Przewodnicząca lubuskiej Platformy
Obywatelskiej wreszcie dobrze wypoczęła, a że jej „udział”, „przewodnictwo”
i „reprezentacja” Polski w Ekwadorze miały
charakter bardziej rozrywkowy niż protokólarny, to sprawa nabrała posmaku
skandalu. Dzisiejszy dziennik „Fakt” publikuje namiastkę tego, co jutro będzie
już grubą sprawą. Gruba za to nie będzie poseł Bukiewicz, bo coś tam z wagi
zrzuciła, a z powodu stresu zrzuci jeszcze więcej…
Sygnalizowany od kilku dni przez
Nad Wartą skandal z udziałem poseł i przewodniczącej PO Bożenny Bukiewicz ujrzał dzisiaj światło dzienne w ogólnopolskim
dzienniku „Fakt”. Z dziennikarskich źródeł w Warszawie wiadomo, że to dopiero
początek, a do skandalicznego zachowania odnieść się muszą najważniejsze
instytucje w państwie. W dzisiejszym wydaniu gazeta zarzuca przewodniczącej
Bukiewicz, że zamiast uczestniczyć w posiedzeniach Unii Międzyparlamentarnej w
Ekwadorze - gdzie oficjalnie była szefową polskiej delegacji - po przylocie na
miejsce, wykupiła sobie bilet lotniczy i – „reprezentując”
w tym czasie Rzeczypospolitą Polską oraz pobierając parlamentarne diety w
dewizach – poleciała na wyspy Galapagos. „Trójka
posłów, a wśród nich Bożenna Bukiewicz z PO nie zagrzała długo miejsca na „ważkiej”
konferencji. Z Ekwadoru polecieli na własny koszt na wysypy Galapagos, by
pooglądać gigantyczne żółwie(…)” – pisze dziennik „Fakt”, zaznaczając przy
tym, że gdy dziennikarz zapytał co robiła w Ekwadorze, to stwierdziła: „Ja byłam na zgromadzeniu unii
międzyparlamentarnej”. Przedstawione zdjęcia z kilku dni konferencji
ewidentnie wskazują, że poseł Bukiewicz w posiedzeniu jednak nie uczestniczyła.
To jednak nic, bo jutrzejszy „Fakt” opublikuje informacje znacznie ciekawsze i
bardziej pikantne, a dotyczyć będą m.in. oficjalnej noty, którą do Polski
przesłała jedna z uczestniczących w konferencji delegacji, gdzie poseł Bukiewicz
jest absolutną bohaterką, a po czym bohaterem wśród kolegów może zostać jej mąż
Mirosław Bukiewicz. Do pisma
czeskiej delegacji odnieść będzie się musiał polski parlament, ale najciekawsze
jest jednak to, czego opisać nie wypada…