Województwo lubuskie ma nowego wojewodę i nie został nim byle kto, ale ostatni wojewoda gorzowski. Jeszcze niedawno zastanawiano się nad jego wartością dodaną oraz biznesowymi relacjami z liderami gorzowskiej "Solidarności", ale już dziś wszystko jest jasne - premier Donald Tusk postawił na równowagę i marginalizację szefowej lubuskich struktur Platformy Obywatelskiej...
Zgodnie z informacjami "Nad Wartą" wojewodą lubuskim został Jerzy Ostrouch i nie przeszkodziły mu w tym nawet biznesowe koligacje z kierownictwem zwalczającej rząd "Solidarności". Decyzja premiera ma dwa aspekty. Pierwszy - trudno się dziwić, że premier Donald Tusk sięga po ludzi spoza szeregów partii, skoro ta jest tutaj tak skonfliktowana, że gwarancję niezależności reprezentanta rządu w terenie gwarantuje tylko człowiek spoza ścisłego kierownictwa Platformy Obywatelskiej. Drugi - partia jest tak słaba, że poza kilkoma wyjątkami: Sebastianem Ciemnoczołowskim, Tomaszem Gierczakiem czy Mirosławem Marcinkiewiczem - nie jest w stanie wygenerować spośród siebie osób, które nie budziłyby emocji, a nie są już parlamentarzystami lub ważnymi urzędnikami. Czy wojewoda J. Ostrouch będzie przeciwwagą dla hegemonii polityków z Zielonej Góry ? „Jako ostatni wojewoda gorzowski byłem akuszerem województwa lubuskiego. Gdybym wiedział, że nie będziemy go budować razem, tylko szarpać to sukno, nie byłbym zwolennikiem łamanego obecnie porozumienia paradyskiego” - mówił "Gazecie Wyborczej" w październiku 2002 roku, co dla mieszkańców północnej części regionu może być dowodem na to, że zyskali jeszcze bardziej zdeklarowanego sojusznika niż wojewoda Marcin Jabłoński. Dzisiejsze wystąpienie nowego wojewody - w które od rana nie wierzył rzecznik LUW Paweł Siminiak - było już bardziej koncyliacyjne. „W tym województwie są ambitne środowiska polityczne, zawodowe i społeczne i one są skazane na współpracę. A zadaniem wojewody jest to, aby ta współpraca układała się dobrze” - powiedział "Wojewoda 2.0". Co ciekawe, nominacja dla poprzednika wojewody Ostroucha odbyła się w absolutnej tajemnicy przed regionalnymi władzami PO. Żartobliwie możnaby napisać: bo nie było jeszcze "Nad Wartą", ale faktem jest, że "konsekracja" J. Ostroucha odbyła się niemal transparentnie i od poczatku do końca wiadomym było, że nawet jeśli nie on, to na pewno nie Tomasz Możejko lub jakikolwiek inny prowincjonalny działacz partyjny z przypadku. Inaczej mówiąc - szefowa lubuskiej PO Bożenna Bukiewicz już się nie liczy, a przegrana w wyborach samorządowych w Żaganiu, która jest za miesiąc pewna, będzie jej gwoździem do trumny. Owszem, nowy wojewoda musi się liczyć z atakami "Gazety Zielonogórskiej", której średnio rozgarnięci dziennikarze będą go atakować, ale jest politykiem o którym PZPR-owski "szmatławiec" napisał już tyle złego, że nic nie powinno mu zaszkodzić. Jakie zmiany ? Czas sede vacante pokazał, że niektórym współpracownikom z najbliższego otoczenia poprzedniego wojewody zaczęły puszczać nerwy i zamiast spokojnie czekać, zaczęli gorąco szukać, a nawet w dniu nominacji rozpuszczali plotki, że... "wojewoda Ostrouch załatwił sobie audycję w TVP" lub "Ostrouch puszczał informacje, bo nie był pewny swojego". Bohaterowie narzucają się sami...
Zgodnie z informacjami "Nad Wartą" wojewodą lubuskim został Jerzy Ostrouch i nie przeszkodziły mu w tym nawet biznesowe koligacje z kierownictwem zwalczającej rząd "Solidarności". Decyzja premiera ma dwa aspekty. Pierwszy - trudno się dziwić, że premier Donald Tusk sięga po ludzi spoza szeregów partii, skoro ta jest tutaj tak skonfliktowana, że gwarancję niezależności reprezentanta rządu w terenie gwarantuje tylko człowiek spoza ścisłego kierownictwa Platformy Obywatelskiej. Drugi - partia jest tak słaba, że poza kilkoma wyjątkami: Sebastianem Ciemnoczołowskim, Tomaszem Gierczakiem czy Mirosławem Marcinkiewiczem - nie jest w stanie wygenerować spośród siebie osób, które nie budziłyby emocji, a nie są już parlamentarzystami lub ważnymi urzędnikami. Czy wojewoda J. Ostrouch będzie przeciwwagą dla hegemonii polityków z Zielonej Góry ? „Jako ostatni wojewoda gorzowski byłem akuszerem województwa lubuskiego. Gdybym wiedział, że nie będziemy go budować razem, tylko szarpać to sukno, nie byłbym zwolennikiem łamanego obecnie porozumienia paradyskiego” - mówił "Gazecie Wyborczej" w październiku 2002 roku, co dla mieszkańców północnej części regionu może być dowodem na to, że zyskali jeszcze bardziej zdeklarowanego sojusznika niż wojewoda Marcin Jabłoński. Dzisiejsze wystąpienie nowego wojewody - w które od rana nie wierzył rzecznik LUW Paweł Siminiak - było już bardziej koncyliacyjne. „W tym województwie są ambitne środowiska polityczne, zawodowe i społeczne i one są skazane na współpracę. A zadaniem wojewody jest to, aby ta współpraca układała się dobrze” - powiedział "Wojewoda 2.0". Co ciekawe, nominacja dla poprzednika wojewody Ostroucha odbyła się w absolutnej tajemnicy przed regionalnymi władzami PO. Żartobliwie możnaby napisać: bo nie było jeszcze "Nad Wartą", ale faktem jest, że "konsekracja" J. Ostroucha odbyła się niemal transparentnie i od poczatku do końca wiadomym było, że nawet jeśli nie on, to na pewno nie Tomasz Możejko lub jakikolwiek inny prowincjonalny działacz partyjny z przypadku. Inaczej mówiąc - szefowa lubuskiej PO Bożenna Bukiewicz już się nie liczy, a przegrana w wyborach samorządowych w Żaganiu, która jest za miesiąc pewna, będzie jej gwoździem do trumny. Owszem, nowy wojewoda musi się liczyć z atakami "Gazety Zielonogórskiej", której średnio rozgarnięci dziennikarze będą go atakować, ale jest politykiem o którym PZPR-owski "szmatławiec" napisał już tyle złego, że nic nie powinno mu zaszkodzić. Jakie zmiany ? Czas sede vacante pokazał, że niektórym współpracownikom z najbliższego otoczenia poprzedniego wojewody zaczęły puszczać nerwy i zamiast spokojnie czekać, zaczęli gorąco szukać, a nawet w dniu nominacji rozpuszczali plotki, że... "wojewoda Ostrouch załatwił sobie audycję w TVP" lub "Ostrouch puszczał informacje, bo nie był pewny swojego". Bohaterowie narzucają się sami...