Przejdź do głównej zawartości

Twardowski się zmienia - metamorfoza czy gra ?


Nadzieja i przysłowiowe „światełko w tunelu” pojawiają się zawsze wtedy, gdy „demon” okazuje się jedynie ciąganym przez baby za ogon „diabełkiem”, a emocjonalne bzdury zastąpione zostają spokojnymi wyjaśnieniami. Spokojna i stonowana postawa dyrektora Twardowskiego kontrastuje z obłędnym wzrokiem, histerycznymi fochami oraz hurraoptymistycznymi deklaracjami jego przełożonej…
Zmienia się na lepsze, ale może dlatego, że sukces jego misji zależy już tylko
od tego, czy jego mocodawcy postanowią przekształcić szpital po łebkach,
a więc bez odpowiedniego majątku i gwarancji spokojnego rozwoju spółki ...
W publicznym dyskursie na temat gorzowskiego szpitala najbardziej zaskakuje metamorfoza samego dyrektora Marka Twardowskiego. Opcje są dwie – zmienił się on sam albo dziennikarze i opinia publiczna lepiej go poznali. Dobitnie pokazała to dzisiejsza rozmowa red. Bogdana Sadowskiego z RMG, który – jako jeden z niewielu interlokutorów polityków i decydentów – jest zawsze do audycji przygotowany, a nawet – inaczej niż jego szef Piotr Bednarek, mniej lub wcale podatny na „subtelne” podpowiedzi z Winnego Grodu.  „Oczywiście rozważam szykowaną dla mnie przez zarząd województwa prezesurę szpitala i nie mówię nie, ale ważne jest z kim będę pracował i w jakiej kondycji – z jaką częścią długo rozpoczniemy działanie” – odpowiedział trochę nie na temat, bo pytany o realny termin rozpoczęcia funkcjonowania spółki, ale jednak szczerze. Nie mniej szczerze zagaił na temat publicznych deklaracji marszałek Elżbiety Polak, która kilka miesięcy temu mówiła iż posiada „obietnice i gwarancje” Ministerstwa Zdrowia otrzymania 150 milionów złotych na oddłużenie, potem mówiła już o tylko o „prawnych gwarancjach”, a dzisiaj przebąkuje o tym, że 150 milionów to mało optymistyczny wariant, a o samych gwarancjach nigdy nie mówiła. Dyrektor Twardowski jest w tej kwestii bardziej lapidarny. „Powiem uczciwie, że dopóki Ministerstwo Zdrowia nie dostanie wszystkich dokumentów, to nikt nie będzie wiedział, jaka to będzie kwota” – powiedział w radiu RMG, sygnalizując jednocześnie iż nie wyobraża sobie sytuacji, by spółka rozpoczęła działalność bez majątku, który byłby wyższy niż długi. „Spółka musi wystartować na plusie, a więc musi mieć majątek, który będzie przekraczał szpitalne zobowiązania” – oświadczył dyrektor Twardowski, zaznaczając przy tym, że gdyby został prezesem nowej spółki to będzie precyzyjnie analizował koszty poszczególnych usług tak, aby kierowana przez niego spółka, nie musiała do nich dopłacać. „Fenicki wynalazek niestety rzutuje na obraz świata, a więc wycena usług medycznych powinna być rzeczywista z wliczonym zyskiem na odtworzenie sprzętu, który się psuje oraz inwestycje” – dodał odmieniony szef gorzowskiej lecznicy. Czyli można ? Pewnie, że można, ale tylko wtedy, gdy rozmawia się w taki sposób, aby inni rozumieli, a nawet wierzyli, że za najważniejszą placówkę w regionie odpowiada człowiek zrównoważony. Inna sprawa, że gdyby marszałek Polak ograniczyła swoje publiczne wypowiedzi na temat gorzowskiego szpitala do minimum, a nawet osiadła na jakiś czas w klasztorze sióstr klauzurowych – oczywiście w roli Kseni - to rozwiązałby się problem nie tylko szpitala, ale również tych spraw i kwestii, które wywołują emocje nie mniejsze niż , jak donoszą warszawskie kręgi, skandaliczne konsekwencje eskapady poseł Bożenny Bukiewicz na konferencji Unii Międzyparlamentarnej w Ekwadorze. Gdyby więc nie było medialnych newsów z syntezą pszenno-buraczanych komunikatów biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego oraz anonsów z „Gazety Zielonogórskiej”, a dyrektor Twardowski używał wcześniej innej retoryki w najgorętszych dla gorzowskiej lecznicy momentach, to dziś byłby traktowany jak autorytet i „Mojżesz”, a tak – pozostają mu jedynie paralele z „Panem Twardowskim”, a co za tym dalej idzie – zaprzedaniem duszy diabłu, względnie diablicy. On sam zmienił się na lepsze. Dowody ? Proszę bardzo – wypowiedź na temat szefa szpitalnych związków Andrzeja Andrzejczaka. „Przewodniczący Andrzejczak, to nie jest jakiś młokos i rozumie więcej niż inni(…).Współpraca ze związkami układa się tak, jak to powinno być – nie zawsze powinniśmy się zgadzać, ale ja im dziękuję, bo rozumieją, że pewne zmiany są potrzebne, by szpital nie upadł” – powiedział dyrektor szpitala i niech tak trzyma…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...