Niektórzy politycy starają się kreować na szeryfów, walecznych i
potrafiących wyczuć dosłownie wszystko – wtedy rzucają prokuratorskimi
zarzutami na lewo i prawo. Gdy rzecz dotyczy ich własnego środowiska, to węch
wciąż jest dobry w eliminowaniu wewnętrznej konkurencji – ale nie ma już takiej
zapalczywość w zewnętrznych kontaktach z mediami oraz organami wymiaru
sprawiedliwości…
Wszystko wskazuje na to, że były
wiceminister spraw wewnętrznych, a dzisiaj gorzowski radny Marek Surmacz, już na zawsze skazany jest na polityczną karierę na
szczeblu samorządowym. „Problemy wewnątrz
PiS mają miejsce tylko w Poznaniu, gdzie aktywnie nie potrafią pewnych rzeczy
zrozumieć ludzie Libickiego oraz w Gorzowie, gdzie partię próbują zdominować działacze
związani z byłym premierem Marcinkiewiczem” – powiedziała 16 marca na
spotkaniu z blisko 50 działaczami gorzowskiego Prawa i Sprawiedliwości Anna Sikora, b. posłanka i bliska
współpracowniczka mającego przyjechać w najbliższy weekend do województwa
lubuskiego Jarosława Kaczyńskiego.
Sam M. Surmacz próbował te zarzuty bagatelizować w specjalnym piśmie, które skierował
do niej zaledwie dzień później, bo już w niedzielę 17 marca br. „Formuła naszego spotkania nie pozwoliła na
przedstawienie rzeczywistego stanu i relacji wewnętrznych w gorzowskim PiS(…).
Dlatego proszę zapoznać się z załączonymi dokumentami na temat patologicznych
zachowań lidera struktur powiatowych PiS w Gorzowie Sebastiana Pieńkowskiego(…).
Dodaję, że nie ma to nic wspólnego z czasem kierowania PiS-em przez Pana
Kazimierza Marcinkiewicza(…). Zapewniam Panią, że w Gorzowie nie ma problemu Kazimierza
Marcinkiewicza” – napisał b. asystent posła Kazimierza Marcinkiewiczaw piśmie przekazanym NW przez polityka z Zielonej Góry. Jak już w NW informowaliśmy, ambitny
polityk zarzuca szefowi gorzowskiego PiS-u łamanie prawa, a na nawet zachowania
korupcyjne. Sam Sebastian Pieńkowski,
choć potwierdza fakt pisania na niego nieprawdziwych denuncjacji,
sprawy komentować nie chce. Tymczasem w kontakcie z NW rozmowni są inni działacze.
„Marek odleciał, a kiedy Maciek Fleischer
mu to jakiś spory czas temu zarzucił, twierdząc iż kiedy Marek służył w Milicji
Obywatelskiej, to on walczył o wolną Polskę w KPN, ten stwierdził krótko: <I masz
szczęście, że cię wtedy nie złapałem>” – mówi jeden z gorzowskich
polityków PiS. Problemy są spore, bo gorzowski PiS podzielony jest na pół i
kiedy S. Pieńkowski czy Robert Jałowy
próbują coś pozytywnego kreować, natrafiają na ścianę „ważnych polityków” PiS z ul. Hawelańskiej. Sam M. Surmacz nie ustępuje
i w piśmie do delegata władz krajowych PiS pisze wprost: „Wobec bierności szefa PiS w Lubuskiem, zamierzam w najbliższym czasie
skierować do Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego”.
Tymczasem prezes J. Kaczyński przyjedzie w sobotę do Wschowy i Świebodzina, a
miejsca nie są przypadkowe – we Wschowie urodziła się poseł i b. wiceminister Elżbieta Rafalska. Teraz z innej beczki
- dziwnym trafem nikt jeszcze nie złożył żadnego zawiadomienia do prokuratury
wobec faktu ujawnienia nieprawidłowości w finansowaniu kampanii PiS, a przecież
„info” jest nadzwyczaj wiarygodne, bo
pochodzi od samego pogromcy korupcji. Gdyby przyjąć iż ekswiceminister Surmacz
jest wiarygodny, to umorzona sprawa Bożenny
Bukiewicz i Tomasza Możejki – za
którą M. Surmacz chyba „beknie” – jest
niczym w porównaniu do wałków wewnątrz PiS…