzec ich dziennikarskie materiały...

Dzieje lokalnej „Gazety Wyborczej”, to jednocześnie dzieje całego regionu. W czasach gdy w lubuskich kioskach królowała postpezetpeerowska „Gazeta Lubuska”, to właśnie lokalna mutacja dziennika Adama Michnika prezentowała świeże spojrzenie, szybką informację oraz dziennikarską odwagę. Wystarczy wymienić kolejnych dziennikarzy: Pawła Krysiaka, Dariusza Barańskiego, Renatę Ochwat, Waldemara Pasia, Aleksandrę Pezda czy śp. Artura Bryknera, aby nie mieć wątpliwości, że jeśli chodzi o prasę, to właśnie oni przecierali w regionie szlak wolnego i niezależnego dziennikarstwa. Rynek robi jednak swoje, a media internetowe wykreowały popyt na informację płytką, nie zawsze rzetelną, ale za to szybką. Pierwszy naczelny Jerzy B. Wójcik - odszedł do „centrali”, a ostatni: Paweł Krysiak – objął redaktorskie stanowisko w Częstochowie. W tym samym czasie lokalny dodatek „GW” schudł do dwóch stron ogólnopolskiego wydania, a z redakcji odszedł do 66-400.pl zdolny i dobrze zapowiadający się dziennikarz Kamil Siałkowski, gdzie objął funkcję redaktora naczelnego. To nie jedyny były dziennikarz „Gazety Wyborczej” w tej redakcji, bo oprócz niego pracuje tam absolutnie najlepsza dziennikarka z zakresu kultury i spraw społecznych w mieście Renata Ochwat. Czy to koniec lokalnej „Gazety Wyborczej” ? Może jeszcze nie całkowity, ale wydaje się, że choć ogólnopolskie wydanie długo jeszcze cieszyć się będzie estymą pisma najbardziej opiniotwórczego, to lokalne wydanie – na dwóch ostatnich stronach – będzie popularne już tylko wśród tych, którzy się bardzo nudzą. Problem w tym, że czytelnicy „Gazety Wyborczej” nie nudzą się nigdy. Owszem, jest jeszcze Internet, ale czy podaż „dziennikarzy z etosem”, będzie adekwatna do popytu ludzi łaknących szybkich, prostych i mało skomplikowanych informacji …

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...