Przejdź do głównej zawartości

PO wszystkim. "To już jest koniec"...


Lubuska Platforma Obywatelska ma poważne kłopoty i choć nikt o tym nie mówi, to problemem jest nie tylko wybór nowego wojewody, partykularne granie przez regionalną szefową partii głównie na siebie, ale nawet tak prozaiczne sprawy jak frekwencja na spotkaniu partyjnego zebrania czy zorganizowanie Balu Charytatywnego PO w Hotelu „Best Western”…
Pikowanie w dół widać gołym okiem, a z partyjnej potęgi sprzed 5-6 lat pozostało tylko to, co ma związek z budżetem, zleceniami, posadami w administracji lub splendorem pokazywania się obok posła, senatora czy marszałek województwa. „Nasza partia umrze jeśli nie zdobędziemy władzy w Zielonej Górze lub Gorzowie” – mówi bez ogródek jeden z radnych sejmiku wojewódzkiego, który problemów partii dostrzega w deficycie stanowisk wobec inflacji partyjnych oczekiwań. „Nawet młodzieżówka nie chce dziś działać bez promesy ewentualnych korzyści” – dodaje. Parlamentarne biura zamieniły się w niedostępne twierdze, a szefowa partii Bożenna Bukiewicz zajęta jest głównie dbałością o swoją „polityczną” przyszłość, która – jak słusznie donosi „Gazeta Wyborcza” – zależy od wyautowania zdolnego europosła Artura Zasady. Prawda jest taka, że po ekwadorskich eskapadach autorytet szefowej PO jest na takim poziomie, że pozostało jej jedynie „fotoshopowanie” do kalendarza, który mógłby zawisnąć – niczym portret królowej Anglii Elzbiety II – we wszystkich warsztatach mechanicznych województwa lubuskiego. Owszem, zamiast szukać dziury w całym, lepiej szukać całości w dziurze, ale Platforma Obywatelska jest obecnie tak wielką „czarną dziurą”, że przed klęską w 2014 i 2015 roku nie uratuje jej dosłownie nic. Rycerzem na białym koniu miał być wojewoda Marcin Jabłoński, ale – jak to z takimi bywa – szybko okazał się błędnym rycerzem, który swoje możliwości i kompetencje rozmienił na puste polemiki z prowincjonalnym dyrektorem gorzowskiej lecznicy Markiem Twardowskim, a swoim następcą chciał uczynić Sancho Panse. Wybory uzupełniające do Senatu w Rybniku obnażyły partię dosyć mocno, ale będą niczym wobec tego, co wydarzy się za miesiąc w Żaganiu. „Jest problem ze skompletowaniem listy radnych i najprawdopodobniej nie uda się do piątku zebrać takiej ilość kandydatów, aby lista była kompletna” – mówi polityk PO. A tam nie jest wesoło – stanowisko starosty stracił szef powiatowych struktur partii Marek Ślusarski, a jego miejsce zajęła ukarana niedawno naganą przez Zarząd Okręgowy PO Anna Michalczuk. Za miesiąc odbędą się wybory miejskie, a tutaj – notabene w mateczniku przewodniczącej Bukiewicz – jest jeszcze gorzej. Platforma oficjalnie popiera na burmistrza Żagania radną wojewódzką PO Grażynę Stawarczyk, ale w wyborach wystartuje również Daniel Marchewka z PO, który musi się też zmierzyć z „anonimowym” zarzutem molestowania. „To początek brudnej kampanii” – uważa Marchewka. Efekt jest taki, że dzisiaj w Żaganiu trudno znaleźć kogokolwiek, kto chciałby wspierać kampanię PO. Trzecie miejsce kandydata PO do Senatu w Rybniku może okazać się sukcesem wobec wyniku, który Platforma obywatelska odnotuje już wkrótce w Żaganiu. Na Śląsku dwa pierwsze miejsca zajęli kandydaci PiS i „Solidarności”, a mimo tego partia założyciela polskich liberałów szuka kandydata na wojewodę lubuskiego w gronie dawnych związkowców. Kropką nad "i" będą przygotowania do wyborów europarlamentarnych, a ewentualny sukces w tej batalii B. Bukiewicz, gwarantuje mieszkańcom lubuskiego jedno - będzie jeszcze śmieszniej niż w przypadku wyprawy do Ekwadoru. Czyli co ? "To już jest koniec, możemy już iść bo nie ma już nic"...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...